Rozdział 27

2.3K 179 138
                                    

- Harry, widziałeś 'Zabić drozda'? - Fizz wetknęła swoją głowę do pokoju Harry'ego. Mówiąc, że był on bałaganem to za dużo powiedziane, ale tylko odrobinę. Harry był w połowie pakowania swojej walizki do Leeds i był tylko odrobinkę przytłoczony. Będą wyjeżdżali już za dwie godziny, a on nawet nie zaczął się wcześniej pakować, ponieważ nie poświęcał ostatnio temu zbyt wielu myśli.

- Tak, cóż, moja kopia jest na mojej półce tam, gdzie powinna, nie wiedziałem, że też masz swoją kopię? - odpowiedział Harry. Ten poziom sarkastyczności był zazwyczaj zarezerwowany jedynie do rozmów z Louisem, ale Harry nie czuł się dzisiaj tak źle, a w dobre dni jego bezczelność mogła osiągnąć poziom, którego nawet Louis nie mógł dotknąć.

Ostatni miesiąc minął Harry'emu pomiędzy szkołą, uczeniem się, egzaminami, pracą i Niallem. Były egzaminy semestralne, a Niall wyszedł do domu, więc nie miał zbyt wiele czasu w ciągu ostatnich dni. To dlatego jego walizka była bałaganem, ale wciąż była głównie pusta i był pewien, że zapomniał o czymś ważnym.

- Cóż, pieprz się, Styles - powiedziała prosto Fizz. Nie kłopotała się pytaniem Harry'ego o pozwolenie, po prostu tańczyła poprzez bałagan na podłodze, okazjonalnie znajdując małe, niezajęte miejsca, na których mogła położyć swoje stopy i zaczęła skanować kolekcję książek Harry'ego, aby znaleźć tytuł, którego szukała.

- Pozwoliłem ci to wziąć? - Zapytał Harry, kiedy ją wyciągnęła. Chociaż oczywiście nie był zły, mogła zabrać tę książkę, wiedział, że będzie się dobrze z nią obchodziła i odda mu ją z powrotem. Ale uwielbiał się z nią drażnić, więc to robił.

- Nie, ale mnie nie powstrzymasz! - Fizz uśmiechnęła się do niego i kiedy ta dziewczyna stała się cholerną kopią swojego brata? - Nie zapomnij spakować swojej koronkowej bielizny, na ten czas, kiedy ty i Louis w końcu będziecie się pieprzyć! - Powiedziała mu, niedbale i niewinnie, rzucając to przez ramię, kiedy wychodziła z pokoju tak, jak weszła chwilę wcześniej. Harry pozostał z otwartą buzią. Jego rodzina oszalała.

Po sekundzie albo dwóch szoku, zdał sobie sprawę z tego, czego mu brakowało.

Bokserki!

~*~

- Więc teraz mi powiedz... jak zamierzasz to wszystko zmieścić do samochodu? - Zapytał Lottie Jay jakieś trzy godziny temu. Cała rodzina, łącznie z bliźniaczkami stała przed rodzinnym vanem, który był całkowicie wypełniony różnymi wielkościami walizek. Jay podrapała się po karku i pokręciła głową.

- Właściwie to nie mam pojęcia - odpowiedziała swojej córce. Wtedy odwróciła się do Louisa. - Miałbyś coś przeciwko jak też byś prowadził?

Louis zaskoczony patrzył na swoją mamę. - Powiedziałaś, że nie mogę wziąć Oscara! - Jego samochód nazywał się Oscar. Tylko Louis mógł nazwać swój samochód Oscar. To wciąż sprawiało, że Harry przygryzał swój uśmiech, kiedykolwiek słyszał jak Louis nazywa tego niebieskiego rupiecia 'Oscar'. Ale z drugiej strony, Oscar był tym, który w ulicy Sezamkowej mieszkał w śmietniku, więc może to nie było takie złe?

Lottie nawet nie ukryła prychnięcia, a Fizz również zachichotała. Jay jedynie przewróciła oczami na antyka swojego syna.

- Cóż, teraz możesz to zrobić. Ja wezmę bliźniaczki i Fizz, a ty weźmiesz Harry'ego i Lottie.

- Ale mamo!

- Nie, Felicite, nie będziesz w samochodzie ze swoim bratem. - Powiedziała kobieta swoim pełnym, matczynym głosem. - Wszyscy z nas wiedzą, że to nie skończyłoby się dobrze.

- Dlaczego nie mogę wziąć bliźniaczek? - Zapytał Louis.

- Tak, chcemy jechać z Lou! - Zaćwierkała Daisy.

Wordless (tłumaczenie pl)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz