Wszystko zaczęło się w ten czas gdy przybyłem do nowego mi grodu, nowego nabrać doświadczenia.
Sądziłem i z przyjaznym ramieniem przybywam w nowe strony, jako się jednak miało okazać - sam zostałem, a drogi moje i tego którego miałem za przyjaciela się rozeszły, choć widzimy się wciąż niemal codziennie...
W ten czas poznałem jednak nowego, jak się miało potem okazać, nie tylko towarzysza niedoli, ale i przyjaciela. Był to gnom niepozorny ze stron około krain wiecznej zimy mający ojczyznę. Przez niego zaś poznałem płomiennoduchą nimfę z górskich szczytów - Lonikę! Za jej sprawą poznałem za to Moszata - zacnego wojownika o pewnych również magicznych zdolnościach i bynajmniej (w przeciwieństwie Gnoma Bukaja) to nie jego złodziejskie zdolności mi go głowie tu chodzą. Jak się potem okazało Moszat- ukochany nimfy, był również wujem gnomowym.
Z kąt-inąt znam za to jeszcze dziewczynę, która jadem do mnie przyszła otruta, a którą sam dopiero o tym uświadomiłem... tak czy inaczej z drobną moją pomocą wciąż leczy rany ropą zdrady jątrzące. Teraz zaś jest mi ona jako Siostra z innych rodziców i przyjaciółka najbliższa w śród ludu ziemskiego.
YOU ARE READING
Opowieści najgorszych z najlepszych wojowników: na wschód od głupoty
FantasyTak wiem... nie miałem innego pomysłu na tytuł... jeśli nie lubisz dość przestarzałego języka to... z resztą... rób co chcesz...