RORLOG

5K 111 3
                                    

PROLOG



Mnie i Matta zawsze łączyła dziwna relacja. Relacja z której możne nie do końca byłam dumna. Relacja, którą być może zawsze chciałam zmienić. Relacja przez którą stoję teraz cała w farbie i bitej śmietanie. Bywało ciężko. Czasem nawet gorzej niż ciężko. Ale zawsze dawałam radę. Zawsze byłam w stanie otrząsnąć się z wściekłości, po kłótni i wrócenie do tego co było. A wszystko to dzięki dwom ważnym, najważniejszym słowa, we wspólnym życiu moim m Matta. Słowa te, choć tak zwyczajne i codzienne,mogły opisać wszystko co do siebie czujemy. Potrafiły naprawić każdą sytuację i dać jej nowy początek. Słowa, których nauczyło mnie życie i rodzina, kiedy byłam jeszcze bardzo mała.Słyszą, że drzwi mojej sypialni się otwierają. Wchodzi Matt. Mam minę mówiącą, że ledwo powstrzymuje się od śmiechu widząc mnie w tym stanie. Ciekawe czemu, skoro sam mnie tak urządził. To była naprawdę dobra kłótnia, którą niestety przegrałam.

-Co tu robisz? - pytam, siląc się na spokój.

-Przyszedłem zobaczyć jak się trzymasz. - prycha.

-Wynoś się stąd! - krzyczę wściekła.

-Oj kochanie, nie denerwuj się. - próbuje mnie uspokoić. Nienawidzę, kiedy mówi do mnie ,,kochanie". Dłużej nie zniosę tej kłótni. Pora ją skończyć. Pora użyć tych dwóch magicznych słów. Podchodzę do niego powoli i obejmuje, tak że nasze ciała się teraz stykają. Czuję jego dłoń na tali i to jak jego klatka piersiowa się unosi, pod wpływem nierównych oddechów.

-Matt... - zaczynam słodkim głosikiem. Wiem, że to lubi. Przejeżdżam dłonią po jego torsie i patrzę mu głęboko w oczy. Już czas powiedzieć te dwa słowa, które mam na końcu języka. Już czas. - Matt... - powtarzam jego imię. - Nienawidzę cię! - warczę i odsuwam się od jego torsu, pozostawiając na świeżej koszulce plamy po farbie i bitej śmietanie. Jego mina od razu się zmienia. Widzę na niej wściekłość. Wie, że tego nie da się doprać. W końcu sam robił tą mieszankę. Na mojej twarzy pojawia się złośliwy uśmieszek. Już nie jestem taka zła.

-Suko, coś narobiła! - wkurza się. Już ma coś dodać, ale wie, że nie może. To taka nasza mała niepisana zasada. Użyłam dwóch ważnych słów. - To jeszcze nie koniec. Pamiętaj, zemszczę się. - syczy i wychodzi trzaskając drzwiami.

-Debil. - mówię sama do siebie, jednak słyszę jak drzwi ponownie się uchylają.

-A, i jeszcze jedno. Też cię nienawidzę. - wychodzi z jeszcze większym trzaśnięciem, a ja kieruje się do łazienki.

DWA WAŻNE SŁOWA (zakończone)Where stories live. Discover now