That's okay if you kiss a boy

1.3K 176 54
                                    

Stojąc na dachu, nerwowo ściskałem dłonie, co chwilę bawiąc się chłodnym palcami. Stale zmieniając swoją pozycję, rozglądałem się dookoła, nie mając na czym zawiesić wzroku. Byłem w tym ponurym, pustym miejscu zupełnie sam. Każdy mógłby zarzucić mi, że jestem zdenerwowany. To stwierdzenie oczywiście było zgodne z prawdą.

Czekając tu jak ostatni głupek, liczyłem na ważne spotkanie, jednak sam fakt tego w jakich okolicznościach oraz z jakiego powodu miało się odbyć, stawiał mnie w dość niezręcznym położeniu. Właściwie to żadnego spotkania nie umówiliśmy. Miałem po prostu nadzieję, że na starcie nie zostałem odrzucony i po raz drugi dzisiejszego dnia zobaczę przed sobą właściciela jasnych, farbowanych kosmyków, szczupłego ciała oraz tej przypominającej wyglądem wiewiórkę twarzy.

Może to głupie, ale zauroczyłem się. Po raz pierwszy w moim życiu, chociaż może nie tak pięknie i wspaniale jak przedstawiają filmy, a autorzy opisują w książkach. Nie czułem w brzuchu motylków, suchości w ustach, moje nogi nie były jak z waty. Nie drżałem na jego widok, a moje dłonie nie ślizgały się od potu. Byłem jednak pewien, że to właśnie to.

Problem głównie leżał w tym, że się nie znaliśmy, (może pomijałem jeszcze istotny fakt tego, iż obaj jesteśmy tej samej płci, ale wolałem pozostać w dziecięcej nieświadomości i w ogóle nie przejmować się takim stanem rzeczy) nie byliśmy nawet na "cześć". Nie mieliśmy wspólnych znajomych, a przynajmniej takich, o których było mi wiadomo.

Po prostu któregoś ranka wchodząc do budynku szkoły, kierowałem się w stronę szatni. Wtedy po raz pierwszy go spotkałem, jednak nie miałem pojęcia, czy czekoladowe oczy w ogóle zwróciły na mnie tak bardzo pożądaną uwagę. Być może spojrzenie, które wtedy otrzymałem, było obojętne, a sam chłopak uznał mnie za osobę niewnoszącą do jego życia kompletnie nic. Jedynie mógł obwiniać o przerwanie pogawędki z przyjacielem.

Właśnie tego dnia, od którego wszystko się zaczęło, niedane mi było dostać się do mojej szafki. Rozmawiali przy niej dwaj uczniowie. Piegowaty chłopak z rudymi włosami opierał małą dłoń na drzwiczkach z numerem dwieście sześć. Jego postać zobaczyłem jako pierwszą, ponieważ dziecięca twarz zwrócona była w moim kierunku. Mając idealny widok, mogłem stwierdzić, że roześmiana buzia, wesołe, błyszczące oczy i piegi na twarzy pozwalają chłopakowi w jakimś stopniu na wyróżnienie się z dość sporego tłumu licealnej młodzieży.

Stojąc naprzeciw niego, zmarszczyłem brwi. Za chwilę zaczynała się lekcja- wiązało się to z tym, że musiałem zostawić kurtkę. Gestykulujący, młodszy, wcześniej wspomniany rudzielec uniemożliwiał mi zamienienie mojego zamiaru w rzeczywistość.

Zatrzymując się tuż przed celem, którym była oczywiście szafka, odchrząknąłem cicho, w głowie posiadając już odpowiednio dopasowane do sytuacji słowa.

Miałem zaczynać, z lekceważącym, nieco wrednym wyrazem twarzy, który tak dobrze opanowałem. Spojrzałem z góry na chłopaka zabsorbowanego opowiadaniem, jednak finalnie z moich ust nie wydobyło się ani jedno niemiłe słowo.

Widząc, że osoba, z którą dialog prowadził chłopak, który był powodem mojej chwilowej złości i oburzenia, odwraca się, automatycznie zamilkłem. Usta wygiąłem tylko w głupkowatym śmiechu, ponieważ na nic innego nie było mnie wtedy stać. Dziwnie oczarowany powiedziałem cicho, że to moja własność i chciałbym, się do niej dostać, później kiwając lekko głową, nie odrywając spojrzenia, od już oddalającego się niskiego ucznia. Jak na złość musiał odwrócić głowę, spoglądając przez ramię. Zlustrował mnie, mimo tak dużego upływu czasu, wciąż nieodgadnionym wzrokiem.

Han Jisung.

Wtedy jeszcze nie miałem zielonego pojęcia o imieniu młodszego, ale długo nie zajęło mi doszukanie się informacji o jasnowłosym. Następne dni po incydencie przy szafce nie chciałem nawet myśleć o takiej głupocie jak brązowooki chłopiec z pucatymi policzkami. Ostatecznie pogodziłem się z faktem, iż tak uparcie zajmuje moją głowę. Często zastanawiałem się, czy kiedykolwiek dojdzie do poznania się nas dwojga lub uda się mi o nim zapomnieć. Jak widać, stanowiło to dla mnie zagwozdkę od ponad sześciu miesięcy. Jedynym co mogłem stwierdzić po tak długim czasie, było to, iż nadal cholernie mi się podoba.

That's okay if you kiss a boy || minsungWhere stories live. Discover now