2. Cała prawda o Placu

1.2K 42 15
                                    

- Nic ci nie jest? - spytał zmartwiony Boka dziewczynę.
- Nie? - odpowiedziała.
- Masz tu chustkę. Wytrzyj nos, bo leci ci krew - mówiąc to wyjął z kieszeni biały, cienki kawałek bawełny.
- Dzięki.
Dziewczyna przyjęła chustkę i ominęła nadal osłupiałego Janosza. Skierowała się ku bramie do już rozkopanego przez robotników Placu Broni. Uderzyła ręką w furtkę, która otworzyła się z hukiem. Chwilę postała tam zgarbiona i ciężko dysząca, lecz po chwili znajdywała się już za bramą. Boka natychmiast ją dogonił.
Zastał ją opartą o mur, z dwiema dużymi łzami w oczach. Nic nie mówiła.
- Wi... Wiesz coś o tej budowie? Co będzie z Placem? - odważył się spytać Boka
Dziewczyna odwróciła się z oczami szeroko otwartymi, jakby ze strachu i smutku. Chłopak poczuł jej wzrok na sobie.
- Wiem - zdołała wydobyć z siebie dziewczyna.
Wtedy Boka również wstąpił na plac i oparł się o mur.
Dziewczyna nabrała powietrze w płuca i zamknęła oczy. Westchnęła.
- Moi... Moi ro... Moi rodzice... Tu... Zastępczy rodzice budują tu kamienicę... Dużą kamienicę... Chcą w niej mieszkać...
I wtedy dziewczyna rozpłakała się.
- Ja też bardzo lubiłam ten plac. Często na niego przychodziłam. Ja próbowałam ich przekonać żeby sobie odpuścili, zamieszkali gdzie indziej, ale oni są uparci! Dorośli nic nie rozumieją! Nic!!!
Otarła łzy rękoma i zaszlochała.
- Ale jest jeszcze jedno wyjście - uśmiechnęła się do Boki - Ja ucieknę z domu, gdy będą chcieli się tu wprowadzić.
Boka oniemiał.
- Ale czemu chcesz uciec? Przecież to nic nie da - spojrzał ze współczuciem na dziewczynę.
- Owszem. Nic nie da. Ale przynajmniej nie będę się czuła jak zdrajczyni. Zdrajczyni, która podstępem zajęła czyjąś Ojczyznę.
Podniosła głowę i skierowała wzrok na miejsce, w którym między innymi Boka spędzał całe popołudnia, zwane wtedy Placem Broni.
Boka zauważył, że dziewczyna już nie płacze. Widocznie widok Placu musiał ją uspokajać, tak jak jego.
- To co ci zrobili ci chłopcy było podłe - Boka usiłował zmienić temat.
- To nic takiego. Oni już tacy są - oznajmiła dziewczyna.
- Znasz ich?
- Tak mniej więcej, to znam. To bracia Második. Wrócili z poprawczaka, ucieszyli się, gdy usłyszeli, że tutaj funkcjonował Einstand. Tylko nie wiedzieli, że to była już przeszłość.
- Idziemy się przejść?
- Jasne!
I poszli. W trakcie drogi Janosz dowiedział się, że dziewczyna ma na imię Estera, ma 14 lat (tyle co on sam) i że mieszka tu od niedawna.
Minęli szkołę Boki, muzeum, ogrodeum i wiele innych rzeczy, o których Boka jej ciągle opowiadał. Zdawało się, że wie o tych budynkach wszystko.
Rozmawiali jak dawni przyjaciele, którzy spotkali się po wielu latach. Śmiali się i opowiadali sobie kawały.
Zatrzymali się w parku nad Dunajem.
- Jaką temperaturę ma woda? - zapytała się Estera
- Raczej ciepła - odpowiedział wzruszając ramionami Boka.
- Mam głupi pomysł, i coś mi się zdaje, że go będę żałować - śmiała się Estera.
Zdjęła buty, podwinęła lekko sukienkę i weszła do wody po kolana.
- No coś ty! Jest lodowata jak w Bałtyku! - krzyknęła z oddali Estera na chłopaka, który się roześmiał - Nie idziesz?
- Nie, chyba nie...
Estera wyszła z wody na tyle, by sięgała jej tylko do kostek.
- A gdzie jest Bałtyk? - zapytał się Boka
- Morze Bałtyckie? Na północy Polski!
- Aha... - zamyślił się Boka i stwierdził, że jeszcze nigdy nie był nad prawdziwym morzem. Jedynie nad Dunajem ale pomyślał, że to nie to samo. - Chciałbym zobaczyć morze.
Estera wykorzystała zamyślenie chłopaka i podskoczyła w wodzie, oblewając go.
- Ej!!! - zaśmiał się
Tak spędzili resztę popołudnia. Bawiąc się w berka nad Dunajem i oblewając się za każdym razem, gdy ktoś kogoś złapał. Śmiali się co chwilę.
Boka po chwili stanął jak wryty. Ujrzał kogoś jeszcze oprócz nich przy rzece.
Kogoś znajomego.

Chłopcy z Placu Broni › EinstandWhere stories live. Discover now