Rozdział 19.

2.8K 176 22
                                    

Rozdział 19.

Severus szybkim krokiem przemierzał korytarze w lochach. Tuż za nim szła reszta członków zakonu, osłaniając go. Szybko i efektowanie eliminowali każdego, kto pojawił się na ich drodze. Mieli tylko jedno zadanie – uratować Harry'ego Pottera. Dzięki informacjom przekazanym przez ich nowego szpiega, misja stała się niemal zbyt łatwa.
Zbliżało się południe, więc w budynku nie było zbyt wielu śmierciożerców – większość była w domach, prowadząc „prawdziwe" życie. Snape i reszta czarodziejów skręcili za róg, by tam natknąć się na pięciu przeciwników. Trzech z nich pokonali z łatwością, ale pozostałej dwójce udało się uciec.
- Musimy się pospieszyć, tamci dwaj na pewno doniosą Sami-Wiecie-Komu o naszej obecności – powiedział Kingsley, formalny przywódca grupy. I, jak się szybko okazało, miał rację. W całych lochach zaczęli pojawiać się wezwani śmierciożercy. Członkowie Zakonu podzielili się na mniejsze grupki I rozdzielili, wiedząc, że w ten sposób szybciej uda im się znaleźć Harry'ego.
Snape przemierzał samotnie korytarz za korytarzem, desperacko szukając Pottera. Wreszcie znalazł go – chłopak unosił się w powietrzu, lewitowany przez jakiegoś śmierciożercę. Severus bez chwili wahania zabił mężczyznę i przypadł do Harry'ego.
- Severus... - wychrypiał Harry, głosem zniszczonym od krzyków.
- Wypij to, Harry – polecił Snape, wyjmując z kieszeni szaty niewielką fiolkę. Z trudnością udało mu się nie ujawnić wszystkich emocji, które zawładnęły nim, gdy zobaczył Pottera w takim stanie. Nie wiedział, czy się rozpłakać, czy może jednak pozabijać wszystkich ludzi w promieniu dziesięciu mil.
- Wiedziałem, że po mnie przyjdziesz – wyszeptał chłopak, uśmiechając się lekko pod nosem. Severus natychmiast wziął go na ręce i przytulił.
- Musimy cię stąd wydostać – powiedział.
- No, no, no, Severusie... Powinieneś być rozsądniejszy. Nigdzie nie pójdziecie – powiedział głos, którego żaden z nich zdecydowanie nie chciał usłyszeć.
- Tom – warknął Mistrz Eliksirów.
- Postaw mnie, Severusie – poprosił Harry.
- Jesteś pewien?
- Tak – powiedział stanowczo Potter. Severus postawił go ostrożnie na nogach. Harry zachwiał się lekko, nim złapał równowagę. Ból, który natychmiast poczuł, dał mu jasno do zrozumienia, że przynajmniej jedna z nich jest złamana, ale starał się to zignorować. Przeniósł ciężar ciała na prawą stopę, mając wrażenie, że lewa noga zaraz się pod nim ugnie. Voldemort znieruchomiał, zszokowany. Był pewny, że Harry wciąż jest sparaliżowany! Chłopak poczuł, jak coś długiego i drewnianego wsuwa się w jego dłoń. Szybko zdał sobie sprawę, że to Snape oddał mu jego własną różdżkę.
- To się dziś skończy, Tom – powiedział Potter, robiąc kilka niepewnych kroków. Skrzywił się lekko, obawiając się, że za chwilę straci przytomność.
- Ale... jesteś sparaliżowany – powiedział głupio Voldemort.
- A ty podobno jesteś martwy. Niestety rzeczywistość nie zawsze jest taka, jak byśmy chcieli – zauważył Harry. Voldemort w końcu wyrwał się z otępienia i ze złośliwym uśmieszkiem spojrzał na Severusa, który stał za Harrym, trzymając opiekuńczo dłoń na jego ramieniu.
- Och, mój zdradziecki, mały Mistrz Eliksirów... Wygląda na to, że całkiem nieźle się ustawiłeś. Pieprzenie Chłopca, Który Przeżył przynosi zapewne wiele korzyści – zaszydził. Severus i Harry zesztywnieli lekko.
- Wygląda na to, że wciąż nie potrafisz porządnie spenetrować mojego umysłu. Powiedz mi, czy osoba, która mnie wydała, doniosła ci również, od jak dawna szpiegowałem dla Zakonu za twoimi plecami?
- Wystarczająco długo – powiedział Voldemort, choć jego ton dał jasno do zrozumienia, że tak naprawdę nie zna odpowiedzi na to pytanie.
- Zmieniłem strony jeszcze zanim zaatakowałeś Potterów – odparł Severus, uśmiechając się szyderczo.
- Crucio! – krzyknął Voldemort, celując różdżką w Snape'a. Mistrz eliksirów nie zdążył zrobić uniku i zaklęcie dosięgło go.
- Nie! – krzyknął Harry. – Skrzywdziłeś już zbyt wielu ludzi, których kocham, Tom. Nie pozwolę ci skrzywdzić jeszcze Severusa! – dodał, a na końcu trzymanej przezeń różdżki pojawił się promień białego światła, który pomknął w stronę Voldemorta. Cały loch wypełniło jasny, wręcz oślepiający blask, a czas jakby się zatrzymał. A potem, gdy światło zniknęło, z Voldemorta zostały jedynie zwęglone zwłoki.
Harry osunął się na ziemię, kompletnie wyczerpany. Ostatnie, co ujrzał, nim stracił przytomnośc, była zmartwiona twarz Severusa.

Uszkodzony.Where stories live. Discover now