Rozdział 10

1.1K 37 9
                                    

Za tydzień ferie, nareszcie. Właśnie odrabiam lekcje, ponieważ jeszcze dwa dni. Kiedy pakowała się już na następny dzień zadzwoniła do mnie Riley.

-Halo.- Pdebrałam telefon.

-Hej. Mam dla ciebie bardzo dobrą wieść.

-No dajesz.- Ona znowu coś wymyśliła.

-W niedzielę wyjeżdżamy...

-Co gdzie?!

-Daj mi dokończyć. Jedziemy do Tromsø.

-Nie! Ty nie mowisz serio?

-Jeszcze nigdy nie mówiłam tak serio.

-Ale się cieszę. Na ile tam jedziemy?

-Na półtora tygodnia.

-Super, prawie dwa tygodnie tylko dla nas.

-No właśnie...- I tu już mi coś się nie podobało, zawsze musiał być jakiś chaczyk.

-No mów jakie jest ale?

-Bo nie jedziemy tam same.- Dobra nie jest tak źle. Tylko pozostaje jedno pytanie. Z kim jeszcze tam jedziemy?

-A kto z nami jeszcze jedzie?

-...Dylan...

-Co?! Nie, nie, nie. Ja z nim nigdzie nie jade!

-Ale Brooke, spokojnie.

-Jak mam być spokojna?!

-Myślałam, że wy się lubicie. Spędzacie ze sobą tyle czasu.

-Po pierwsze, to nie spędzam z nim wcale tak dużo czasu a po drugie. Tak nienawidzę go już trochę mniej niż na początku, ale nigdy w życiu nie wytrzymam z nim prawie dwóch tygodni!

-No proszę cię, dasz rade. Razem z nim jedzie jeszcze jego kolega Brandon.

-No niech ci będzie.- Rozłączyłam się nie czekając na jakąkolwiek odpowiedź przyjaciółki.

Walnęłam się na łóżko i zaczęłam myśleć o tym wszystkim, przecież ja nie wytrzymam z Dylanem prawie dwóch tygodni.

***
Dzisiaj sobota jutro wyjeżdżamy, wszystko uzgodniłam z rodzicami i bez problemu się zgodzili. W sumie jestem już pełnoletnia i mam prawo decydować o takich rzeczach.

Wstałam o jakiejś 9:15 wykonałam poranną rutynę i wróciłam do swojego pokoju w celu spakowania walizki.

Wzięłam najpotrzebniejsze rzeczy, czyli prawie całą szafę. Zmieściłam się w jedną walizkę i torbę sportową wiec nie jest tak źle. Riley na pewno wzięła więcej.

Nie mając nic więcej do roboty postanowiłam przejść się na spacer.
Zarzuciłam swoją ulubioną bluzę, oraz założyłam buty i wyszłam z domu. Włożyłam słuchawki do uszu i idąc dalej słuchałam swoich ulubionych piosenek.

Chodziłam tak już z 15 minut kiedy wpadłam na jakiegoś chłopaka zachwiałem się a on od dazu mnie złapał, na oko starzy ode mnie, blond włosy, wyższy.

-Przepraszam, nie zauważyłam cię.- Spojrzałam na chłopaka a ten tylko się uśmiechnął, było widać błysk w jego piwnych oczach.

-Nic się nie stało.- Uśmiechnęłam się w jego stronę i z powrotem ruszyłam przed siebie. Jednak nie zaszłam zbyt daleko, po jakiś trzech krokach ktoś złapał mnie za ramię.

-Brandon.- Odwróciłam się i z powrotem zobaczyłam przed sobą wysokiego blondyna.

-Brooke.- Ponownie dostałam uśmiech od chłopaka skierowany w moją stronę.

-Bardzo ładne imię.- Zaczęliśmy iść w tym samym kierunku.

-Twoje też.- Posłałam w stronę chłopaka miły uśmiech.

-Co o tej porze tak ładna dziewczyna robi sama?- Jeju jaki on jest słodki.

-No właśnie, nudziło mi się wiec postanowiłam się przejść.

-A często się tak nudzisz?

-No, zdarza się.- Chlipak cały czas dotrzymując mi kroku wyjął telefon z kieszeni. Zatrzymał się po czym zrobiłam to samo.

-No to skoro zdarza ci się tak nudzić, to może dasz mu swój numer. Wiesz tak na wszelki wypadek.- Brandon ponownie wysłał w moją stronę ciepły uśmiech co odwzajemniłam biorąc do ręki telefon chłopaka. Wpisałam swój numer po czym oddałam urządzenie właścicielowi.

Ten tylko posłał mi miłe spojrzenie i powiedział, że musi już iść. Porzegnalam się z chłopakiem i ruszyłam dalej przed siebie.

Wracając już do domu wstąpiłam jeszcze do sklepu i kupiłam składniki potrzebne do pancakeów. Od kilku dni miałam na nie straszną ochotę.
Wróciłam do domu i od razu zabrałam się do przygotowywania tak upragnionych przezmnie pancakeów.

Po 15- stu minutach moje danie było już gotowe. Kiedy siadałam do stołu i już miałam zacząć zajadać bardzo smakowicie wyglądające pancake usłyszałam dzwonek do drzwi.

-Napradę teraz?!- Powiedziałam sama do siebie wstając z krzesła. Podeszłam do drzwi a kiedy je otworzyłam zobaczyłam w progu Dylana. No lepiej być nie mogło.

-A ty czego tu chcesz?

-No wiesz może trochę miłej.- Chlipak uśmiechnął się w moją stronę co po czasie odwzajemniłam.

-No dobra, teraz serio. Po co tu przyszedłeś?

-Wiesz nudziło mi się.

-Gdzieś już to słyszałam.- Zaczęłam się śmiać tak samo jak Dylan, po chwili wpuściłam go do środka.

-Co tak pięknie pachnie?

-MOJE pancake.- Specjalnie dałam nacisk na słowo moje.

-Tak bardzo lubię pancake.- Dylan spojrzał na mnie i zrobił smutną minę spuszczając głowę do dołu.

-No dobra zostało jeszcze trochę, leżą na blacie w kuchni.- Na twarzy chłopaka momentalnie pojawił się uśmiech i od razu podbiegł do blatu w kuchni.

Wspólnie zjedliśmy przygotowany przeze mnie posiłek, po czym postanowiliśmy obejrzeć jakiś film. Ani ja, ani Dylan nie mieliśmy co robić wiec chociaż tak mogliśmy zająć czas.

O 19:20 Dylan poszedł do siębie a ja udałam sie do swojego pokoju i zaczęłam czytać książkę.

Boy from the neighborhoodWhere stories live. Discover now