Rozdział II

66 6 0
                                    

Zięba ubrał się w swój najładniejszy garnitur. Trzeci raz sprawdził czystość swoich butów, poprawił muszkę i wybrał się spokojnym krokiem do lokalnej sali multimedialnej połączonej z czytelnią. W gardle ze stresu zebrała mu się gula. Nigdy jeszcze nie stresował się tak przed żadnym wykładem - ani swoim ani nikogo innego. Zatrzymał się w żabce i zakupił smoothie, wypił  je patrząc przez okno sklepu. I wtedy go zobaczył. Szedł i rozmawiał z paroma dziennikarzami. Poczuł w środku ciepło i przyjemne mrowienie w brzuchu. Nie wiedział co się dzieje, ale wyrzucił szklaną buteleczkę i pospieszył do sali spotkań.

Kiedy do niej dotarł siedziało w niej kilku dziennikarzy z lokalnej gazety oraz z 25 osób prywatnych. Nie zajęli jeszcze miejsc, więc Jerzy zajął miejsce w drugim rzędzie, zaraz za dziennikarzami. Kiedy wbiła 12.30, wszyscy zaprzestali rozmów i zajęli pozostałe miejsca. Na podest wkroczył dumnym krokiem dziennikarz z telewizji śląskiej. Po kilku minutach obok niego zasiadł Janusz - magister zachwycił się jego widokiem. 

Kiedy Janusz rozpoczął odpowiadać na pytania Jerzy słuchał go jak w transie. Dzisiejszy wywiad dotyczył zarobków kobiet, oraz ogólnych poglądów polityka na same kobiety. Jerzy w życiu nie słyszał tak słodkiego głosu. Był to dla niego niczym cukierkowy raj, podróż do kopalni soli albo sok żurawinowy. Poczuł coś czego nie powinien. Kiedy dziennikarz zakończył wywiad Jerzy podbiegł do swojego idola. Opowiedział mu o swoich poglądach, medycynie naturalnej i swoim kanale na YouTube. 

Jesteś bardzo interesującą osobą, to co mówisz jest bardzo intrygujące. Może chciałby Pan przyjść na mój kolejny wywiad? Będzie mi bardzo miło widzieć na widownia tak wykształconą osobę jak Pan, Panie Zięba - powiedział z entuzjazmem Janusz

Ziębie zabłyszczały oczy. Pragnął tego tak bardzo!

Oczywiście, przyjdę. Do zobaczenia pojutrze panie Januszu - pożegnał się magister.

Basia dzwoniła do niego kilka razy. Postanowił oddzwonić, zaprosiła go na spotkanie. Przyjął zaproszenie i wskoczył na swój bmx. Pognał do domu Basi, bo chyba dalej coś do niej czuł. Kiedy otworzyła mu drzwi nie podała mu nawet wody z solą tylko wprowadziła jego rower do mieszkania. Zmieszany wszedł do saloniku zasiadł wygodnie w swoim ulubionym miejscu.

Chciałam cie przeprosić. Ja naprawdę cie kocham, nie wyobrażam sobie bez ciebie życia! Mogę się nawet zwolnić jeśli tego pragniesz, zaakceptować twoje nowe poglądy...

Nie, Basiu. Ja nie chce akceptacji tylko poparcia. Nie kocham cię już. A przynajmniej tak mi się wydaje w świetle najnowszych wydarzeń.

Poznałeś kogoś na tym spotkaniu?

Tak. Czuję że z nim moje życie będzie lepsze Basiu.

Z nim..?

Jerzy przytaknął ruchem głowy i zabrał swój rowerek. Był już pewny, że nie chce w swoim życiu jakiejś głupiej Basi. Potrzebuje tylko jego.

Terapia antylewackaWhere stories live. Discover now