- Duszno tu trochę.. - mruknął Stefan siedząc na sofie na przeciwko mnie. Wstał i spróbował tworzyć okno balkonowe naszego domku który wynajmowaliśmy w związku z remontem naszego własnego. Widząc jak przyjaciel nie może poradzić sobie z klamką zaśmiałem się i odłożyłem pite wino na stolik by mu pomóc.
- Serio Krafti? Jedna lampka wina i już nie umiesz sobie poradzić z klamką? - zaśmiałem się. Zmierzył mnie morderczym wzrokiem. Szarpnął za klamkę a ta puściła. Uniosłem ręce w geście kapitulacji. - Zwracam honor.
Nasze tymczasowe mieszkanko miało duży ogród otoczony z trzech stron wysokim płotem oraz z jednej storny lasem sosnowym. Zaraz przy tarasie stał basen. Oboje jak małe dzieci gdy zobaczyliśmy ten basen w sklepie miesiąc temu, stwierdziliśmy że bez niego nigdzie się nieruszamy. Nie ma opcji.
Usiadłem na brzegu tarasu. Gdzieś w wysuszonej trawie usłyszałem świerszcze. Lubiłem ten odgłos. Kojarzył mi się z dzieciństwem u babci gdzie do późna przesiadywaliśmy na dworze.
Po chwili usiadł obok mnie Stefan. Nie miał na sobie koszulki a jego włosy były w lekkim nieładzie. Serce zabiło mi mocniej. Tak lubiłem go najbardziej. Zwykłego Stefana, a nie światowej sławy gwiazde sportu.
- Michi pamiętasz jak pojechaliśmy do mojej babci na wakacje? - zapytał cicho. Położył mi głowę na ramieniu. Poczułem jego oddech na mojej szyi.
- Jasne. - zaśmiałem się. - Jakbym mógł zapomnieć jak poszliśmy poskakać na nartach twojego dziadka po trawie. Później 2 tygodnie leżałem w szpitalu z złamaną ręką. - zauważyłem w świetle księżyca jak sie uśmiecha. Jego wzrok tonął gdzieś w szczytach Tyrolu przed nami. Kochałem to miejsce.
Wstałem i poszedłem po wino i jakiś koc. Czemu by nie korzystać z tak piękniej nocy? Zarzuciliśmy koc na wysuszoną trawe. Mimo późnej godziny było przyjemne ciepło. Zauważyłem źdźbło siana we włosach Kraftiego gdy się obok mnie położył.
- Masz coś we włosach. - szepłem mu do ucha.
Potargał sobie jeszcze bardziej włosy wyjmując źdźbło. Przyjrzał mu się po czym przyłożył do moich włosów. Zaśmiał się.
- Teraz to już mogę śmiało mówić że masz siano nie włosy. - powiedział uśmiechając się rozbawiony.
W ciszy, leżąc obok siebie zapatrzyliśmy się w Tyrolski krajobraz..
***
- Wiesz czego mi tu jeszcze brakuje? - powiedział. Podniosłem się i spojrzałem na niego. W jego czekoladowych oczach odbijały się lekko gwiazdy. - Jakiegoś jeziora.. Wiesz jak przyjemnie było by sobie zrobić takie ognisko na plaży?
Poderwałem się z koca. Krafti spojrzał na mnie ze zdziwieniem. Wziąłem go na ręce jak panne młodą. Zaczęłem biec w stronę basenu.
- CO TY ROB...!!
- Skok na bombe!! - zawołałem ze śmiechem. Skończyłem do naszego basenu z Kraftem na rękach.
- Michi! - powiedział gdy tylko wynurzyliśmy się spód tafli wody. Był mokry, na twarz opadały mu kosmyki włosów.
- Jeziora się zachciało. - zaśmiałem się. Niemal stykaliśmy się nosami.
- Idiota - szepnął rozbawiony. Wziął moją twarz w dłonie i pocałował delikatnie moje spierzchniete usta.
YOU ARE READING
° spruce branch ° - One Shots || Ski Jumping
Fan FiktionZbiór krótkich opowiadań (one shots) o skoczkach narciarskich ;) Zapraszam!