Rozdział 5. - ALBO JA ICH, ALBO ONI MNIE

424 31 4
                                    

Kuba zjechał na pierwszą stację benzynową, jaka była po drodze.
- Idziesz też? - spytała brunetka z uśmiechem.
- Nie, czekam na ciebie, więc szybko.
- Dobra. - dziewczyna trzasnęła drzwiami i poszła szybkim krokiem w stronę stacji. Weszła do sklepu, wzięła sobie energetyka i kupiła fajki. Zadowolona, że nie było kolejki wyszła ze sklepu. Wtedy wjeżdżający samochód oślepił ją. Ten impuls sprawił, że dziewczyna momentalnie ukucnęła, schowała głowę w ręce i zaczęła się trząść. Jej ciało, było jak sparaliżowane. Była przerażona, nie wiedziała co się dzieje.

Kuba w czasie, gdy Shelby poszedła po zakupy, wyciągnął telefon i zadzwonił do Krzyśka.
- Jak tam? - zapytał przyjaciela.
- Nieciekawie, mama strasznie przeżywa. Jutro rano wracam do Warszawy. Co u was? - "u was" wywołało na jego twarzy mimowolny uśmiech.
- My właśnie wracamy do Warszawy. Tak jak radziłeś, wziąłem ją ze sobą.
- No i super, to jak jutro wrócę, to zbiorę kogo się da i wpadniemy do ciebie.
- Tylko bez przesady z imprezowaniem, Shelby ma wypoczywać, a wiesz, że bawi się bardziej, niż my wszyscy razem wzięci. - oboje się zaśmiali.
- Macarena nie była taka zła.
- Boże, jakby mi ktoś powiedział, że będę to tańczyć, to bym go wyśmiał.
- Uciekam Que, siostra mnie woła.
- Spoko, do jutra.
- Do jutra. - przyjaciel się rozłączył. Wtedy Kuba zobaczył całą sytuacje i skuloną dziewczynę. Wyciągnął ze stacyjki kluczyk i pobiegł w jej strone.
- Shelby! - padł przy niej na kolana. - Wszystko dobrze? - odgarnął jej włosy z twarzy za ucho.
- Nie wiem, co się dzieje, co to było. Może ja oszalałam? - powiedziała niepewnie. Kuba zgarnął jej zakupy i wziął ją na ręce.
- Chodź do auta, bo tu zaraz będzie pełno gapiów. - zaniósł ją szybko do pojazdu i posadził ją na miejscu pasażera i podał jej swoją wodę. - Napij się. - ukucnął między jej nogami. - Może za szybko cię wypuścili z szpitala?
- To bardzo dziwne, naprawdę nie czuję, żeby ten wypadek miał na mnie jakiś wpływ. Mam zdrowe podejście. No cóż, zdarza się. - była poddenerwowana całą sytuacją.
- No już, spokojnie. Zdaje mi się, że to tylko stres pourazowy i minie po jakimś czasie. - gładził dłońmi jej zewnętrzne strony ud. Dziewczyna zapaliła i uspokoiła się po chwili. - Lepiej? - zapytał cicho, patrzył z troską w oczach.
- Tak, możemy jechać. - schowała nogi do środka, a mężczyzna zamknął jej drzwi, wsiadł za kierownice i odpalił auto. - Nie pij tego energetyka, spróbuj się przrespać, długa droga przed nami. - dziewczyna przytaknęła.
- Kuba, czemu tak właściwie przyjechałeś? - zapytała niepewnie. - Przecież nie musiałeś... - chłopak westchnął.
- Przecież się przyjaźnimy, nie zostawiłbym cię samej. Krzysiek nie mógł przyjechać, bo coś tam się dzieje u niego w rodzinie,więc jestem ja. Wiem, pewnie wolałabyś kogoś innego, ale nie masz wyjścia... - zacisnął mocniej dłonie na kierownicy. - Do tego, jak byłem sam dużo myślałem, a i Natalia... Z resztą, nieważne...
- Nie ma nieważne. Jeżeli coś ci leży na sercu to mów. Jesteśmy na siebie skazani przez kilka następnych godzin. - przejechała paznokciami wzdłuż jego ręki i wzięła jego dłoń. Chyba pierwszy raz cieszyła się, że ktoś miał samochód w automacie.
- Po prostu wszystko mnie męczy... - ścisnął mocniej dłoń brunetki. Droga była długa, ale miło mu się jechało. - Shelby, może nie mówmy narazie Krzyśkowi, że ze sobą spaliśmy, dobrze? - zapytał spoglądając chwilę na dziewczynę.
- Dobrze, ale... - wzięła głęboki oddech i się zaśmiała.
- Ale? - ponaglił ją.
- Kuba, słyszał nas cały hotel. Każdy z nich dobrze wie, co robiliśmy. Rano jak zniknąłeś, powitali mnie z głupkowatymi uśmieszkami w stylu "Dobrze wiemy co robiliście, bo się nam też ciepło zrobiło". - parsknęła śmiechem.
- Wiesz, co? To ja jednak się cieszę, że mnie tam już nie było. - zaśmiał się i uderzył dłonią w swoje czoło. Dziewczynę przydusiło lekko. Uspokoiła się i wzięła kilka wolnych, głębokich oddechów. - Wszystko okej?
- Tak. - odchyliła fotel i sięgnęła po jego kurtkę. - Mogę pożyczyć?
- Jasne, bierz i śpij. - uśmiechnął się, a dziewczyna położyła sobie kurtkę pod głowę i ponownie złapała go za dłoń i gładziła go kciukiem. Kurtka pachniała nim, więc od razu na jej twarzy zagościł uśmiech.
- No wiesz, endorfiny, adrenalina, poszliśmy na całość... Ale było fajnie. - powiedziała cicho, lekko zawstydzona. Po chwili jej uścisk się rozluźnił, a jej dłoń wysunęła się z jego. Dziewczyna zasnęła z delikatnym uśmiechem na twarzy.
- Było fajnie... - powtórzył cicho i uśmiechnął się szeroko. Kiedy brunetka zasnęła, wyciągnął telefon i zrobił jej kilka zdjęć. Po około dwóch godzinach, podjechał pod swój apartamentowiec. - Mała, jesteśmy. - pogładził ją po policzku. Dziewczyna leniwie się przeciągnęła i uchyliła drzwi. Zdążyła się zagrzać, więc zimne powietrze sprawiło, że otrzepało ją z zimna. Kuba wziął jej walizkę, a ona sięgnęła po reklamówke ze slodyczami i ubrała kurtkę, a na swoją narzuciła kurtkę Que. Chłopak zaprowadził ją do windy i wjechali na ostatnie piętro.
- Wow, fajnie tu masz. - uśmiechnęła się i ściągnęła buty, odwiesiła kurtki i podeszła do pamiątek z ich podróży. Założyła sobie na głowę sombrero. - Może być?
- Całkiem, całkiem... Brakuje ci sumiastych wąsów. - zaśmiał się. - Niedługo i tak będę robić remont.
- Jak coś to się polecam, chętnie w ramach opieki zdrowotnej mogę pomalować ściany, albo coś zburzyć. Ja kobieta pracująca jestem, ja się żadnej pracy nie boję. - oboje parsknęli śmiechem.
- Narazie to pokażę ci sypialnie, skup się na odpoczynku i powrocie do zdrowia. - zaniósł jej walizkę do sypialni. Dziewczyna szła za chlopakiem i rozglądała się na boki. Kiedy weszli do sporej sypialni, usiadła na brzegu łożka i podskoczyła tyłkiem kilka razy.
- Wygodne. - stwierdziła i uśmiechnęła się do chłopaka. Odwzajemnił jej uśmiech.
- Tutaj masz łazienkę, na dole jest jeszcze jedna toaleta.
- Okej. - powiedziała i podeszła do walizki i zaczęła szukać piżamy, chciała już wskoczyć do tego łóżka i w koncu poleżeć wygodnie, jednak nie mogła nic znaleźć. Wzięła majtki i stanęła na przeciw Kuby. - Geniuszu zła, nie spakowałeś mi piżamy, więc wyskakuj z jakiejś koszulki swojej, zrobię sobie z niej koszule nocną. - zaśmiała się.
- Serio? Tam było, coś takiego koronkowego. - stwierdził i poszedł w stronę garderoby. Przyniósł jej swoją koszulkę.
- To sukienka i to bardzo obcisła, a ja w łóżku muszę mieć luźno i wygodnie. - zaśmiała się i wzięła swoje kosmetyki. Poszła do łazienki i wzięła szybki prysznic. Natarła się balsamem i spryskała swoimi ulubionymi perfumami. Kiedy wyszła przemknęła szybko w stronę łóżka i schowała się pod kołdrę.
- Wybierz jakiś film idę się umyć. - powiedział i teraz to on zniknął w łazience. Dziewczyna zdecydowała się na komedie "RED", leżała i myślała, co tu się właściwie dzieje. Z jednej strony ją to bawiło, z drugiej, pomimo bycia żądną przygód, przerażało.
- Wiesz, to dziwne, że tutaj jestem. Ciężko jakoś to poukładać w głowie. - powiedziała, gdy chłopak wyszedł z łazienki.
- Sam nie sądziłem, że ta znajomość przetrwa, a tu proszę... Sam, najebany, wpisałem ci swój numer. - wszedł w samych bokserkach do łóżka.
- Mam ochotę na lodowate piwko, chcesz też? - powiedział podnosząc się z łóżka.
- Z chęcią. - uśmiechnęła się do niego. Chłopak zszedł do kuchni i przyniósł po piwie i torbę ze słodyczami.
- Masz, a tobie zimno, że tak przykryta po szyję? Chcesz to mogę podkręcić ogrzewanie. - usmiechnal się do niej.
- Nie, tak jest dobrze. - wzięła od niego otwarte piwo i napiła się łyk. - Chowam się przed takim jednym zboczeńcem. - zaśmiała się. - Umówmy się, że moje ciało przez tydzień, może dwa będzie bardzo nie wyjściowy, więc nie ma czym się chwalić. Może chcesz policzyć siniaki? Albo trzeba dorysować kropki i połączyć, to wyjdzie obrazek. - wyciągnęła jedną nogę i obserwowała ją chwilę. - Nie, ja tam nic nie widzę. - zaśmiała się.
- Dawaj tu te posiniaczone kopyta. - zaśmiał się, a dziewczyna przełożyła przez niego nogi. Zaczął wodzić palcem od siniaka do siniaka. - Widzę tu samochód. - oboje parsknęli śmiechem.
- Dobra to trochę boli i niewygodna ta pozycja. - zaśmiała się ciepło i położyła na brzuchu podpierając się na rękach. - Wybrałam "RED", może być?
- Oj, bardzo może być. - powiedział siadając wygodniej, by mieć lepszy widok na jej półnagie pośladki, które wystawały spod koszulki, która się delikatnie podwinęła do góry. Dziewczyna puściła film, a po chwili wstała i wypięła się sięgając po reklamówkę ze słodyczami. Wyciągnęła swoje ulubione kruche ciastka z nadzieniem wiśniowym.
- Jakaś propozycja na następny film? - zapytała się po chwili.
- Cokolwiek i tak się nie mogę skupić na oglądaniu, kiedy leżysz w tej pozycji... - uśmiechnął się zadziornie.
- A nie mówiłam, że zboczeniec. Trzeba było wziąć mi piżamę, a teraz cierp.
- Jak ty uwielbiasz się droczyć, już wiem, jak bede cię od dzisiaj nazywać... Kokietka.
- Kokietka? To brzmi jakoś dziwnie, już chyba wolałam psychofankę. - zaśmiała się ciepło. Postanowiła odłożyć butelkę po piwie za łóżku, więc znów się wygięła, a koszulka podsunęła się jej do połowy brzucha. "Moje lenistwo mnie kiedyś zabije" pomyślała i zasłoniła kosuzlką tyłek.
- Wybacz. - powiedziała i położyła się.
- Ja idę spać na kanapę dzisiaj. - roześmiał się i złapał dziewczynę za dłoń i pociągnął do siebie. - Chodź tu. - kiedy przyciągnął ją do siebie
- A tych siniaków jeszcze nie leczyłem... - powiedział odsuwając dłonią jej włosy. Zaczął składać pocałunki na obitym barku i przesuwać się w stronę szyi i karku.
- Kuba... - szepnęła cicho, włosy na jej dłoni stanęły, a na skórze pojawiła się gęsia skórka. - Przestań, bo mi się spodoba i będę zmuszona specjalnie się obijać... - roześmiała się ciepło.
- Ani mi się waż... Bez siniaków też tak mogę. - uśmiechnął się pod nosem.
- A nie mówiłam, że zboczeniec? - zaśmiała się.
- Nie nazywaj mnie tak... Mów mi Koneser Kobiecego Ciała... - wysyczał do jej ucha. - A ja? Już i tak jestem dla ciebie za dobry... Kokietko.
- Za dobry? Nie schlebiasz sobie za bardzo? - roześmiała się. Odwróciła się do niego przodem i złożyła kilka pocałunków na znakach zapytania. Pomiędzy tatuażami zrobiła mu malinkę. Po czym przejechała językiem po jego szyi, zostawiając szklisty ślad śliny.
- Tak dobrze Panie Koneserze? - zapytała się.
- Nie do końca o to mi chodziło, ale na początek dobre i to... Hej, zaraz, zaraz, jak ja mam malinkę... - momentalnie przerzucił ją sobie przez rękę, odgarnął jej włosy i przygryzł jej skórę na szyi. Shelby poczuła ścisk w brzuchu. Uwielbiała to uczucie...
- Que... - wyszeptała, chłopak ją położył ją pod sobą. Nie umiał się powstrzymać, nie przy niej. Nawet do Roxy nie czuł czegoś takiego, nie wspomonając już Natalii. Shelby miała w sobie coś takiego, co pobudzało w nim wszystkie zmysły. Nie umiał siedzieć obok i jej nie dotknąć, pocałować. Wpił się zachłannie w jej usta, a ona ułożyła dłonie na jego policzkach. Nie potrafiła mu odmówić, nawet więcej, nie chciała mu odmówić. Pragnęła jego bliskości, przy nim była wolna. Przełożyła zimne dłonie na jego brzuch i drapała go paznokciami, co szybko spowodowało na jego ciele dreszcze i ciarki. Zszedł pocałunkami niżej. Podwijał powoli jej koszulkę wodząc językiem po jej brzuchu. Dziewczyna roześmiała się głośno i wplotła palce w jego włosy. Zaczesywała je do góry, kiedy poczuła jego dłoń na swojej kobiecości. Wstrzymała na chwilę oddech i wygięła się delikatnie. Podniecenie w jego bokserkach wzrastało z sekundy na sekunde. Po chwili przekręcili się tak, że ona była na górze. Całowała jego cieplą skórę i schodziła pocałunkami niżej i niżej. Ściągnęła jego bokserki i zaczęła go pieścić, kiedy rozległ się dzwonek do drzwi. Zignorowali to, jednak ktoś był nieustępliwy.
- Kurwa. Przepraszam, ale muszę iść otworzyć. - wyciągnął na tyłek bokserki i wściekły ruszył w stronę drzwi, miał ochotę rozwalić wszystko co stanęło mu na drodze. Pociągnął za klamkę i uderzył się w czoło na widok Natalii. - Słucham?
- Ona tu jest? - dziewczyna zmierzyła go od stóp do głów wzrok zatrzymując na jego penisie. -Ja pierdole wy się właśnie bzykacie- krzyknęła, wpychając się do domu.
- Wyjdź. - warknął łapiąc ją za ramię.
- Kuba! - usłyszał krzyknięcie za swoimi plecami i dostrzegł swoją mamę, a tuż obok niej niedoszłą teściową.
- Co wy tu robicie? - spytał patrząc na ewidentnie zdenerwowaną mamę.
- Natalka powiedziała, że ją zostawiłeś. Chciałyśmy zobaczyć, co się stało i skonfrontować całą sytuację. Możesz się ubrać Kuba? - powiedziała jego rodzicielka, a w tym samym momencie, jak burza, do salonu wparowała Shelby.

KOSMOS W GŁOWIE ll   Quebonafide FanfictionWhere stories live. Discover now