Epilog

1K 68 15
                                    

Louis wpada do szpitala, zrzucając kaptur z głowy. Szybko znajduje salę, o której Harry mówił mu przez telefon i chwilę później widzi bruneta siedzącego na krześle. Chłopak, zauważając obecność swojego męża, podrywa się z miejsca i przytula do niego.

- Mała była źle ułożona i lekarz postanowił zrobić cesarkę - mówi Harry - operacja trwa już jakieś dwadzieścia minut, więc niedługo powinna się skończyć - dodaje i rzeczywiście po kilku minutach z sali wychodzi uśmiechnięty lekarze.

- Który z panów jest tatą? - Pyta mężczyzna.

- Ja, znaczy obaj - odpowiada zdenerwowany Louis, po czym oddycha głęboko - po prostu adoptujemy małą - tłumaczy spokojniej.

- Więc macie piękną, zdrową córkę - informuje ich - niedługo pielęgniarka do was przyjdzie i zaprowadzi was do małej - dodaje, po czym odchodzi. Harry ponownie wpada w objęcia Louisa, szeroko się uśmiechając.

Nie mija nawet dwadzieścia minut, kiedy pielęgniarka prowadzi ich do sali, w której leży ich córka razem z Eleną. Harry od razu pyta, czy może wziąć dziewczynkę na ręce, na co pielęgniarka kiwa głową. Chłopak podnosi delikatnie niemowle i kiedy przytula jej delikatne ciałko do swojej piersi, w jego oczach pojawiają się łzy.

- Miałem nie płakać - śmieje się, patrząc z rozczuleniem na córkę. Louis staje obok niego i delikatnie głaszcze główkę dziewczynki, czując, jak nad nim wzruszenie również bierze górę.

- Jak ją nazwiecie? - Odzywa się brunetka.

- W sumie nawet o tym nie myśleliśmy - stwierdza brunet, przenosząc wzrok na dziewczynę.

- Ja myślałem - mówi niebieskooki, a Harry i Elena patrzą w jego stronę - co powiesz na Jude? - Zwraca się do swojego męża. Zielonooki patrzy na ich córeczkę, która właśnie ziewa, po czym z powrotem przenosi wzrok na ukochanego.

- Myślę, że to idealne imię - odpowiada Harry, po czym nachyla się i cmoka usta szatyna. Mała Jude kicha cicho, co wywołuje uśmiechy na twarzach szczęśliwych ojców.

Louisa budzi cichy płacz Jude. Przewracając się na drugi bok, orientuje się, że Harry'ego nie ma obok niego. Podnosi się z łóżka i idzie do pokoju dziewczynki. Jego mąż siedzi na podłodze, opierając się plecami o łóżeczko i kołysze ich córkę w ramionach. Brunet podnosi głowę i patrzy na niego ze łzami w oczach.

- Co się stało? - Pyta szatyn, siadając obok swojego męża.

- Ona nie chce spać, ciągle płacze, a ja nie mam już siły - odpowiada zielonooki. Louis wyciąga ręce i zabiera dziewczynkę z objęć Harry'ego.

- Idź spać, zajmę się nią - mówi, podnoszą się z podłogi.

- Ale ty musisz wstać rano do pracy - stwierdza brunet, przecierając zmęczoną twarz dłońmi.

- Dam radę, naprawdę, idź spać, jesteś wykończony - wzdycha niebieskooki, kołysząc córeczkę w ramionach. Harry kiwa głową i wstaje z podłogi. Przed wyjściem z pomieszczenia zerka jeszcze raz na Louisa, ale ten posyła mu uspokajający uśmiech.

Sześć lat później

Wracając do domu, Louis spodziewa się głośnego śmiechu swojej, która bawi się w salonie z jego mężem. Jednak tym razem wita go całkowita cisza. Salon i kuchnia są puste, a Harry leży na łóżku w sypialni i czyta książkę.

- Coś się stało? - Pyta zaniepokojony szatyn.

- Nie wiem, nie odezwała się do mnie odkąd odebrałem ją z przedszkola, czekałem na ciebie, żeby z nią porozmawiać - odpowiada zielonooki, odkładając książkę na szafkę nocną.

- Pójdę po nią - wzdycha niebieskooki, po czym wychodzi z pokoju. Chwilę później cała trójka siada na kanapie w salonie. Harry przeczesuje delikatnie palcami włosy Jude, która siedzi między nim i jego mężem.

- Skarbie, co się stało? - Odzywa się w końcu Louis.

- Nie chcę już chodzić do przedszkola - mruczy cicho brunetka.

- Czemu? Ktoś ci dokucza? - Pyta zielonooki.

- Jude, nam możesz powiedzieć wszystko, pamiętasz? Jesteśmy, żeby cię chronić i we wszystkim ci pomagać - dodaje szatyn, kiedy dziewczynka przez dłuższą chwilę się nie odzywa.

- Emma powiedziała, że jestem głupia i nikt mnie nie lubi, bo mam dwóch tatusiów i jestem dziwakiem - wyjaśnia dziewczynka, na co szczęka Louisa zaciska się ze złości.

- Chodź do mnie - wzdycha Harry, sadzając córkę na swoich kolanach i przysuwa się bliżej swojego męża - nie ma nic dziwnego w tym, że masz dwóch tatusiów, a jeśli ktoś cię przez to nie lubi, to trudno. Ja i tata kochamy się, kochamy ciebie i nasza rodzina niczym nie różni się od rodzin twoich kolegów, którzy mają mamę i tatę, bo w rodzinie najważniejsza jest miłość, rozumiesz? - Mówi, a niebieskooka kiwa głową.

- Czyli to Emma jest głupia? - Pyta Jude.

- Nie, kochanie - Louis kręci głową - nie można tak mówić o ludziach. Każdy ma inne zdanie na różne tematy, a nam nie pozostaje nic innego niż zaakceptować to. Najważniejsze, żeby szanować drugiego człowieka, wtedy ludzie będą też szanować ciebie - tłumaczy, po czym nastaje cisza. Przez chwilę Jude wygląda, jakby nad czymś myślała, po czym przenosi wzrok na szatyna.

- Zjemy naleśniki? - Pyta, na co jej ojcowie śmieją się cicho.

- Jasne, biegnij umyć ręce i zaraz usmażymy naleśniki - odpowiada niebieskooki, a dziewczynka zeskakuje z jego kolan i biegnie do łazienki.

- Myślisz, że zrozumiała, to co powiedzieliśmy? - odzywa się Harry, opierając głowę na ramieniu męża.

- Mam nadzieję - wzdycha Louis - ale jeśli nie, to wciąż mamy całe życie, żeby uczyć ją miłości i szacunku - dodaje, po czym całuje czubek głowy szatyna.

Hej.
To oficjalny koniec „I'll Make This Feel Like Home".
Dziękuję, że byliście ze mną przez ten cały czas i przepraszam, że musieliście tak długo czekać na epilog.
Jak wam się podoba ostatni rozdział?

I'll Make This Feel Like Home ~ LarryWhere stories live. Discover now