Rozdział 25

171 16 1
                                    

Shailene POV

Podręczne nie mogą chodzić w pojedynkę po mieście, więc pod dom Theo podchodzi już spora grupka, żeby zabrać ze sobą mnie i Heather. Zastanawiam się, czy nie mogłabym zostać i skorzystać z nieobecności gospodarzy, żeby uciec wraz z córką, ale Heather najwyraźniej odgadła moje myśli, bo mówi:

- Zabrali ze sobą Nicole. Nie komplikuj bardziej swojej sytuacji.

- Nie wierzę, że przeszłaś na ich stronę - warczę. Najchętniej wepchnęłabym ją pod nadjeżdżający samochód, ale mam w głowie słowa Paula - nie działaj impulsywnie. Według niego wszystko trzeba zaplanować, ale moim zdaniem i tak nic z tego nie wynika, może warto zmienić sposób działania. Zaczynam poważnie zastanawiać się nad tym, komu mogę zaufać. Dochodzę do wniosku, że tylko samej sobie. Osoby, które zdawały się być po mojej stronie okazują się być oszustami.

- Tobie radzę to samo, bo inaczej nie przeżyjesz w tym świecie - odpowiada Heather.

- Zoë też przeszła na ich stronę?

- Nie wiem. Jeśli jest mądra, to tak.

Docieramy do budynku, który kiedyś był publicznym basenem. Zostajemy poprowadzone na trybuny. Po lewej stronie siedzą Komendanci, wraz z Żonami. Niektórzy wzięli ze sobą dzieci. Zauważam Theo i Melody, która trzyma na kolanach Holly. Moje serce natychmiast wypełnia żal i tęsknota.

- Zgromadziliśmy się tutaj z bardzo przykrego powodu - podskakuję ze strachu, kiedy nagle z głośników wydobywa się tubalny głos. - Jedna z Podręcznych postanowiła złamać prawo i dopuścić się intymnego aktu z mężczyzną, który nie jest jej Komendantem. Tak rażące postępowanie musi zostać surowo ukarane, aby w przyszłości żadnej z Podręcznych nie przyszło do głowy coś podobnego. Podręczne ma za zadanie służyć swojej rodzinie, taka jest wasza rola w społeczeństwie. Zostałyście naznaczone ogromnym darem jakim jest płodność. Nie ma tu miejsca na samolubność, bez waszego daru ludność by wymarła. Wasza siostra dzisiaj zostanie skazana na śmierć. Uwiodła tego mężczyznę, który również poniesie konsekwencje swojego czynu i zostanie wysłany na tydzień do Obozu Pracy.

Tylko Leila została skazana na śmierć? No oczywiście, jest kobietą. Mężczyźni nigdy nie są winni. My dźwigamy na barkach całe zło tego świata i przez to jeszcze bardziej obrywamy.

Chcę wstać i zaprotestować, ale ręka Heather trzyma mnie tak mocno, że aż drętwieje mi noga.

Strażnicy przyprowadzają przerażoną Leilę, która jest rozczochrana i ma podartą sukienkę. Do jej nogi przyczepiona jest ciężka kula. Nawet z tej odległości widzę jak bardzo się boi. Najbardziej boli mnie to, że nie jestem w stanie nic zrobić. Jeśli zaprotestuję, to zabiją mnie razem z nią. Mój wzrok wędruje od Holly do Leili. Tej drugiej już nie pomogę... muszę żyć dla tej pierwszej.

- Leilo Woodley, zostajesz skazana na śmierć.

- Leila! - Wyrywa się z mojego gardła. Dziewczyna patrzy w moją stronę ze smutną miną, po czym odwraca wzrok. Zaczynam płakać, a Heather wciąż mocno mnie trzyma. W pewnym sensie przynosi mi to ulgę - skupiam się na tym bólu, a nie na tym, który wypełnia teraz moje serce, chociaż trudno go przezwyciężyć.

Strażnik popycha Leilę, która wpada do wody. Ciężar kuli sprawia, że już z niej nie wypływa.
Słyszę, że inne Podręczne też zaczynają płakać.

- Musisz mi zaufać - mówi mi do ucha Heather drżącym głosem. - Tylko o to proszę.

CDN.

Handmaid [2]Where stories live. Discover now