O dziewięciu lisach i dziewięciu śmierciach.
Ciemnoszary lis wszedł powoli na podest. Z ran skapywała krew, spojrzał na drugiego lisa.
-Nigdy nie będziesz królem- powiedział. Świst, srebrne ostrze błysneło w słońcu, krew się polała a lis padł na ziemię.
Przyszedł kolejny lis, tym razem samica. Pewnie kiedyś była biała, biała jak śnieg jednak teraz jej futro pokrywała duża warstwa brudu i krwi, oczy miała zielone jak polana.
-Oszcześć moją córkę- szepnęła, na podest została wprowadzona mała samiczka nie więcej niż dziesięć lat. Srebrne ostrze wbiło się w klatkę piersiową samiczki. Jej szare futro splamiła krew. Opadła bezwładnie na ziemię.
-N!- krzyk gwałtownie został przerwany. Głowa samicy odpadła od reszty ciała i po chwili leżała wraz z tłowiem.
Na podest wszedł czwarty lis. Nie zdążył nic powiedzieć a może nawet i nie chciał. Kiedy upadł na ziemię. To samo stało się z czterema następnymi lisami.
-Zabji mnie- powiedział ostani lis, o oczach jak ocean. Zamknął oczy jednak nic się nie stało, otworzył je i spojrzał jako pierwszy na oprawcę jego rodziny. Futro oprawcy było brudnobiałe, oczu nie było widać przez kaptur doczepoiony do szkarłatnej peleryny. Był kościcty, do paska miał doczepoiony miecz ze srebra i sztylet z tego samego materiału.
-Zadam ci więcej cierpienia zostawiając cie przy życiu, ze świadomość że nic nie mogłeś zrobić by uratować swoją rodzinę. -powiedział brudnobiały lis. Oceanooki przyznał mu w głowie rację, jednak nie zamierzał żyć. Szybkim ruchem wyciągnął mordercy sztylet i wił go sobie w serce. Padł martwy na ziemię.
O lisie przemienionego w smoka
Daleko stąd w górach Montis żyje smok lecz niezwykł. Anguis bo tak nazywał się, kiedyś był lisem. Pewnego dnia po prostu obudził się smokiem. Dołączył do jednego z stad w którym panował król wszystkich smoków.
Szybko stawał się coraz potężniejszy, a wkrótce został najpotężniejszy. Coraz więcej jego łusek szkarłatny lub czarny kolor.
W pewnym momencie oryginalne zostały tylko kilka łusek w miejscu gdzie powinno być serce. Choć w połowie było z kamienia. W ten sam dzień wymyślił sposób na przejęcie władzy. Umówił się na wizytę u króla, łuski posmarował specjalną miksturą. Jednak zostawił miejsce gdzie łuski były błękitne. Gdy tam posmarował, piekło go tak strasznie że nikt by nie wytrzymał.
Wszedł do sali tronowej, długo rozmawiał z królem a kiedy zaczęła zachodzić słońce rzucił się na niego.
Walczyli długo, jednak król nie miał szans przeciwko smoku który ma niezniszczalne łuski. Kiedy dostrzegł że miejsce w którym znajduje się serce da się zniczyć zaatakował tam. Wyrwał serce które było z kamienia.
Spojrzał na zdrajce stada, z miejsca w którym powinny być oczy wydobywał się czarny dym. Na chwilę na niego popatrzył.
-Dziękuję że uwolniłeś mnie od tego zła - przemówił i padł na podłogę. Król patrzył na ciało oniemiały.
-Straże, zabrać to! -rozkazał gdy już odzyskał głos. Kilka smoków wzięło ciało i poleciało w kierunku morza na południu tam, je zostawili a ono o północy kiedy ostatnie łuski przybrał kolor szkarłatu, ciało zmieniło się w popiół. Potem odleciało hen daleko za ocean by dołączyć do innych zdrajców, ale tylko ciałem bo dusza trafiła do reszty wielki magików.
O władcy który nie powinien nim zostać
Szkarłatna ciecz pokrył futro szczęnięcia. Maluch był przestraszony, czerwone oczy były szeroko otwarte.
Ciało szarej samicy z głośnym hukiem
padło na ziemię tuż obok samczyka.
![](https://img.wattpad.com/cover/181865902-288-k448415.jpg)
CZYTASZ
Serce Lisa: Czas Spełnionych Legend
FantasyCztery spełnione legendy, które wyszły na światło dzienne : Dziewięć śmierć, Zdrada poteżnego smoka, Władca który nigdy nie powinien nim być, i Splamiony krwią ród. Czy to wszystko mogło wydarzyć się naprawdę? I kto stworzył każdą z tych legend?