Rozdział 8.

7 0 0
                                    

W hospicjum panowała smutna atmosfera. Wszyscy przeżywali odejście małej dziewczynki, czując pustkę w sercu. Żałoba utrzymywała się bardzo długo, szczególnie nie mogła poradzić sobie ze stratą Lii, Naye, która była bardzo do niej przywiązana i traktowała ją jak młodszą siostrę.

W nocy często było słychać jej płacz i szlochanie. Z czasem Naye zaczęła godzić się ze stratą dziewczynki. Z powrotem zaczęłam przychodzić na próby ich nowego zespołu.

Festyn zbliżał się wielkimi krokami. Wydarzenie miało odbyć się jutro. I z tego, co przekazał mu Sejin dużo osób było tym zainteresowanych. Piosenka była już dopracowana i przećwiczona kilkaset razy.

Gdy grali ją kolejny raz, coś poszło nie tak. Nikt nie mógł się zgrać, a w pewnym momencie perkusja ucichła. Zdenerwowany Yoongi odwrócił się w stronę Sanila z zamiarem opierdolenia go za zły rytm. Ale momentalnie pobladł, gdy zobaczył, jak chłopak zsunął się z krzesełka i upadł na podłogę.

Zerwał się na równe nogi i podbiegł do nieprzytomnego chłopaka. Próbował go ocucić, ale chłopak nie wykazywał żadnych reakcji. Krew powoli spływała z jego nosa.

Naye widząc chłopaka, zaczęła krzyczeć i skuliła się, zakrywając uszy. Była przerażona, dopiero co straciła Lię, a teraz na jej oczach, kolejna osoba umierała.

- Rora, zabierz Nayę stąd! – krzyknął do dziewczyny, która ze łzami w oczach złapała przerażoną dziewczynę.

Yoongi nachylił się nad chłopakiem, nasłuchując czy oddycha, po czym zmierzył jego puls.

- Oddycha – rzucił krótko i wziął chłopaka na ręce.

Był zbyt lekki. Blondyn nie czuł jego ciężaru w ogóle. Zabrał go na salę, gdzie podpięli go pod kroplówkę.

Chłopak żył, ale był bardzo słaby. Yoongi zaczął się obwiniać, że to jego wina, że zwerbował go do zespołu. Może nie powinien tego robić? To zbyt duży wysiłek jak dla nich wszystkich. A może i Lia umarła, bo za bardzo angażowała się w to wszystko. Chłopak załamany oparł się o zimną ścianę. Okropne poczucie winy zaczęło przepływać przez jego ciało.

- Yoongi wszystko w porządku? – Dahee położyła rękę na jego ramieniu.

Przestraszony blondyn spojrzał na nią i pokiwał głową.

- Z Sanilem będzie wszystko w dobrze – powiedziała łagodnie, jakby to miało cokolwiek pomóc. – Ale nie wiem, czy będzie w stanie zagrać na festynie.

- To nie jest teraz ważne – powiedział, masując sobie skronie. Potwornie zaczęła go boleć głowa.

- Zależy mi na tym festynie, musimy zrobić wszystko, żeby się odbył – zaczęła smutno – a tobie już nie zależy?

- Nie wiem – odpowiedział obojętnie.

- Nie zależy ci na skróceniu kary? Tak bardzo o to zabiegałeś?

- Co? – Yoongi zamarł, słysząc ten delikatny, znajomy głos. Odwrócił głowę i zobaczył Rorę. – Nie wierzę! Zrobiłeś to tylko, żeby skrócić karę?

Złapała Yoongiego za koszulkę i popchnęła na ścianę.

- Rora spokojnie! – Złapała dziewczynę Dahee.

- Co spokojnie! To wszystko, cały ten zespół, byłeś nagle taki miły! – mówiła przez łzy.

- Daj nam to wytłumaczyć. – Kobieta próbowała jej przerwać, ale Rora nie dała jej dojść do słowa.

- Co wytłumaczyć? A ja mam twoje inicjały na ręku. – Podniosła głowę do góry, powstrzymując napływające łzy. Spojrzała na obojętnego chłopaka i wymierzyła mu policzek. – Nienawidzę cię!

- Rora! – krzyknęła Dahee, ale dziewczyna zdążyła już wybiec z pokoju.

Yoongi opuścił głowę w dół i patrzył na swoje buty. Czuł się żałośnie. To prawda, robił to wszystko, żeby skrócić swoją karę, ale nie miał zamiaru zakochiwać się w dziewczynie. Nie miał zamiaru jej ranić ani nikogo nie chciał skrzywdzić. Chciał tylko stąd uciec. Teraz chciał tego jeszcze bardziej. 

zbiór siedmiu historiiWhere stories live. Discover now