Początek wakacji

52 8 7
                                    




Nie będę jakoś specjalnie się rozpisywać. Jestem Nayun. Mam 17 lat. Mam czerwone włosy, bo kto mi zabroni? Jestem nawet ładna, średniego wzrostu. Ze złością kopnęłam walizkę, stojącą w rogu pokoju. Prychnęłam niezadowolona. Obóz przetrwania. Też mi coś! Siedziałam w pokoju i czekałam na ojca, który miał mnie zawieźć na pociąg do tego szajsu. Moi starzy ubzdurali sobie, że jestem trudnym dzieckiem i, że nie dają sobie ze mną rady. I wtedy właśnie wpadli na ten idiotyczny pomysł, żeby na CAŁE dwa miesiące wysłać mnie na jakieś zadupie bez internetu. Inne miałam plany na te wakacje. Razem z moją ekipą mieliśmy chodzić po osiedlach, pić, palić. Normalka. A tymczasem wszystko poszło się...

- Nayun! Pora ruszać - usłyszałam głos ojca z dołu.

Trudno, jak mam jechać, to pojadę. Ale nie pozwolę, żeby mi się nudziło. Pospiesznie schowałam zapalniczkę do wewnętrznej kieszeni czarnej dżinsowej kurtki i przejrzałam się w lustrze. Ubrana byłam w czarne krótkie spodenki, biało-czarne conversy i czarną czapkę z daszkiem. Moje czerwone włosy idealnie do tego pasowały. Chwyciłam torbę i zeszłam na dół. Tam czekała już na mnie matka. Kiedyś miałam z nią dobre stosunki, jednak teraz nie mam szacunku do osób, które mną rządzą. A ona właśnie to robi.

- Uważaj na siebie, księżniczko - Mama poczochrała mi włosy i próbowała przytulić.

Szybko oddałam jej sztywny ucisk i wyszłam na dwór. Skoro chcieli się mnie pozbyć, to nie mogli mnie wysłać na obóz rockowy (kocham rock) lub jakieś kolonie? Przecież mają dużo hajsu. Wsiadłam do auta i wyjęłam telefon. Uśmiechnęłam się, bo zobaczyłam, że Jisoo wysłała mi zdjęcie nawalonego Chanyeola. Jaka szkoda, że nie mogę tam z nimi być. Podczas, gdy ja przeglądałam social media, ojciec coś do mnie gadał, jednak ja go nie słuchałam. Nigdy go nie słucham.

- Halo mówię do ciebie! -spojrzał na mnie zza kierownicy.

- Co?

- Wiesz, że na obozie będą zabierać telefony? Dobrze ci zrobi taki odwyk.

Super. Po prostu super się malowały moje wakacje. Do końca podróży już z nim nie gadałam. Wysadził mnie na peronie. Chciał mnie przytulić, ale ja uciekłam. Pospiesznie się obejrzałam. Zauważyłam ból w jego oczach. Poprawiłam czapkę na głowie. Trudno, bywa. Idąc przez peron, czułam na sobie ciekawski wzrok ludzi. Głównie przez mój nietypowy kolor włosów. A niech sobie podziwiają. "Peron 3". No nareszcie. Pociąg już czekał. Znudzona, żułam gumę. To wszystko bez sensu jest. Zmarnowane całe dwa miesiące. Wsiadłam do pociągu i szukałam wolnego przedziału. Nie to, że nie lubię ludzi, ale jak dla mnie, wszyscy zachowują się dziecinnie lub żałośnie. Boże... ile tych osób w tym pociągu! To wszystko na ten cały szajs? Nie chce mi się wierzyć, że ktoś chce tam jechać z własnej woli. Znalazłam wolny przedział. Usiadłam na niewygodnym siedzeniu i, ignorując napis "Nie opierać nóg" ,położyłam stopy na stoliku. Usłyszałam odgłos otwierania drzwi.

- Hej, mogę się dosiąść? - wysoki, przystojny blondyn wyjrzał zza drzwi. Uśmiechał się do mnie uwodzicielsko.

- Nie, spadaj - spojrzałam na niego przelotnie i uśmiechnęłam się chłodno. Jestem bardzo bezpośrednia. Nie cackam się z nikim.

4 godziny. 4 godziny trwała ta podróż. W tym czasie spałam, słuchałam muzyki, spałam, oglądałam "Another" i jeszcze raz spałam. Żenada. Całe to wszystko to jedna wielka że-na-da. Wysiadłam na miejscu. No całkiem spoko okolica. Spojrzałam na ekran mojego telefonu. Brak zasięgu. Moje życie właśnie się kończy...

Obozowisko mieściło się na plaży. Żaden hotel, ani nawet żaden domek letniskowy. Po prostu kilka namiotów i toaleta. Czy ja na pewno przyjechałam we właściwe miejsce? Jak ja przeżyję...

- Uwaga! Wszyscy obozowicze, zbiórka na plaży! - wykrzyknęła uśmiechnięta, niska blondynka.

Na plaży, to ciekawe, prychnęłam. Przecież ta cała dzicz to jest plaża. Z dala od cywilizacji. Stanęliśmy w kółeczku, jak małe dzieci. Organizatorzy coś gadali, ale ja bawiłam się końcówkami moich włosów. Rozejrzałam się oczyma mocno pomalowanymi eyelinerem. Wszyscy wyglądali tak żałośnie. Słodkie dziewczynki, ulizani chłopcy. Moją uwagę przyciągnął ów wysoki blondyn, którego spotkałam w pociągu. Patrzył się na mnie, więc odwróciłam wzrok. Nie żeby mi się podobał, ale wyglądał najnormalniej z nich wszystkich. Słońce już powoli zachodziło, fale delikatnie szumiały. Zawiał lekki wiatr, który rozczochrał moje włosy. Po około 30 minutach w końcu przestali gadać. Nawet nie wiem o czym. Dostałam namiot z jakimiś dwoma idiotkami. Jak im tam było..? Ahin i TaeHyun? Nieważne zresztą. Głośno westchnęłam i szłam w kierunku namiotu nr 12. Mieliśmy 45 min żeby się rozpakować i miało być "integrujące ognisko". Ja tam nie mam zamiaru się z nikim intergrować.

- Panno Nayun. Ma pani zamiar w takim stroju uczestniczyć w zajęciach? Radzę się przebrać w wygodne dresy - jakiś stary moher już się do mnie przypruł.

Przewróciłam oczami i weszłam do namiotu. Dziecinady jeszcze nie było, więc wybrałam sobie śpiwór jak najbardziej w kącie. Rzuciłam torbę i wyjęłam z niej butelkę wody. I wtedy weszły współlokatorki. Na początku, próbowały się ze mną zapoznać, jednak zrozumiały, że nic poza imieniem się ode mnie nie dowiedzą.

- Jeju! Ale będzie super! - ekscytowała się chyba TaeHyun. Bardzo się podnieciła. Powinna zostać cheerleaderką. Ciekawe czy w łóżku też tak podskakuje pod facetem.

Zaśmiałam się. Zapomniałam. Z nią przecież nikt by się nie przespał xD.

- A widziałaś Namjoona? Jest taki przystojny! - tym razem to była Ahin.

Nie mogłam tego słuchać. Wyszłam z namiotu, naciągając czapkę na czoło. Poszłam za namiot i odpaliłam papierosa. Usłyszałam, że idzie jakiś zgred-nauczyciel więc szybko zgasiłam i udałam, że idę na ognisko. W sumie poszłam już tam. Po 15 minutach wszyscy się zebrali. Zaczęli śpiewać jakieś CRINGE piosenki. Mój swag umarł, jak tego słuchałam. Moja dusza rockowca umarła. Patrzyłam na ogień i zastanawiałam się co ja tu robię. Poczułam szturchnięcie w ramię. Obejrzałam się wkurzona i zobaczyłam blondyna. Szeroko się do mnie uśmiechnął.

- Czego? - powiedziałam, zanim zdążył cokolwiek powiedzieć.

- Jestem Namjoon, a ty? - powiedział, pochylając się do mnie. Poczułam zapach perfum.

Westchnęłam zrezygnowana i odwróciłam się od chłopaka. Nie ma co. Zapowiadają się "udane" wakacje.

|Namjoon| Summer Campजहाँ कहानियाँ रहती हैं। अभी खोजें