O co biega?

249 28 14
                                    


Kim ja w ogóle jestem? To pytanie powinien sobie zadać każdy na pewnym etapie życia i zanotować swoją odpowiedź, by za kilka lat skonfrontować ją z obecną i zaobserwować samemu jak się zmienia. 

Ja też się zmieniam i pewnie zmieniać będę. 

Zmieniła się także moja obecność na Wattpadzie. Wpadłem tu dosłownie na chwilę. Moja koleżanka wygadała się po piwie, że publikuje tu swoją twórczość. Błagała, bym nie zaglądał, ale nie posłuchałem. Jej teksty są bardzo dobre, ale nie życzy sobie, bym ją w ten sposób promował. Ma mało wyświetleń, a naprawdę zasługuje na więcej. 

I tak zawitałem tu tylko, by pogwiazdkować jej opowiadania i okazać wsparcie, a potem zacząłem przeglądać zasoby Wattpada i wsiąkłem. Milion lat temu czytałem najróżniejsze fanfiki na portalu Mirriel, głównie z Harry'ego Potterra. A fragment mojego ulubionego znajdziecie w artykule "Trudna miłość fanowska" mojego autorstwa w magazynie Nożyce tną... 2019, na profilu GLNozyce. Nie ma jak autoreklama!

Okazało się, że na Wattpadzie znalazłem to, co mnie tak przyciągnęło na Mirriel - silną społeczność. Może różnorodną, wielowarstwową, skomplikowaną i czasami skonfliktowaną, ale nadal związaną miłością do tego samego - do czytania! Bo nawet jeśli jesteś tu tylko po to, by pisać, to Twoja miłość do pisania najprawdopodobniej narodziła się podczas czytania. 

Zostałem tu i czytałem, w większości jako cichy obserwator, nieśmiały w wyrażaniu opinii i nie czujący się kompetentnym do udzielania nikomu rad.  Moja bytność na Watt ewoluowała, a duży wpływ miało na to dołączenie do rodziny Nożyc. Zdaję sobie sprawę, że nazwa ta budzi różne uczucia w tej społeczności i pewnie od razu człowieka "szufladkuje", ale dołączyłem do tej ekipy początkowo jako felietonista (niedługo będzie rok), potem po długiej walce z samym sobą zostałem członkiem jury. A w styczniu Nita zaprosiła mnie do Grupy Literackiej Nożyce. Nigdy bym nie przypuszczał, że znajdę w Internecie przyjaciół, z którymi połączy mnie pasja.

Wiele osób teraz przewróci oczami i prychnie pogardliwie. Słodko do porzygu. Niestety słodko nie zawsze było. Jest to grupa bardzo zróżnicowana pod względem wieku, temperamentu, zaangażowania i podejścia. Były spięcia, konflikty i czasem awantury, ale mam wrażenie że i tak jakoś udawało się nam płynąć do przodu. 

Naszą pracę oceniano różnie, czasem w samych superlatywach aż po przesadne uwielbienie, czasem biczowano nas publicznie za różne wpadki a czasem nawet za niewinność. Nie mówię, że zawsze nam się nie należało, ale polecę banałem - jesteśmy tylko ludźmi. Miałem pisać o sobie, a piszę o Nożycach, dlaczego?

Bo ta grupa też mnie zmieniła i mam do niej sentyment. Moje życie ostatnio też wywraca się do góry nogami, a oni są w nim pewną stałą. 

Chciałbym, żebyście nie myśleli o nas tak jak dotychczas myśleliście. Ci, którzy bezkrytycznie nas wspierali (dziękujemy), powinni przyjrzeć się, że nie zawsze było dobrze! A Ci, dla których zawsze będziemy tymi złymi, by spojrzeli na nas z dystansu i na chłodno. 

Kolejnym krokiem dla mnie jest przełamanie oporu do publikowania tu swojej twórczości. Na razie dzieliłem się ze światem swoim słowem tylko w postaci artykułów. Nie wybitnych, ale zawsze myślałem, że trzymających poziom. Do ostatniego, gdzie dostałem ostro po łapach od jednego z czytelników. Czy mną to wstrząsnęło? Owszem. Czułem, że słowa są niesprawiedliwe, że płyną z innych pobudek niż ocena mojego tekstu. Doszukiwałem się spisków, knowań i personalnych ataków. Bez względu na to, czy w komentarzu była prawda czy nie, ten pierwszy tak ostry komentarz w moim pomarańczowym życiu zablokował mnie. Nie to, że nie pisałem, chyba potrzeba trochę więcej, by zakręcić we mnie kurek ze słowami, ale nie potrafiłem się zmusić do pokazania komuś tego, co stworzyłem. Ciągle wydawało mi się złe, bezwartościowe, niemerytoryczne, po prostu słabe. A może zwyczajnie bałem się powtórki. Że gdzieś tam znajdzie się kolejna osoba, która podobnie pomyśli o mojej twórczości. 

A potem przeczytałem wpis Niewinnych w ich Kąciku pieprzenia o byciu amatorem i zgadzam się z tym, że nim jestem. To nie zwalnia mnie z staranności, pracy nad sobą, ale jednocześnie w jakiś sposób usprawiedliwia moją niedoskonałość.  Publikuję przecież także po to, by się uczyć. A każdy komentarz, nawet taki, po którym nie mogę spać w nocy, daje mi lekcję. Zacząłem pisać po to, by uporać się z frustracją, jaka mnie ogarnia zawsze w pracy. Jak napotykam w niej mur, jak moje chęci rozbijają się o brak chęci innych. Opisywanie zawodu, jaki mnie spotkał, radości jakiej doświadczyłem, zawsze mi pomagało. I to jest cel mojego pisania i nigdy nie powinienem o tym zapominać. Trzymając się swojego i nie będąc biernym obserwatorem tej społeczności, a użytkownikiem chcącym, by ludzie reagowali na jego słowa, błędne lub nie, chcę być WATTPADOWICZEM.  I choć nigdy nie pretendowałem do bycia "żyri", "dziennikażem" czy "rEdAkTOrem", to pewnie czasem nim jestem. Nigdy nie użyłem wobec nikogo określenia "ałtorka" czy "rak" - zresztą w artykule o recenzjach wspominałem o moim negatywnym stosunku do nich i emocjach, jakie we mnie budzą. Jeśli mam się kiedykolwiek skategoryzować, zaszufladkować, tu załadujcie mnie do wora z napisem Wattpadowicz. Po prostu. 

Wattpad jest miejscem, gdzie rządzą emocje i to też w nim bardzo lubię. Bo właśnie emocjami powinniśmy się dzielić, lepiej tymi pozytywnymi, ale i z gniewu czasem może wyniknąć coś dobrego (choć rzadko!). 

Ta "książka" ma mi posłużyć do wylewania żali i wypluwania z siebie opinii. Czasem się powkurzam, czasem się czymś pochwalę, czasem zapytam Was o zdanie! Bo chcę być częścią tej społeczności jak najdłużej, a jak się nią stać... To bardzo proste! Robiąc to, co się lubi, pisząc i czytając. 


Pozdrawiam 

Wattpadowicz Jonfryn 

Słowa pod krawatem | O facecie, który wpadł na Wattpada i zostałWhere stories live. Discover now