Amnezja

15 1 0
                                    

- Cicho! Chyba się budzi. Przynieś jej wodę. 

Myślałam, że po śmierci ludzie nic nie czują, a ja czuję wszystko. Dosłownie każdą bliznę jaką udało mi się zdobyć w życiu.

- Czy ja umarłam? - Wolałam zapytać zanim otworzyłam oczy. Nie wiedziałam na co się szykować.

- Nie głuptasie, ale mało brakowało!

 Otworzyłam oczy. Ten głos! Ja go skądś znam.

- K-kim ty jesteś? - Przede mną siedziała dziewczyna o blond włosach, długich aż do pasa, a oczy miała wielkie i błękitne.

- Eh... Może powiedz jak ty się nazywasz? Miałaś wstrząs mózgu, więc możliwe, że nie pamiętasz kim jesteś.

- Doskonale pamiętam. Nazywam się... - No nie. Tylko nie amnezja!

- Tak jak myślałam. - Uśmiechnęła się do mnie i podała mi szklankę z wodą. - Powiedz mi, co pamiętasz jako ostatnie?

- Ja... chyba... - Nie wiem. Nic. - Chyba biegłam przez las.

- Przez las? Dlaczego?

- Nie wiem. Ale pamiętam drzewa wokół mnie. - Czułam dreszcz na mojej skórze. Dziwne uczucie nie wiedzieć kim się jest.- Gdzie mnie znalazłaś?

- W lesie. Tak jak pamiętasz. Leżałaś pod jednym z drzew, a gdy cię znaleźliśmy wyglądałaś jak trup.

- Tak też się czułam, gdy się obudziłam. - W mojej głowie kołatała się myśl, że coś jest nie tak, ale nie wiedziałam jeszcze co. - Czy ty mnie znasz?

- Nie. Widzę cię pierwszy raz w życiu.

- Gdzie ja w ogóle jestem?

- Masz niezły refleks kochana! Otóż aktualnie przebywasz w jednym z namiotów naszej kolonii.

- Jakiej kolonii?

- Hm... Jak by ci to wytłumaczyć? Po prostu szukamy stałego terytorium do osiedlenia, więc podróżujemy po świecie szukając swojego miejsca. - Trochę to dziwne, ale to ja mam amnezję i kto wie, kim ja się okażę?- A teraz poczekaj przyniosę ci jedzenie. Musisz być strasznie głodna.

- Teraz jak to powiedziałaś to nawet nie wiem ile byłam nieprzytomna?

- Jak mówiłam "masz refleks" - zaśmiała się - spałaś dwa dni.

- Dwa dni!?

- Tak. Mocno sobie wbiłaś pień do głowy.- Odeszła śmiejąc się ze swojego słabego żartu. W tym czasie postanowiłam wstać i rozejrzeć się po okolicy. Gdy wstawałam nagle uderzyło mnie wspomnienie, w którym błądzę w białej mgle albo świetle. Co to było? Potrząsnęłam głową i wyszłam z namiotu. Światło dnia rzuciło mi nowe przebłyski z minionych wydarzeń i usłyszałam w głowie głos, który mnie woła o pomoc. To dziwne.

- Hej! Nie powinnaś wstawać.

- Chciałam się rozejrzeć po okolicy.

- Ale to po kolacji. 

 Dała mi tacę z jedzeniem. Nie miałam apetytu, więc po pięciu minutach odstawiłam prawie pełną tacę na stolik obok łóżka.

- Czy teraz mogę się przejść pani doktor? - Puściłam do niej oczko z uśmiechem.

- No niech ci będzie, ale idę z tobą!

- Prowadź! - Wyszłyśmy z namiotu. Nie sądziłam, że ta kolonia będzie aż tak wielka. Myślałam, że będzie tu z 50 namiotów, a okazało się, że jest ich znacznie więcej.

- Patrzysz jak zaklęta na tych ludzi. Czy przypomniałaś coś sobie?

- Co? Ach tak. Ale to chyba tylko jakieś dziwne sny albo coś innego.

- A co dokładnie sobie przypomniałaś?

- Światło.

- Światło?

- Tak. Mówiłam, że to dziwne. Czy mogę zobaczyć miejsce, w którym mnie znaleziono?

- Hm... Myślę, że tak, ale czy na pewno chcesz?

- Tak. Muszę coś zobaczyć.

- Więc chodźmy.

PętlaWhere stories live. Discover now