04.|| un dolor, una canción

693 27 24
                                    

ból❞

Barcelona, 2016 r. 

Burza szalała w jej sercu. Łzy niczym rwące potoki spływały po jej bladych policzkach, patrząc jak zaczarowana w szklany ekran telewizora. Od kilku dni, nieprzerwanie, oglądała wiadomości, łudząc się, że znów go w nich zobaczy. Że jego uśmiech rozświetli jej dzień i spowoduje to, czego nie mogła zrobić od kilku lat. To wszystko było niczym narkotyk. Pragnęła go więcej i więcej, mimo bólu, który rozdzielał jej serce. Tęsknota próbowała to skleić, lecz jak nieudolnie. Nie potrafiła ruszyć do przodu, nadal mając w głowie słowa starej piosenki i jego wykonanie. Wytworzyła w swoim umyśle coś na jego wzór. Marana podróbka nie była wystarczająco dobra.

Zamknęła oczy i oparła głowę o fotel. Łzy spłynęły równo po jej policzkach, nosząc za sobą czerwone zabarwienia. Gdzieś w głębi domu słyszała kłótnię Ramallo i Olgi o przestrzeń osobistą i rozmowę rodziców. Angie i German rozmawiali przyciszonymi głosami, o ostatnich wynikach badań szatynki, które nie były zbyt dobre. Poczuła, woń perfum Federico i usłyszała, jak przełącza kanał. Otworzyła oczy i spojrzała na niego. 

— To robi się niezdrowe, Fiołku. — Wzdycha Włoch i siada na sofie obok. Uśmiecha się do niej smutno i włącza jej ukochanego Disneya. Dziewczyna posyła mu zarys uśmiechu i przesiada się obok niego, wtulając w jego bok. — Hej mała, nie płacz. — Dodaje, słysząc jej chropowaty płacz. Obejmuje ją ramionami i odsuwa kosmyki jej włosów, które wypadły z niechlujnego kucyka. 

— Ja tak nie potrafię, Fede. — Szepcze ocierając łzy, patrząc na przyjaciela kątem oka. Nigdy nie chciała dzielić się swoimi wątpliwościami i wewnętrznymi demonami. Odkąd opuściła rodzinny kraj, obiecała sobie nie pokazywać swoich słabości. Chciała stworzyć mur odgradzający jej uczucia i wspomnienia od rodziny. Nie potrafiła patrzeć w oczy taty, widząc tam spore pokłady współczucia i olbrzymiej troski. Nie było tak, że tego nie doceniała. Po prostu była zmęczona. Przez te wszystkie lata, ona nie mogła ruszyć dalej, a powrót, jak jej się wydawało uleczonej choroby, nie dodawał plusów jej i tak już pogmatwanej sytuacji. Wyjechała z Buenos Aires ze złamanym sercem, a miała powrócić z jeszcze bardziej złamanym, a w dodatku nie mogąc nic mówić? Muzyka od zawsze była dla niej wszystkim. Jej szczęściem i smutkiem. Największym marzeniem i przeznaczeniem. Z wielką wiarą wierzyła, że była jej zapisana w gwiazdach. Pragnęła kroczyć śladem swojej matki i w ten sposób uczcić jej pamięć. Zrobiłaby wszystko, by Maria była z niej dumna. Dzięki muzyce odlazła przyjaźń, tak silna niczym światło słońca, które pomogło odnaleźć jej drogę, a przede wszystkim miłość, którą podarowało jej życzenie gwiazd. Muzyka bowiem połączyła ją z Leonem, lecz także rozdzieliła.  — To wszystko mnie przerasta i przeraża. Ja... ja... ja... ja zawiodłam wszystkich... 

Głos złamuje się. Po jej policzkach ściekają łzy, a olbrzymi ból rozdziela jej gardło. Zaczyna się krztusić, kreci się jej w głowie. Zrywa się z kanapy i biegnie w stronę łazienki.  Otwiera drzwi, plącząc. Ból, który przechodzi przez jej gardło, ciało jest nie do wytrzymania. Niczym najmocniejszy bicz, uderz ją z całej swojej siły. Sprawia, że staje się bezbronna. Rany otwierają się, ponownie krwawiąc. Czuje metaliczny posmak krwi w ustach. Robi się blada, nie potrafi krzyczeć. Upada na kolana. Pochyla się nad toaletą i zaczyna wymiotować. Krew wypływa z jej ust, a ona przerażona nie potrafi nic z tym zrobić. Jej oczy zachodzą mgłą, a ona sama upada na podłogę. Wycieńczone ciało dziewczyny jest całkiem blade. Łzy wypływają spod jej powiek. 

— Violetta! — Głos jej ojca wydaje się być zbyt odległy. — Violetta, córeczko co się dzieje? — Pyta i wchodzi do łazienki.Jest w szoku, kiedy znajduje córkę leżącą na ciemnych kafelkach. Widzi krew spływająca z kącika jej ust. Szybko podchodzi do jedynaczki i podnosi ją. Trzymając ją w ramionach wybiega z małego pomieszczenia, wołając Federico. Włoch bierze przyjaciółkę w swoje ramiona, w czasie gdy German dzwoni na pogotowie i do lekarza dziewczyny. Płacz wydobywa się z ust Angie, która nie odstępuje swojej siostrzenicy nawet na krok. Trzyma jej dłoń, szepcząc, że wszystko będzie dobrze, w duchu błagając by Violetta, jak najszybciej wyzdrowiała. Argentynka była bowiem dla niej najważniejszą osobą na świecie i gdyby tylko mogła oddała by wszystko, by dziewczyna była zdrowa. Violetta, odkąd tylko pojawiła się w jej życiu ponownie, wniosła w nie mnóstwo światła i nadzieję. Połączyła ich niezwykła wieź i mimo odległości wielotonie ich dzielących, przetrwała.    

you are the reason || leónettaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz