(Midorikawa)
Była sobota, wstałem o 5:00, więc nie miałem co robić, moi znajomi pewnie jeszcze śpią, w dodatku nie mam nic w lodówce, no porostu świetnie, teraz bym już nie zasnął. Wziąłem ostatniego kabanosa i poszedłem na boisko, idę sobie i zdaje sobie sprawę że ostatnio miałem problemy z mięśniem szyi, ale to ignoruje, kopnąłem piłkę tak że musiałem się rozejrzeć, wtedy moja szyja zaczęła mnie tak boleć że się przewróciłem, a że przed chwilą się nie oszczędzałem podczas strzałów to nie miałem siły wstać, skupiłem się na bólu szyi i jeszcze zaczął boleć mnie brzuch, poprostu świetnie, ledwo co mogłem wytrzymać ten ból. Nagle usłyszałem głos.-Mido!
Ten głos wydawał mi się znajomy, ale i tak zajmowałem się bólem że ledwo mogłem oddychać.
-Mido! To ja Hiroto! Wstawaj!
-Nie mogę! Boli!
-Co cię boli?!
-Szyja i... - niedokończyłem bo zemdlałemCo jakąś chwilę się budziłem i widziałem pewne rzeczy, na przykład: że Hiroto mnie niesie. Kiedy się obudziłem byłem w jakimś opuszczonym budynku.
-O, wreszcie się obudziłeś. Jak widzisz, nie za fajnie mi się mieszka, ale cóż.
-Dlaczego tu mieszkasz?
-Wiesz, kiedy Nina wyjechała do Korei Płd. zarabiać na czynż, ja musiałem zostać, ale nie starczyło mi na pokój i tak się tu znalazłem. A teraz jedz.
-Nie jestem głodny, a poza tym przecież możesz mieszkać ze mną.
-Nie kłam, wiem że chce ci się jeść. I nie mogę z tobą mieszkać, bo przecież twoi rodzice.
-Przecież jestem z sierocińca, ale dostałem pieniądze i kupiłem sobie nieduży dom niedaleko szkoły.
-Czy ja wiem?
-No weź, nie daj się prosić, dla nas obojga starczy miejsca.
-Dobra, namówiłeś mnie. Jak szyja?
-Już dobrze, dzięki za jedzenie.
-Nie ma za co, a teraz chodźmy.Razem poszliśmy do mojego domu, tak naprawdę odziedziczyłem ten dom po wujku, ale Hiro nie musi o tym wiedzieć, nie miałem gdzie go ulokować, więc wziąłem dwie kołdry i położyłem je na podłodze, żeby zrobić przynajmniej coś w podobie łóżka, dałem mu koc i odkręciłem kaloryfer. Spał przy moim łóżku więc bałem się żeby na niego nie spaść.