5.Midori!!!

265 28 2
                                    

(Hiroto)
Rano poszedłem do Midori wytłumaczyć, dlaczego tak długo myję zęby.

-Midori, ja...siedzę tak długo w łazience bo nie mogę pokazać się w takim stanie w jakim wtedy jestem, po każdej rozmowie z Niną, poprostu jakoś pękam, nie mogę powstrzymać się od łez, nie wiem dlaczego, ale przypomina mi się sierociniec i pierwszy dzień kiedy tam trafiłem. Pamiętasz? zdałem sobie kolano i to akurat ty mi pomogłeś.

-Dzięki za wy... Hiroto! Spadł śnieg! Jest środek wiosny!
-Nie gadaj!
-Szybko chodźmy na boisko!

Szybko się ubraliśmy i zeszliśmy na parter, ale niestety...stał tam Fudou.

-Gdzie wy się wybieracie?!
-A co ci do tego?!!

Minęliśmy go i pierwsze co zrobiliśmy to zaczęliśmy lepić bałwana.

-Widzisz? Jak w sierocińcu!
-Rzeczywiście!
-I chyba zapomniałeś o tamtym wypadku!

Wtedy przypomniałem sobie dlaczego nikt nie mówi o tym głośno, Midori od razu zaczął płakać i pobiegł do swojego pokoju. A po drodze znowu stał Caleb.

-A temu co się stało? - powiedział z wrednym uśmiechem
-Nie interesuj się, bo kociej mordy dostaniesz!

Pobiegłem pod jego pokój, zabarykadował się poprostu świetnie! Przeszedłem do jego pokoju przez balkon, ale nie było go tam. Zauważyłem że szafa była otwarta i zniknęła z niej najgrubsza bluza i szal, a do tego jeszcze buty. Szybko zeskoczyłem z balkonu i poszedłem za śladami, usłyszałem jego cichy płacz i smarkanie.

-Mido! Czekaj!
-Zostaw mnie!! Nie potrzebuje nikogo!

Jego oczy zrobiły się jeszcze ciemniejsze, a ma je czarne, nagle usłyszałem pisk opon i dźwięk uderzenia, głowa widzianej prze ze mnie sylwetki, znikła. Myślałem że robi mi głupi żart, ale kiedy wszedłem na górkę widziałem najpierw lekką stróżkę krwi, ale później zobaczyłem lężącego Mido, szybko sprawdziłem czy oddycha.

-H...Hir...Hiro... - ​wydukał po czym zemdlał
-Midorikawa! Tylko mi tu nie mdlej! Midori!!!

Po tym darciu w niebogłosy, przypomniałem sobie że jesteśmy na obozie i karetka może nie przyjechać tak szybko, więc zerwałem z drzewa dwa duże kawałki kory i związałem je sznurówkami Midorikawy, położyłem go na nich i zaciągnąłem go do hotelu.

-Szybko! On umiera! Kto zna pierwszą pomoc! - wykrzyczałem zdyszany

Do wyboru były dwie osoby...Fudou i Axel.

-Przesuń się! - powiedział Axel

Po tych przeżyciach zamknąłem się w pokoju i w koncie przeglądałem stare zdjęcia z myślą że album nigdy się nie zapełni. Co jakąś chwilę po policzku spływała mi łza.

-Co się stanie jak on umrze? - mówiłem sam do siebie

Położyłem się na łóżku, przycisnąłem twarz do poduszki i zacząłem krzyczeć, żeby jakoś się wyładować, a w tej chwili chciało mi się jeszcze bardziej płakać...i jeść.

-Tyle lat, a teraz mam go stracić? - cały czas gadam do siebie (coś mi chyba gorzej)
-Nie! Jeżeli on umrze, pójdę do samego Boga i sprowadzę Mido na ziemię!!!

Zszedłem na dół i zacząłem przyglądać się całej akcji.

-Dzwoni ktoś po tą karetkę?!! - zapytał zirytowany Axel

Szybko wziąłem Axela za ramię i go odsunąłem, aż sam zacząłem go reanimować, choć nie miałem o tym zielonego pojęcia.

-Umrzesz dopiero kiedy ci pozwolę!!! - krzyknąłem mu do ucha i uderzając w podłogę

Po tym krzyku się obudził, ale ma podejrzenie wstrząśnienia mózgu.

-Hi... -​ Caleb próbował coś powiedzieć
-Chce teraz...pobyć trochę sam. - powiedziałem spokojnie
-Ale mi jest przy...
-Mówiłem! - przerwałem unosząc nieco ton głosu

Poszedłem do swojego pokoju i płakałem w poduszkę, bardzo chciałem cofnąć czas i wcale nie mówić tamtego zdania.

Hiroto x Midori | Inazuma Eleven Wo Geschichten leben. Entdecke jetzt