-HENIA, ŁAP GO!
Brązowołosa kaczuszka podskoczyła do góry i złapała Miecz Ekskalibur. Już miała odetchnąć z ulgą, ale dokładnie wtedy miecz ruszył z kopyta i znowu zaczął latać dookoła, ciągając za sobą córkę miliarderki.
-Ekhem, pomocy!- zawołała Henia , próbując zwrócić na siebie uwagę matki.
Wnuczka i dziedziczka majątku Sknerusa McKwacza rzuciła okiem na swoją córkę, równocześnie walcząc z duchem kapitana Peghooka, tak zwaną przez ich gosposię Tasię Vanderkwak "zakałą rzeki Styks ".
-Jestem trochę zajęta- syknęła Solka McKwacz, robiąc unik.
W tym czasie rozległ się dzwonek do drzwi, którego nie usłyszała ani Solka, ani Henia, ale Tasia już tak.
Gosposia popędziła do drzwi i przez głośnik zapytała, kto to. Po usłyszeniu odpowiedzi zrzedła jej mina.
-Em... Solka, Henia, mamy problem- odezwała się VanderKwakówna.
-CO?!- zawołały równocześnie i ze zniecierpliwieniem matka i córka.
Gosposia przełknęła ślinę zdenerwowana.
-Nasi... goście są wcześniej- wykrztusiła w końcu z nerwowym chichotem.
Miliarderce i jej córce szczęki opadły.
-CO???!- krzyknęły, tym razem zestresowane i zbaraniałe.
*Teraz puśćcie sobie ten damski cover intra, tak dla atmosfery*
$$$
-Co mam zrobić?!- zapytała spanikowana Tasia.
Solka rzuciła duchowi pirata swoją laskę po dziadku między oczy, co go na chwilę zdezorientowało.
W czasie, w którym duch kręcił zdezorientowany głową, Solka prześlizgnęła się pod nim i złapała laskę. Następnie zawołała do Tasi:
-ZA WSZELKĄ CENĘ ICH NIE WPUSZCZAJ!
Henia zmrużyła oczy, trzymając się kurczowo latającego miecza.
-To co, mają tak tam stać?- zapytała równocześnie z gosposią.
Tymczasem na zewnątrz przed drzwiami...
-ZA WSZELKĄ CENĘ ICH NIE WPUSZCZAJ!
Słysząc to wołanie zza drzwi, Hyzio i Dyzio Kaczor popatrzyli po sobie. Córki trzech braci również posłały sobie spojrzenia. Jedynie ojciec najstarszej z kaczuszek i trzeci brat, Zyzio Kaczor, nadal przeglądał coś na telefonie. Mimo to usłyszał wołanie jego i jego braci kuzynki Solki.
-To... Wyważamy te drzwi czy jak?- zapytał, zerkając na braci znad telefonu.
Z powrotem w środku posiadłości.
-Co cię tutaj znowu ściągnęło?- zapytała ducha sfrustrowana Solka.
Duch kapitana przestał walczyć i najspokojniej w świecie odpowiedział:
-Nic, nudziło mi się w zaświatach.
Miliarderka strzeliła takiego facepalma, że aż ją czoło trochę zabolało.
-SERIO?!- wykrzyknęła czując, że za chwilę dostanie białej gorączki.
Cóż, dni w posiadłości McKwacza wyglądają bardzo różnie. Niektóre są spokojne i bezstresowe, a niektóre... cóż, niektóre wyglądają mniej więcej w ten sposób.
CZYTASZ
Ducktales: (Mój) Next Gen
FanfictionOto nowe, kolejne pokolenie rodziny McKwaczów i ich perypetie. A trochę ich mają; w końcu są dużą rodziną. M.in. czworo dzieci i nastolatek, który już wcześniej żył, zanim się narodził... Cóż... Nie może z tego wyniknąć nic dobrego- ale zabawnego ju...