XX

33 6 3
                                    

17 sierpnia, 1908

Williamie!

Nie wiem jak się do Ciebie zwracać, jestem bowiem jak mi wiadomo młodsza od Ciebie o całe trzy lata. Mam jednak nadzieję, że nie urazi to Ciebie, gdy postanowię, że wolno mi pisać tak, jakbyśmy się już kiedyś poznali.

Pewnie Cię dziwi, co ten list robi w Twoich rękach. Otóż to nie żaden zbieg okoliczności, czy pomyłka. Dobrze wiem, z kim mam do czynienia i w jakim celu ten list piszę.

Mam na imię Carmen i jestem na codzień dość blisko z Cornelie. Nigdy wcześniej nie poznałam kogoś takiego jak ona. Jest piękna na zewnątrz, ale różnież jej serce jest duże i kochające. Ma w sobie coś, co człowieka uspokaja i uszczęśliwia.

Miałam okazję spędzić z nią kilka ostatnich miesięcy i możesz mi wierzyć, lub i nie, ale był to najlepszy czas w moim życiu.

Jak już pisałam wcześniej serce rudowłosej jest ogromne i piękne, ale nawet z najpiękniejszym rzeczami są problemy.

Nie chce ona nikogo martwić, a tym bardziej Ciebie, ale ja czuję, że powinieneś wiedzieć.

Jakaś wstrętne choroba zapanowała nad nią i nie jest ona na siłach, by podnieść się ze swojego łóżka, co dopiero chwycić za pergamin i napisać do Ciebie parę słów. To też dlatego pismo jej nie na darmo wydawało Ci się być inne, bo w istocie było! To ja pisałam poprzednie listy, poproszona przez Cornelie, oczywiście to ona decydowała co mają zawierać.

Jeśli jej stan nie poprawi się w najbliższym czasie, do końca tygodnia zabierają ją do szpitala aż za morze, bo ponoć tylko tam jej należycie pomogą.

Trzymaj się, Williamie.

Mam nadzieję, że dobrze robię, wysyłając to do Ciebie. Naturalnie Twoje dane mam od Cornelie, w końcu to ja adresowałam koperty i zanosiłam je na pocztę. Nie martw się, nie będę Cię z tego powodu nękać listami, jak jakaś wielbicielka.

Carmen Lilith Bloom

listy do nicości; cornelie queen✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz