Rozdział 1

730 32 3
                                    

Jay

Była 24.00 w nocy tego samego dnia gdy ja i moi przyjaciele widzieliśmy tą dziwną błyskawice. Nie wiedziałem czemu ale nie mogłem zasnąć. Ciągle myśłałem o tym niezwykłym piorunie. Co on mugł znaczyć? I czemu pojawił się, a ja go nie stworzyłem? Przewracałem się z boku na bok i prubowałem  wszystkich sposobów, żeby zasnąć. Nawet liczyłem owce. Jednak nic z tego nie wyszło. Postanowiłem się napić mleka, bo po nim podobno śpi się jak dziecko. Wstałem, założyłem moje kapcie, wyszedłem z pokoju i udałem się do kuchni. W kuchni z lodówki wyciągnąłęm mleko i nalałem sobie do szklanki. Upiłem spory łyk i poczułem się trochę senny. Wtedy usłyszałem pukanie do drzwi. Kto to może być o tak późnej porze? - pomyślałem. Odłorzyłem moje mleko na blat i udałem się do drzwi. Otworzyłem je. Odziwo za drzwiami nikogo nie było a na wycieraczce leżała koperta o kolorze białym ze znaczkiem przedstawiającym klasztor. Zdziwiony podniosłem list. Przewruciłem kopertę i zauważyłem na jej tyle czarne litery :
Dla Jaya
Zdziwiłem się jeszcze bardziej. Kto mógł do mnie pisać? Od razu zapomniałem o zmęczeniu, wziołem list i wruciłem do mojego pokoju. Położyłem list na biurku usiadłem, zapaliłem lampę i rozerwałem kopertę. List był napisany tym samym kolorem co napis na kopercie. Rozwinąłęm list do końca i zacząłem czytać. List brzmiał tak :
Jay
Napisał bym drogi gdybyś dla mnie coś znaczył. Dla jaśności nie zdradzę ci narazie kim jestem. Przejdę do sedna...
Mam twoją siostrę. Jeśli chcesz ją odzyskać przyjdziesz do starej przetwurni skorupiaków jutro o 24.00. Spakuj się i opuść tych głupich Ninja. Pamiętaj NIKOMU NIE WASZ SIĘ POWIEDZIEĆ, BO TWOJA SIOSTRA ZGINIE! Nie wyjawie ci też narazie mojego planu. Jak nie przyjdziesz to pamiętaj ZABIJĘ TWOJĄ SIÓSTRĘ! Jak komuś o tym powiesz to ciebie też zabije. Pamiętaj jutro 24.00!
Anonim
PS. Weź swoją przepaskę na oko - przeczytałem list. Potem odłorzyłem go do szuflady ( żeby wrazie co nikt go nie przeczytał ) , i sam połorzyłem się od łóżka. Byłem strasznie oszołomiony. JAM MAM SIOSTRĘ!? Kim był ten gostek i do czego ja mu jestem potrzebny!?  Czemu porwal moją siostrę?! I dlaczego nie wiedziałem o jej istnieniu?! Czemu mam uciec z klasztoru?! Czemu mam nikomu o tym nie mówić?! I po co mam wziąć opaskę?! Tyle pytań i żadnych odpowiedzi. W końcu jednak mimo, że nie znałem mojej siostry obiecałem sobie :
Siostrą nie ważne że cię nie znam i tak cię odnajdę i uratuję. Obiecuję. Potem zamknąłem oczy i w końcu z tymi wszystkimi pytaniami zasnąłem.

Rano

Otworzyłem oczy i usłyszałem cichę pukanie do drzwi.
- Jay mogę wejść? - usłyszałem głos mojej Yang.
- Umm... Tak jasne - powiedziałem nadal myśląc o mojej siostrze. Nya weszła do mojego pokoju a widząc mnie uśmiechnęła się i usiadła przy mnie na moim łóżku. Ja odzajęmniłem uśmiech ale widać było, że coś jest nie tak.
- Wszystko okej? - spytała mnie zatroskana Mistrzyni Wody.
- Tak oczywiście - skłamałem. Ciągle myśłałem o mojej siostrze.
- Wiesz że moszesz mi ufać. Powiec o co chodzi - nieustępowała Nya.
- Nya, na serio jest okej. Uwiesz mi - powiedziałem. Źle się czułem z tym, że musiałem okłamać moją Yang, ale musiałem to zrobić dla mojej siostry. Obiecałem.
- Okej, wierzę ci... Za 10 minut trening - powiedziała już spokojniej Nya. Jak chciałbym jej powiedzieć o tym liście!
- Zaraz przyjdę - powiedziałem. Nya pocałował mnie w polik i skierowała się do drzwi.
- Kocham cię - dodała jeszcze na odchodne.
- Ja ciebie też - odpowiedziałem ale myślami byłem gdzieś indziej. Moja Yang wyszła z pokoju. Ja wstałem i ubrałem struj treningowy. Nie miałem dziś nawet najmniejszej ochoty na trening ale i tak wyszedłem z pokoju.

- Elo Jay! - powiedział Cole klepiąc mnie po plecach jak już byłem na sali treningowej.
- Hej - odpowiedziałem przyjacielowi. Cały czas martwiłem się co z moją siostrą. Moją nieznaną mi siostrą.
- Ej wszystko okej? - spytał Cole i zrobił minę jagby ciastka w spiżarni się skączyły.
- Tak - odrzekłem. Cole znów coś chciał powiedzieć ale wtedy przyszedł Sensei Wu. Cieszyłem się, że nie musiałem już tłumaczyć się Cole'owi.
- Dziś ćwiczcie na manekinach - rzekł Mistrz. Potem zaczęliśmy ćwiczyć moce. Wszyscy się przykładami, tylko ja walłem bez sensu w kukłę.
- Jay postaraj się! - krzyknął do mnie Sensei.
- Oo dziś nasz żartowniś wstał lewą nogą!? - zażartował Kai. Gdybym nie oszczędzał sił na walkę z gostkiem z listu to bym przywalił Kaiowi w twarz.
- Kai przestań! - powiedział Nya sturchając swojego brata. Wznowiliśmy trening.
Po kilku godzinach o 9.00 poszliśmy na śniadanie. Wszyscy zjedli sycący posiłek ( Cole zjadł najwięcej ) ja zaś tylko skubnąłem owsianki. Nikt na szczęście nic się mnie nie pytał. Znów wruciłem myślami do mojej siostry. Ciekawe jak ma na imię? Myślałem. Potem wruciliśmy na trening.

Potem do godziny 19.30 trenowalimśy. Wieczorem oglądałem a raczej prubowałem oglądać jakiś film z chłopakami i Nyą. W końcu jednak udałem zmecznie i poszedłem do mojego pokoju.
- Dobranoc Jay! - krzyknęła jeszcze Nya.
- Dzięki... - odparłem oschle i weszłem na schody a potem do pokoju. Pokuj miałem na najwyższym piętrze klasztoru. Zakluczyłem drzwi. Musiałem się w końcu spakować. Bardzo mnie bolało, że musiałem opuścić moich przyjaciół, klasztor i Nyę, ale musiałem uratować moją siostrę. Musiałem. Podeszłem do szafy o wyciągnąłem mój plecak z grzmotem. Spakowałem :
Ubrania w tym moją ulubioną bluzę ( którą od Nyi dostałem na urodziny ), trambki i inne ciuchy. Do tego spakowałem struj treningowy, struj Ninja, moje nunczako ( i inne bronię ), zdjęcie naszej ekipy ( na pamiątkę ), telefon, jedzenie i wodę ( wcześnie przemycone z kuchni na drogę ) i oczywiście przepaskę na oko jak prosił Anonim. W końcu wszystko na coś się przyda. Wtedy usiadłem przy biurku i wyciągnąłem kartkę i długopis. No i tu zaczynał się problem. Co mam napisać? Czy mam napisać, żeby się nie martwili? Czy może, że wruce i żeby mnie nie szukali? Chociaż i tak to by nie była prawda. Wtedy przypomniał mi się list. Mam nikomu nic nie mówić. Pomyślałem. Więc postanowiłem nic nie pisać. Wywaliłem kartkę i na wszelki wypadek do plecaka spakowałem też list od Anonima. Westchnąłem i podeszłem do okna. Spojrzałem na zegarek - 23.00. Miałem tylko godzinę. Otworzyłem okno bezszelestnie na ościerz. Stanąłem na parapecie. Spojrzałem ostatni raz na mój pokuj. Wiedziałem, że już tu nie wrucę, bo cokolwiek chciał ten typek nie było zbyt dobre. Znów westchnąłem. Odnajdę cię siostra. Trzymaj się. Pomyślałem jeszcze. Potem skoczyłem. Od razu stworzyłem smoka i wzbiłem się w powietrze. Obejrzałem się jeszcze na klasztor. Wybacz Nya. Muszę. Myślałem. Potem zamknąłem oczy i powiedziałem cicho do smoka.
- Do Ninjago City - odrazu polecieliśmy w stronę miasta.

Nya

Jay dziś zachowywał się dziwnie. Nie tak jak zwykle. Nie śmiał się że wszystkiego i nie opowiadał swoich sucharów. Coś musiało się stać. Postanowiłam z nim pogadać. Teraz. Wstałam z kanapy i udałam się w stronę jego pokoju.
- Gdzie idziesz? - spytał mnie Kai.
- Do pokoju Jaya - odparłam mu. Potem pobiegłam do pokoju mojego ukochanego. Po chwili stałam przed jego granatowymi drzwiami. Zapukałam. Żadnej reakcji.
- Jay w porządku? - spytałam zaniepokojona.
- Jay?! - szarpnęłam za klamkę. Zamkniete. On nigdy nie zamykał drzwi.
- Jay otwurz! - powiedziałam szarpiąc za zamek. Wtedy przypomniało mi się jak otwierałam kiedyś drzwi do pokoju brata. Wyjęłam z włosów spinkę. To zawsze działało. Pokręciłam kilka chwil w zamku i nagle usłyszałam ciche klik. Zamek ustąpił a drzwi się uchyliły. Weszłam do środka.
- Jay czy wszy..... - zaczęłam. Jednak gdy weszłam do pokoju Jaya zamurowało mnie. Mistrza Błyskawic nigdzie nie było. A co gorsza okno było otwartę na ościerz!
---------------------------------------------------------
Hejo!
Jutro opublikuję rozdział 2 :)

Byle by ratować siostrę ~ Ninjago ️✔ Onde histórias criam vida. Descubra agora