3

15 2 1
                                    

Kiedy Yoongi wsiadł do swojego samochodu, potrzebował chwili na uspokojenie, zanim mógł odjechać. W takim stanie mógłby przecież spowodować jakiś wypadek, a nie mógł pozwolić sobie na zwolnienie z pracy przez jakiegoś chłopaczka od pizzy z ananasem. Co to to nie.

W trakcie jazdy jakoś zdołał wyrzucić go z głowy i bezpiecznie dojechać z powrotem do pizzerii. Muzyka w aucie trochę go zrelaksowała, ale rzeczywistość i wspomnienia sprzed paru chwil uderzyły w niego całą mocą, gdy odtwarzacz ucichł przy gaszeniu silnika. Yoongi tylko z bezsilności położył głowę na sekundę na kierownicy i z serią westchnień pokonał odległość od samochodu do budynku.

Po wręczeniu Hoseokowi pieniędzy i zignorowaniu jego dwuznacznych tekstów, poszedł na zaplecze zamykając mu dobitnie drzwi przed nosem.

- Jin? - zawołał do kręcącego się po spiżarni kucharza. Usłyszał, że tamten nuci sobie najnowszą piosenkę jakiegoś przecukrzonego girlsbandu.

- No?

- Masz może chwilę czasu, żeby pogadać? Znaczy wiesz, jeśli nie masz czasu czy ochoty to mogę już pójść do domu, bo skończyłem już swój etat i...

- Yoongi.

Min podniósł wzrok z podłogi - kiedy go tam przeniósł? - na stojącego przed nim Jina. W tym białym fartuchu z rękami opartymi o talię istotnie wpasowywał się w swój image "mamy", którym się tak szczyci.

- Tak? - Kolejna rzecz, której Yoongi nie zauważył - zaczął bezwiednie splatać palce. Nigdy mu się to nie zdarzało, a nagle jego ciało przestało łączyć się z myślami.

- W każdej chwili możesz mi powiedzieć o czymkolwiek zechcesz i dobrze o tym wiesz, idioto - skarcił go, siadając na krześle. - A teraz mów.

- Ten... ten chłopak był... śliczny... i mam głupie wrażenie że się w nim zadurzyłem i...

Przerwał, widząc na twarzy Seokjina zdziwienie połączone z dumą.

- Boisz się, że go już nie spotkasz? - Yoongi pokiwał głową. - Słuchaj, stary, nawet nie wiesz, jak się cieszę, że w końcu kogoś spotkałeś i jeszcze mi o tym powiedziałeś. Teraz na twoim miejscu pojechałbym tam i dał jakiś liścik albo po prostu zadzwonił do drzwi i spytał o wyjście.

Min uśmiechnął się blado. Zwrócił się do dobrej osoby.

- Dzięki, Jin.

Nie zdążył niczego dopowiedzieć, bo na zaplecze wszedł Hoseok z dziwną miną.

- Chłopaki, właśnie dzwonili ci, u których Yoongi teraz był i powiedzieli, że nie dostali sosu.

Gdyby Min stał, usiadłby po usłyszeniu tego. Z powodu tego chłopaka musiał zapomnieć wyjąć go z torby. Przeklął w duchu, po części dlatego, że Jin na pewno się zdenerwuje za jego nieodpowiedzialność, a po części też dlatego, że będzie musiał tam drugi raz jechać.

Usłyszał krótką wymianę zdań Seokjina i Hoseoka oraz odgłos zamykanych drzwi. Był sam na sam z kucharzem, to nie mogło skończyć się teraz dla niego dobrze.

- Yoongi. - Głos Jina o dziwo był jednak spokojny, a na jego twarzy widniał nawet grymas, jak gdyby chciał powstrzymać uśmiech. Słowa te emanowały taką pewnością siebie, jakby chłopak wyczytał myśli czarnowłosego prosto z jego głowy i to do nich przemawiał. - Masz tam pojechać, rozumiesz? To twoja jedyna szansa.

Zostawił go na chwilę ze swoimi "za i przeciw", a kiedy wrócił, trzymał styropianowe pudełko, kartkę i długopis. Położył je Yoongiemu przed nosem na stole.

- Teraz wybierzesz jakieś fajne miejsce, do którego chciałbyś tam z nim pójść, napiszesz adres, datę i swoje imię, włożysz tę kartkę razem z sosem i dasz mu z uroczym uśmiechem. Zrozumiano?

Yoongi pokiwał wolno głową.

- Daję ci chwilę do namysłu, ale jedź tam szybko. Wykonać, żołnierzu.

///

545 słów

22.07.2019

Szybko i regularnie, jak zwykle, też was kocham

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Jul 22, 2019 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

pizza & love delivery • yoon°minWhere stories live. Discover now