4

215 14 5
                                    

- Oszalałaś? Chyba mnie nie podejrzewasz? Jestem Twoją przyjaciółką! - zaczęła nerwowo machać rękami.

- Wiesz co ja już nic nie wiem. - powiedziałam, wzięłam swoje rzeczy i wyszłam.

Ciągle żyłam w przekonaniu, że moi przyjaciele nie byliby do tego zdolni, ufałam im i zrobiłabym wszystko,aby dowieść ich niewinności. Ale teraz, kiedy dowiedziałam się, że dwójka moich przyjaciół okłamywała mnie w tak istotnych sprawach, nie byłam już pewna czy mordercą nie był ktoś z nich.

Ostatnią moją nadzieją była Patrycja. Wierzyłam, że była ostatnią osobą, która mnie nie okłamywała i chciałam przy tym pozostać. 

Zapukałam do drzwi, które otworzył mi ojciec Patki. Był policjantem, ale ze względu na to, że jego córka była podejrzana nie brał udziału w śledztwie. pewnie bardzo go to dręczyło, że nie mógł jej pomóc wydostać się z kręgu podejrzanych.

- Witaj Emilii. Jest u siebie. Przyszłaś w idealnym momencie, bo wygląda jakby potrzebowała kogoś, a nie chce ze mną rozmawiać.

Uśmiechnęłam się tylko i pobiegłam schodami do góry, aby zobaczyć co się stało. Zastałam płaczącą przyjaciółkę, zwiniętą w kłębek na łóżku. Wyglądała na strasznie roztrzęsioną, a jej podkrążone oczy mówiły, że od dawna nie zmrużyła oka. Podbiegłam do niej i objęłam.

- Już spokojnie. - uspokajałam ją. - O co chodzi?

- Tata ma rację, zgadza się? Prawda zawsze wyjdzie na jaw? - odpowiedziała po dłuższej chwili, szlochając.

- Co masz na myśli? - zapytałam z niepokojem.

Usiadła na łóżku po turecku, okryła się kocem i zaczęłam tępo wpatrywać się w ścianę.

- Patka co się dzieje? 

- Dolałam Filipowi wódki do piwa tamtego dnia. - wypowiedziała na jednym wdechu.

- Jak to? Dlaczego? - nic nie rozumiałam.

- Kiedyś byłam w dołku. Nikogo z was nie było w mieście oprócz Filipa. Zadzwoniłam po niego. Spędziliśmy razem dzień i trochę wypiliśmy. Coś się stało między nami, ale on potem stwierdził, że nie jestem gotowa na związek. Miesiąc później, kiedy się upił znowu zaczęliśmy się całować. Tamtego dnia w parku, chciałam z nim porozmawiać o nas. Czy ma dalej zamiar mnie odrzucać, ale mówił, że to nie czas na to. Pomyślałam, że może, gdy doleję mu trochę wódki, to chociaż ze mną pogada. - łzy ciągle ciekły jej po policzkach.

- Patka...

- Wiem, że źle zrobiłam. Nie powinnam patrzeć na to czego ja chciałam. Może dlatego Filip uważał, że nie jestem gotowa na związek, ale wtedy o tym nie myślałam. Oni zginęli przeze mnie. Gdybym zostawiła to piwo w spokoju, Julka nie usiadłaby za kierownicą i by do tego nie doszło.

- Nie mów tak. To był wypadek. Nie mogłaś tego przewidzieć. Nawet, gdyby Filip prowadził, ciężarówka i tak by w nas uderzyła - starałam się ją pocieszyć.

- Nie wiesz tego na pewno. O Boże zabiłam ich . - rozpłakała się jeszcze bardziej.

~~~~ 

Po kilku godzinach uspokajania Patki wyszłam od niej z domu. Było mi jej na prawdę żal. Obwiniała się o wypadek, który nie był jej winą. Nie wiem co ja bym zrobiła na jej miejscu, ale pewnie też bym się załamała. Niestety okazała się kolejną osobą, która mnie okłamała. Co jeśli chciała śmierci Julki? To wszystko mnie przerastało.

Z rozmyślań wyrwał mnie dzwonek telefonu. Dzwonił do mnie detektyw.

- Pani Emilii, proszę natychmiast stawić się na posterunku. Musimy pilnie porozmawiać.- powiedział i rozłączył się.

Nie miałam pojęcia o co może chodzić, ale na szczęście posterunek był blisko, więc ruszyłam tam w pośpiechu.

Weszłam do tego samego pokoju przesłuchań, w który byłam ostatnio i usiadłam na tym samym metalowym krzesełku.

- Dzień dobry detektywie - przywitałam się na tyle miło, ile potrafiłam.

- Zobaczymy czy taki dobry. Powiedz mi czy wszystko ostatnio opowiedziałaś?

- Tak.

- I nic nie pominęłaś? Nawet faktu, że miałaś aborcję? 

Tu mnie miał. Nikt o tym nie wiedział oprócz Dawida. Nie to, że chciałam się mu zwierzać z takich rzeczy, o których nie wiedzieli nawet moi rodzice. Wychodziło teraz na jaw, że byłam hipokrytką, ponieważ też miałam swój mroczny sekret.

- Owszem. Ojciec dziecka, gdy się o tym dowiedział , zostawił mnie. Była to moja wielka miłość. Nie mogłam sobie z tym poradzić, więc umówiłam się do lekarza na zabieg. Na moje nieszczęście Dawid akurat tam był i przyłapał mnie . Nie miałam wyjścia. Musiałam mu o wszystkim powiedzieć. Szantażował mnie, że jeśli będę dla niego niemiła, albo będę zachęcać Julkę do zerwania z nim, o wszystkim powie.

- Byłaś zła, że cię szantażował. Wkurzał cię fakt, że nie musisz mu usługiwać. Poszłaś w nocy do kuchni, puściły ci nerwy chwyciłaś nóż i zabiłaś go, a świadkiem tego wszystkiego była Julka, dlatego ją też zabiłaś, aby nie było świadków. Potem się przebrałaś i ukryłaś poplamione ubrania.

- Nie! Nigdy! Nie zrobiłabym czegoś takiego. Nigdy w życiu. - broniłam się jak mogłam, niestety wszystko było przeciwko mnie.

- Dziękuję pani. Nie mam więcej pytań.  - uśmiechnął się i wyszedł, zostawiając mnie samą.

Nie chciałam tego mówić na pierwszym przesłuchaniu. To było zbyt osobiste. Równie dobrze mogłabym powiedzieć mu wszystko, czego się dowiedziałam, ale nie byłam taka. Nie mogłabym zdradzić ich sekretów, które mi powierzyli, nawet jeśli już im nie ufałam tak jak kiedyś.

Szłam spokojnie do domu, rozmyślając nad tym wszystkim. Moje własne śledztwo mnie przerastało. Chciałam udowodnić, że moi przyjaciele są niewinni, ale teraz bardziej starałam się dowiedzieć, kto z nich był mordercą. Nie wiedziałam, kto z nich byłby do tego zdolny, ale nie mogłam znaleźć racjonalnej odpowiedzi. Aby rozwiązać moje mini śledztwo, musiałam myśleć jak osoba postronna, ktoś, kto patrzy na to mniej emocjonalnie.

Nagle poczułam przeszywający ból z tyłu głowy. Upadłam na kolana, jedną ręką trzymałam się za głowę, a drugą podpierałam się, aby nie upaść. Oberwałam w głowę, a mój oprawca stał za mną. Nie mogłam się ruszyć ze strachu. Byłam pewna, że był to zabójca moich przyjaciół. Oddychałam ciężko dalej w bezruchu. Wystarczyłoby się odwrócić, aby poznać całą prawdę, jednak nie byłam w stanie. Po kilku sekundach, które były dla mnie jak minuty, morderca odszedł, a ja dalej leżałam na chodniku. 

Mój telefon zawibrował, a ja zdobyłam się na odwagę, aby go wyciągnąć z kieszeni. Była to wiadomość od nieznanego numeru.

Przestań węszyć, albo następnym razem nie będę tylko patrzyć.

Domek nad jezioremWhere stories live. Discover now