Rozdział 1.

40 6 4
                                    

LILITH 

Obudziłam się o godzinie 3.30, cała zlana zimnym potem. Miałam okropny sen. Nawet nie wiem czy to było dobre określenie, lepsze by było chyba tajemniczy. 

Byłam w środku jakiegoś lasu. Kojarzyłam go, nawet bardzo. Czułam się jakbym w nim była nie raz jednak nie potrafiła określić gdzie jestem. Zapadał wieczór, jesienny, tak mi się wydaje. Siedziałam na jedynym w obszarze mojego widzenia pieńku. Po chwili zerwał się bardzo mocny wiatr. W jednej chwili ktoś stanął przede mną, wysoki i smukły, więcej nie mogę powiedzieć. Był cały czarny, dosłownie. Poczułam rękę na barku która zaczęła rozsyłać ciepło po moim ciele. Nie mogłam poruszyć głową, musiałam patrzeć przed siebie. Wysoki wcześniej wspomniany mężczyzna ukląkł i wydawało mi się iż przewierca mnie wzrokiem. Po krótkiej chwili wyciągnął rękę o ile to tak można nazwać. Ręka była długa jak moje dwie razem, do tego szpony tak gigantyczne, że bałam się na nie patrzeć. Zatopił je w mojej klatce piersiowej. Ta łapa, czy cokolwiek to było, przeszło do mojego wnętrza i wyciągnęło kawałek czegoś. Był malutki i nie zdołałam zobaczyć co to jest. Żołądek, kawałek serca? Wraz z wyciągnięciem tego czegoś ciepło wysyłane przez rękę na moim barku zmalało na sile. Nie wiedziałam co się dzieje. Głową nadal nie mogłam ruszyć, próbowałam nawet krzyczeć za tym mężczyzną ale on nawet nie zareagował, tylko po chwili zniknął w głębi lasu. 

Siadłam gwałtownie na łóżku. To ciepło. Czy ja je znam? Kiedyś czułam? Wydawało mi się bardzo dobrze znane, jakbym codziennie mogła go doświadczać. Tak bardzo pragnęłam się dowiedzieć o co w tym wszystkim chodzi. Nigdy nie miałam problemów z psychiką czy tym podobne, bałam się. Bałam się tego, co mogło przewiercać moją duszę, co mogło siedzieć we mnie i ją zabierać. Czy mogłam z tym czymś stanąć twarzą w twarz? Kim był wysoki mężczyzna i kto przesyłał mi tę falę ciepła? Wydawała się tak odległa, nie do dosięgnięcia. Po dłuższym namyśle postanowiłam poszukać czegoś w internecie. Przecież są artykuły gdzie różni ludzie opowiadają jak widzą w swoich snach jedną twarz. Wszyscy widzą tą samą. Więc miałam nadzieję, że ja znajdę podobną odpowiedź i moje lęki będą mogły mnie już opuścić. 

Wysoka, smukła cała czarna postać w śnie. Co to może oznaczać? 

"Ashley145: Złodziej dusz. To tylko pogłoski, więc nie warto w nie wierzyć. Legenda która chodzi już całkiem długo po świecie. Jednak i tak pasowało by ją opowiedzieć zatem zaczynajmy.  

Człowiek ten nikomu nie znajomy z twarzy zbiera dwie dusze i łączy je w całość. Jednak nie byle jakie dusze. Jedną część posiada ona, drugą on. Kiedy Lost (tłumacząc stracony) złączy je w całość tworzą one miłość. Sam Lost nigdy nie zaznał miłości więc uznał, że będzie ją podbierał innym. Kradnie kawałek po kawałku, aż w końcu ma całość. Wtedy jednak osoby którym dusza została odebrana popadają w stany depresyjne i stąd większość samobójstw. Z braku miłości." 

Siedziałam w bezruchu. Tak bardzo chciałam, żeby to nie było prawdą, chciałam w to nie wierzyć. Jednak coś w środku, pomimo mojej obawy kazało mi przeczytać inne komentarze.

"Derek506: @Ashley145 zapomniałaś dodać stany które towarzyszą temu zjawisku. Więc ja to opowiem za Ciebie. Na samym początku czujecie się puści w środku, nie macie uczucia empatii wręcz mordu innych ludzi. Miewacie halucynacje, impulsy, sny z nim i jeszcze jedną osobą której nie znacie i nie zobaczycie. To znaczy, podobno jeszcze nikomu nie udało się zobaczyć drugiej osoby. Dusza zostaje wykradana małymi skrawkami, ponieważ on czerpie z tego większą satysfakcje, jak niszczy ludzi kawałek po kawałku. Do tego czasu, (aż cała dusza nie zostanie wykradziona) jest czas na znalezienie drugiej połówki duszy a następnie na to, aby razem odnaleźć Lost'a. Po co? Aby zagrać w jego chorą grę i pokazać mu, że jesteście warci odzyskania swoich dusz. Z tego co czytałem, większość nie dała rady (zgon) a druga połowa postanowiła zostać samotnikami. I tak to wszystko to pewnie głupie bajeczki, ale fajnie się coś takiego czyta." 

Byłam zszokowana jeszcze bardziej niż wcześniej. Mój umysł przewiercał stres, flaki chyba zakręciły się wokół siebie. A moja kolacja chciała wyjść jamą ustną. Przecież to brzmi jak jakaś dobra pasta - powtarzałam sobie, jednak to i tak nic nie dawało. Uznałam, że już nie zasnę więc zaczęłam ogarniać się do szkoły, aby skupić się na czymś innym. 

Kiedy tylko przekroczyłam próg szkoły miałam ochotę zapaść się pod ziemię. 

DANTE 

Znowu szkoła, znowu ludzie. Chcę stąd uciec. 

LILITH

Zobaczyłam Rose, moją najlepszą przyjaciółkę. Zawsze cieszyłam się na jej widok a teraz? Wysiliłam się tylko na uśmiech nic więcej. Po co czytałam to wszystko? Dobiłam się tylko bardziej. To wszystko to na pewno wina okresu. Pewnie jestem przed, na sto procent. 

- Cześć Lily! - krzyknęła po czym rzuciła mi się w ramiona. Wiem, Lily to nie za bardzo skrót od mojego imienia ale jakoś tak się przyjęło. Odwzajemniłam uścisk.

- Cześć Rose! Gotowa na historię z generałem? - zapytałam i na moją twarz wkradł się uśmiech. 

- Niestety tak. Najchętniej bym się urwała i poszła na jakąś kawę, nie piłam dziś, rozumiesz?! Rose odjąć kawa równa się zła Rose. - zrobiła udawaną złą minę przez co wyglądała jak małe wkurzone dziecko. 

- Spokojnie po historii mamy technologię więc możemy na spokojnie iść po kawę. - złapałam ją pod rękę i ruszyłyśmy w stronę sali.

Lekcja minęła spokojnie, bez dziwnych objawów. Czułam się coraz spokojniejsza. 

Idąc na kawę śmiałyśmy się i rozmawiałyśmy jak zawsze, tak jak gdyby nigdy nic. Słońce przyjemnie ogrzewało nasze policzki, przez co miałyśmy rumieńce. Zgaduję, że niektórzy myśleli, iż jesteśmy pijane. Zamówiłam latte z syropem kokosowym, z kolei Rose cappuccino z syropem klonowym. Wzięłyśmy nasze kawy i ruszyłyśmy szybkim tempem do szkoły. 

Wylej na nią tą kawę. 

Ledwo zdążyłam się opanować. Co to był za głos?! Wokół nas nikogo nie było! To na pewno nie był mój mały głosik w głowie, ponieważ kocham Rose jak siostrę i nigdy bym jej nic nie zrobiła. W takim razie co, a może kto to był?! Byłam silnie przerażona, moje ręce zaczęły się niemiłosiernie trząść. 

- Hej Lil, wszystko dobrze? Bo nie wygląda. - zapytała Rose wyraźnie zaniepokojona moim stanem.  

- Gorzej się czuję mała, idę do domu, powiedz to samo w szkole, okej? 

- Dobrze, a nie trzeba cię odprowadzić?! 

Nie odpowiedziałam jej, już byłam daleko od niej. Od wszystkich. Czułam się jakbym oddalała się sama od siebie. 

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: May 24, 2019 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Stwórzmy całość.Where stories live. Discover now