Rozdział II

16 2 0
                                    

Ashton

Siedemnasty czerwca. To w ten dzień przytrafiło się wszystko co najgorsze. Wtedy straciłem rodziców w wypadku, a dwa lata później w ten sam dzień siostrę. Czy to była moja wina? Owszem. Czy czuje się winny? Jak cholera. Ale czasu nie cofnę.

Podniosłem się leniwie z kanapy i poczłapałem do kuchni. Z górnej szafki wyjąłem jakąś szklankę a z barku na alkohol całą butelkę whisky. Znów usiadłem na kanapie i zacząłem rozmyślać. W mgnieniu oka butelka zniknęła tak szybko jak się pojawiła. Poszedłem po drugą. I tak butelka za butelką każde złe wspomnienie wracało. Nawet nie wiem kiedy zacząłem płakać. Jak płaczę to znaczy że wyciąganie kolejnych butelek whisky nie było dobrym pomysłem. Położyłem się na kanapie w salonie i spokojnie czekałem na kaca którego będę mieć jutro w stu procentach.

Michael

Razem z Lukiem i Calumem pojechaliśmy na zakupy. Zapasy w domu się skończyły więc ktoś musiał po nie pojechać. Nie chcieliśmy brać Asha. Wiemy że ten dzień jest dla niego trudny. Przeciągnąłem się na tylnich siedzeniach i westchnąłem.

-Nadal o niej myślisz-zapytał Calum.-Przestań się zadręczać to nie nasza wina że odeszła. Zrobiła to bo za bardzo dobił ją fakt że nie żyją jej rodzice. Była mała i głupia. Jeżeli nadal żyje to pewnie nic się nie zmieniła. Nadal jest niską brunetką, ubierającą się w babcine ciuchy-Hood zaśmiał się gardłowo.Nie odezwałem się. Mi nie było do śmiechu. Lubiłem Alexis nawet jeśli nosiła te babcine ciuchy i czesała się w warkocze. Mi to nie przeszkadzało. Ale Lukowi, Calumowi i Ashowi tak. Zrobiliśmy jej coś okropnego. Nawet nie chce o tym wspominać. Co nam wtedy odbiło? Wtedy pierwszy raz spróbowaliśmy dragów. Do tego doszły emocje związane z wypadkiem rodziców Asha i tak właśnie rozpętało się piekło.

Potrząsnąłem głową chcąc odgonić złe myśli. Zdecydowanie siedemnasty czerwca nie jest dniem odpowiednim na tak głębokie przemyślenia.

Godzinę późnej

Całe dwa wózki sklepowe były obładowane różnymi produktami spożywczymi. Jeszcze nigdy tak się nie zmęczyłem. Zakupy z tymi debilami wykończyły mnie bardziej niż treningi u Josha. Wszystkie zakupy zapakowaliśmy do naszego wielkiego Jeepa. Teraz zakupów starczy na następny miesiąc. Gdy byliśmy w samochodzie zapanowała niezręczna cisza. Przed chwilą dzwoniłem do Asha, lecz nie odebrał. Martwimy się o niego. Nie wiadomo co mu przyjdzie do głowy,

Luke jechał tak szybko, że złamał chyba z dziesięć przepisów drogowych. Jako pierwszy wyleciałem z samochodu i ile sił w nogach pognałem do domu. Odetchnąłem z ulgą gdy zobaczyłem Asha śpiącego na kanapie. Obok niego stało siedem butelek whisky.

-Chłopaki znów się upił-westchnąłem

-Tak jak zawsze. Robi to już od 3 lat-wywrócił oczami.

-Dobrze że już nie ćpa tak jak wcześniej-odezwał się Luke.

To prawda. Ash wcześniej ćpał. Szybko wybilismy mu ten pomysł z głowy. Nigdy nie wiadomo co mogło by się stać. A nie czekaj najprawdopodobniej by umarł. We trzech wnieśliśmy  Asha do jego pokoju, po czym zajęliśmy się rozpakowywaniem zakupów.

Luke

Rozpakowanie zakupów zajęło nam pół godziny. Po wszystkim każdy rozszedł się w swoją stronę. Ja skierowałem się do swojego pokoju. Walnąłem się na łózko ziewając przeciągle. Z pod łóżka wyciągnąłem album i zacząłem go przeglądać. Mało kto wiem że mam ten album. Są w nim moje zdjęcia z Alexis. Tak bardzo za nią tęsknie. Nawet jeśli byłem dla niej chujem to i tak na swój sposób ją lubiłem. Była moją pierwszą miłością. Tak zakochałem się w niej. Kto by pomyślał, że ja Luke Robert Hemmings szkolny ,,bad boy,, zakocha się w takiej szarej myszce jaką była siostra mojego najlepszego kumpla. Zaśmiałem się w duchu i powróciłem do przeglądania zdjęć.

Nawet gdyby Alexis wróciła, wątpię żeby chciała znać kogoś z naszej czwórki. Od jej rzekomego zaginięcia minęło sześć lat. Uciekła gdy miała dwanaście lat a w wieku dziesięciu zginęli jej rodzice. Co ona musiała wtedy czuć. Nas to nie interesowało. Wszyscy czterej dręczyliśmy ją dopóki nie uciekła. Byliśmy o dwa lata starsi od Alexis. W szkole nie miała życia, w domu tak samo. Po śmierci rodziców Asha i Alexis rodzeństwem Irwin zaopiekowała się ich ciocia. Alexis uciekła a ona się tym nie przejęła. Ciocia mieszkała z Ashem do jego osiemnastki. W dniu jego urodzin opuściła dom mówiąc, że Ash jest już pełnoletni i powinien radzić sobie sam. Chłopak się załamał. Brak pieniędzy i pracy go przytłaczały. Postanowił zejść na tą zła drogę, i dołączył do gangu Colina. Potem wciągną w to nas, i tak od dwóch lat każdy z nas jest członkiem gangu Youngblood. Alexis na pewno by się to nie spodobało. Zawsze była grzeczną, ułożoną dziewczyną. Kluby, imprezy, bronie, narkotyki i szybkie samochody nie są dla niej.

Odłożyłem album z powrotem chcąc zapomnieć o dziewczynie, która od lat zajmuje szczególne miejsce w moim sercu. Kiedyś byliśmy zgraną paczką. Ja, Ash, Calum , Mike i Alexis. Tych czasów brakuje mi najbardziej. Chciałbym się cofnąć, i powstrzymać młodego mnie przed robieniem tych strasznych rzeczy.

-Luke! Do salonu masz trzy minuty-Głos Michaela dało się usłyszeć w całym domu.

-Już idę idę-mruknąłem pod nosem schodząc z łóżka i kierując się do salonu.

Siedzieli tam wszyscy. Cała nasza paczka. Calum niczym błyskawica klikał jakieś przyciski na komputerze, Ashton przeczesywał nerwowo włosy, a Michael robił tosty z nutellą. Alexis je uwielbiała.

-A więc o co chodzi?-zapytałem zajmując miejsce koło Caluma.

-Pamiętasz jak kiedyś wspominałem ci o najlepszym płatnym zabójcy?-kiwnąłem głową na znak że pamiętam-Niejaki Seventeen ma na swoim konie ponad 20 zabójstw ze szczególnym okrucieństwem plus nie wiadomo ile z nich nie udowodniono. Działa w pojedynkę. Zawsze zabija cóż... w oryginalny sposób,  zostawiając notkę dlaczego to zrobił. Policja tropi gościa od trzech lat i  nie udało się im go złapać. Dostałem cynk że Seventeen przenosi się do Sydney.-kończąc mówić spojrzał na mnie i kontynuował dalej -Na nielegalnych wyścigach jest zawsze, a nawet jak go nie ma to wie kiedy i co miało na nich miejsce. Zawsze wygrywa. Od trzech lat jest królem i postrachem Londynu. Królem w takim sensie że króluje na nielegalnych wyścigach. Carlos dostał cynk że niejaki Ben Blins zapłacił Seventeen w zamian za zabicie go. Mamy za zadanie znaleźć i przyprowadzić Seventeen do Carlosa. A i ma on być żywy.-Calum spojrzał na wszystkich zebranych. 

Zapanowała cisza. Schwytanie Seventeen jest zadaniem niemożliwym do wykonania. Przez trzy lata ściga go policja jak i FBI. Bez skutku.

-To się nam nie uda! Nie mamy szans!-wykrzyknął z bezradności Irwin.

- On ma racje. Szuka go nawet pieprzone FBI! Myślicie że nam się uda!-również krzyknąłem.

-Rozkaz z góry. Musimy chociaż spróbować-powiedział Michael.

-Ma racje. Wyszliśmy z gorszego gówna. Co może pójść nie tak?-zapyta retorycznie Hood.

Wtedy jeszcze nie wiedzieliśmy, że to zadanie rozdrapie stare rany które przez lata były tylko najgorszymi koszmarami.

***

Tududu!

Rozdział II za nami.

Pewnie domyślacie się kim jest ten tajemniczy Seventeen?

Do następnego :*

Masz do mnie pytanie? Możesz zadać mi je w prywatnej wiadomości luba na mojego maila.

Mail:

malo.znana@onet.pl

--Mało Znana





Nowa NowaWhere stories live. Discover now