Nowa rana

5.7K 260 57
                                    

Jimin zmrużył oczy i zasłonił je dłonią. Ostrym promieniom słońca jak zwykle udało się przedostać między zasłonami. Na szczęście wstał kilka minut przed tym, jak zadzwonił budzik. Niechętnie podparł się na łockiach i wyłączył go z głośnym westchnieniem. Chwila beztroski i zwykłego porannego spokoju niestety nie trwała długo. Odgarnął kołdrę i znów zobaczył czerwoną ciecz na prześcieradle. Widok, który ostatnio wprowadzał go w stan niepokoju i wiecznych obaw. Spojrzał na swój brzuch. Bandaże nie były przesiąknięte krwią, co jeszcze bardziej go zmartwiło. Ktoś się w nim zakochał, a on otrzymał w darze nową ranę. Dlaczego musiał płacić zdrowiem za czyjś ból? W końcu niczym nie zawinił, stając się obiektem westchnień nieznanych mu osób. Jakim cudem koledzy Jimina nie przechodzili przez to samo? Cel jego istnienia na tym świecie był bezsensowny. Mógłby od razu umrzeć, niż gnić powoli.

Zdjął koszulkę i dokładnie obejrzał nagie ciało, aż nareszcie wykrył źródło wypływu krwi: niepozorne cięcie na ramieniu, które pojawiło się tej nocy. Martwił się zarówno o siebie jak i o bliskich. Rodzice zaprowadzili go do wielu lekarzy, ale żaden nie potrafił mu pomóc. Nie dali rady zszyć ran, a zamiast tego jeszcze bardziej pogarszali sytuację, przynosząc dodatkowy ból nieudolnymi operacjami. Oprócz tego powtarzali, aby udał się do psychiatry, nazywając go dziwakiem i oszustem. Nie wierzyli mu, a nawet się go bali.

Niezidentyfikowana choroba ciągnęła się od kilku miesięcy i z każdym dniem coraz bardziej go wyniszczała w tym samym stopniu na zewnątrz, jak i od środka. Mama robiła się spięta, kiedy z nim rozmawiała, a tata w ogóle zaczął go unikać. Wcale im się nie dziwił. Był przeklęty, dlatego najlepszym rozwiązaniem okazało się, aby trzymali się na odległość. Może powinien zostać na zawsze w domu, aby ludzie go nie widzieli? Lecz świadomość spędzenia reszty życia w wiecznej izolacji jeszcze bardziej przerażała chłopaka. Często myślał o śmierci. Zastanawiał się, jakie to uczucie: boli czy raczej jest kojące? Na pewno nie mogło być gorsze od tego, przez co przechodził teraz. Nieustanne pieczenie na brzuchu i ramionach dawało mu w kość każdego dnia, zostawiając go niewyobrażalnie słabego.

Zamknął oczy i usiadł na podłodze. Najlepszym rozwiązaniem okazało się korzystanie z ostatnich chwil spędzonych na tym świecie. Mimo, że codziennie cierpiał, to nie spieszyło mu się z nim rozstawać. Tego dnia szedł do szkoły. Przyjaciele Jimina nie zdawali sobie sprawy, że niedługo mieli go już więcej nie zobaczyć. Chłopak wolał taką wersję ich spotykania, czyli pozbawioną bolesnej świadomości. Chciał, aby traktowali go tak, jakby nic poważnego się nie wydarzyło, widząc i czując ich szczęście, a nie smutek i strach, które wręcz promieniowały od rodziców.

Szybko założył czarne jeansy i granatową koszulkę, sycząc z bólu przy każdym ruchu. Wcześniej jeszcze zmienił brudne bandaże i przewiązał w talii nowe w taki sposób, aby nikt ich nie zauważył. Kiedy był już gotowy, zszedł prędko po schodach do kuchni. Mama kręciła się nerwowo po korytarzach, a kiedy go zobaczyła, odskoczyła z przestrachem, upuszczając torebkę.

- Jimin! - krzyknęła. - Wystraszyłeś mnie.

Chłopak pomógł jej podnieść rzecz z podłogi.

- Przepraszam - powiedział.

- Nic się nie stało - mruknęła, unikając jego spojrzenia jak ognia. Bała się. Bała się spojrzeć na niego i jego pokaleczone, przeklęte ciało. - Muszę już iść, bo i tak jestem spóźniona. Śniadanie czeka na stole.

Prędko go wyminęła i w mgnieniu oka zniknęła za drzwiami. Chłopak usiadł i zaczął jeść przygotowaną kanapkę. Tata przebywał w delegacji, więc nie musiał zawracać sobie głowy sposobami unikania syna.

Jimin cieszył się, że przez noc stare, trzy rany się nie pogłębiły. Nie wiedział, kto się w nim zakochał i to najbardziej go bolało. Wszyscy tak się kryją ze swoimi uczuciami i czekają na odpowiedni moment, aby je wyznać, lecz kiedy nareszcie dostają sił, zazwyczaj jest już za późno.

𝙱𝚘𝚢 𝚆𝚒𝚝𝚑 𝚆𝚘𝚞𝚗𝚍𝚜 | 𝚈𝙾𝙾𝙽𝙼𝙸𝙽Wo Geschichten leben. Entdecke jetzt