2.19. Odtąd mogła być jego.

6.6K 503 14
                                    

Mógłbym być twoją perfekcyjną klęską

Kiedy tylko uniosła rękę, by zapukać do drzwi, ogarnęły ją ogromne wątpliwości. Wiedziała, że to co wydarzyło się dwa dni wcześniej nigdy nie powinno mieć miejsca, a mimo to wciąż nieustannie wracała do niego. Nie była gotowa na to, by ponownie pojawił się w jej idealnie poukładanym świecie, dlatego to wszystko wydawało się być tak trudne i skomplikowane. I gdy wydawało się, że poradziła sobie ze wspomnieniami, los postawił go na jej drodze, poddając wątpliwości każdą podjętą przez nią decyzję. Jednocześnie coś nadal pchało ją w jego stronę, nie pozwalając mu odejść po raz drugi.

Weszła do środka po tym, jak nie reagował na pukanie. Nie było go nigdzie, ale firanka powiewała w otwartym oknie, przez które do mieszkania wpadało mroźne, zimowe powietrze. Bez zastanowienia ruszała na dach. Wspięła się po metalowych schodkach, kolejny raz zamierając z przerażenia, kiedy dostrzegła spacerującego wzdłuż krawędzi chłopaka. Wstrzymała na moment oddech, obserwując jak leniwie stawiał kroki na betonowym murku. Pisnęła przeraźliwie, gdy w pewnej chwili zachwiał się, tracąc równowagę. Raptownie podniósł głowę i z wymalowanym na ustach uśmieszkiem spojrzał na nią.

- Wciąż uważasz, że byłbym w stanie skoczyć? - zapytał z uniesioną zadziornie brwią, wyczekując jej reakcji. Alex przewróciła oczami i nerwowo skrzyżowała ręce, obdarzając go pełnym wściekłości spojrzeniem. Milczała. - Znam lepsze sposoby.

- Ale to jest niebezpieczne! - podniosła głos, machając nerwowo rękami. Z pełną świadomością zignorowała jego ostatnią uwagę. Była na niego wściekła, a on najwyraźniej dobrze się bawił. - Po co ta cała szopka?

- Podejdź tu! - zaproponował po chwili z niesamowitym entuzjazmem w głosie i wysunął w jej stronę otwartą dłoń.

- Nie – zaoponowała momentalnie, kręcąc głową i odruchowo zrobiła krok w tył. Luke uśmiechnął się z pobłażaniem.

- No chodź – nalegał, gestem ręki zapraszając ją bliżej.

- Nie!

- Alex – westchnął ciężko i opuścił z bezradności wzrok. - Znowu tchórzysz?

- Znowu? - zapytała oburzona i mocniej zmarszczyła czoło, a kąciki jego ust drgnęły, bo najwyraźniej celowo próbował podrażnić jej ambicję.

- Po prostu tu podejdź – poprosił zdecydowanie ciszej, gdy jego wysunięta ręka wciąż oczekiwała dziewczyny.

- Chyba zwariowałeś, jeśli sądzisz, że tam do ciebie podejdę – odparła obruszona, unosząc z obrażoną miną głowę. Prychnęła nieznacznie, postukując dość sugestywnie stopą.

- Tak, jestem wariatem – przyznał bez ogródek, a radosny do tej pory ton jego głosu momentalnie uległ zmianie. Zerknęła na niego niepewnie, dostrzegając jak odwracał się do niej plecami, ponownie spoglądając w kierunku rozpościerającej się u jego stóp panoramy miasta. Przymknęła na moment oczy i biorąc głębszy oddech, ruszyła powoli w jego stronę. Lęk wysokości był jedną z jej największych obaw, ale gdzieś głęboko w podświadomości czuła, że tym razem nie miała czego się bać. Z szaleńczo bijącym sercem zatrzymała się tuż obok niego i unosząc lekko drżącą z przerażenia rękę, sięgnęła po jego dłoń. Kurczowo zacisnęła palce, a w tej samej chwili on na nią spojrzał. Odwzajemniła krótkie, nieme spojrzenie i oddychając ciężko, z jego niemałą pomocą wspięła się na murek.

- O Boże! - wyrwało się z jej ust, gdy ujrzała przed sobą bezkres migoczących świateł miasta. Instynktownie wycofała się, ale Luke od razu objął ją ręką w pasie i nie pozwolił zeskoczyć. Miała wrażenie, że zaczynało brakować jej tchu, bo z wielkim trudem przychodziło jej łapanie kolejnych haustów powietrza, ale kiedy tylko poczuła jak jego dłoń troskliwie przesuwała się po jej plecach, powoli odzyskiwała kontrolę nad ciałem. Szeroko otwartymi oczami, pełnymi strachu i przerażenia spojrzała w bok, natrafiając na uśmiechnięte oblicze chłopaka. Przełknęła nerwowo ślinę, rozchylając mocniej usta. Nieświadomie wbijała coraz głębiej paznokcie w jego rękę, ale nie była w stanie go puścić. Nie potrafiła skupić się na niczym innym poza faktem, aby rozpaczliwie mocno trzymać się go. Kolejny potężny dreszcze wstrząsnął nią, kiedy chłopak chwycił ją bardziej zdecydowanie i starając się nie wykonywać zbyt gwałtownych ruchów, przesunął ją bliżej i pozwolił stanąć przed sobą.

when the night gets dark / l.h. ✔Donde viven las historias. Descúbrelo ahora