DREAM ON.

554 103 255
                                    


♪

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.



   Thor Odinson. Najprawdopodobniej najbardziej irytująca osoba we wszechświecie. I nie jest to tylko zwykłe przypuszczenie a niezaprzeczalny fakt, którego dowodem mogła być dzisiejsza propozycja tego oto jegomościa. No bo w końcu kto zdrowy na umyśle stwierdza, że ciekawie będzie sobie urządzić, jak to on określił, braterski wieczór w barze karaoke?

— Będzie fajnie, zaufaj mi — blondyn dalej starał się go namówić licząc, że jego braciszek jednak zgodzi się i będą mogli razem spędzić przemiły wieczór.

Czarnowłosy uniósł jedynie brwi na te słowa dziwiąc się, że gromowładny dalej stał w odległości kilku metrów i zdeterminowany kontynuował próby namówienia go na to wyjście. Cóż, Thor bywał uparty, jednak zazwyczaj po godzinie rezygnował i zostawiał bożka kłamstw szepcząc pod nosem coś o tym, jakie to życie jest dla niego niesprawiedliwe.

— Jesteś idiotą — stwierdził w końcu Loki, nonszalancko opierając się o ścianę.

— Mówisz mi to co najmniej pięć razy na dzień. To forma wyznania miłosnego? — Odinson westchnął, szukając innego sposobu na wyciągnięcie brata z tej nory, w jakiej pomieszkiwał. — Jeśli się zgodzisz to obiecuję, że nigdy więcej nie przyjdę do ciebie z taką propozycją.

Czarnowłosy miał już odmówić i ostatecznie wyrzucić go ze swojego mieszkania, jednak po głębszym zastanowieniu stwierdził, że taki układ wydaje się naprawdę ciekawy. Och, czyżby jego przybrany brat wreszcie zaczął używać mózgu?

— Niech będzie — rzucił Laufeyson, na co blondyn zareagował wielkim uśmiechem. — Będę tego żałował — dodał w myślach Loki, ruszając za mężczyzną z nadzieją, że nie popełnia właśnie największego błędu w swoim życiu.

   Już z odległości mniej więcej połowy kilometra dało się zauważyć bijące z baru światła neonów. Loki co prawda nie był z tego powodu zadowolony - w końcu - no wiecie, całe dni i noce spędza w swojej ciemnej dziurze, którą potocznie nazywa mieszkaniem - jednak kiedy zorientował się, że dominuje tam kolor zielony, na jego twarzy pojawił się delikatny, nie wymuszony uśmiech. Przynajmniej mieli dobry gust odnośnie wystroju czy koloru przewodniego. W końcu jak mawiał Laufeyson "Zielony to fajny kolor".

Obaj mężczyźni weszli do budynku, który okazał się o wiele większy, niż wyglądał. Sprawiał raczej wrażenie malutkiego, aczkolwiek przytulnego baru, gdzie można szaleć przy country. Ku jego zdziwieniu, w środku znajdowało się mnóstwo osób, a niemalże z każdej strony było słuchać dźwięki znajomych piosenek. Naprzeciwko wejścia znajdował się bar, gdzie natychmiastowo udał się towarzyszący Lokiemu blondyn.

DREAM ON. frosterio ✓Where stories live. Discover now