Rozdział 2

663 43 1
                                    

P.O.V Lokiego

Szedłem właśnie w stronę jednego z barów, w których często przesiadywał Thor, aby sprawdzić, czy nie robi niczego głupiego. Oczywiście gdyby się okazało, że tak, to nie pomógłbym mu, tylko powiedział matce co nabroił. Potrzebuje wreszcie się zemścić, za wrzucenie mnie do fontanny w ostatni wtorek.

Otworzyłem drzwi i ujrzałem to, na co liczyłem: Pijanego Thora tańczącego na stole z Volstaggiem i wrzeszczącego jakieś niezrozumiałe zdania. O tak matka nieźle się na niego wścieknie za upicie się przed festynem. Możliwe, że nawet przełoży go na inna godzinę. Z radością stwierdzam, że Thor ma przechlapane.

Wymknąłem się z baru i udałem się pobocznymi uliczkami w stronę zamku. Gdy byłem już blisko, tuż za zakrętem jakiś gościu wpadł na mnie i przewrócił się na ścianę za nim, wypuszczając z rąk wiklinowy koszyk. Zanim chociaż w małym stopniu ogarnąłem co się dzieje, podbiegła jakaś dziewczyna na początku podniosła koszyk, a potem odwróciła się w moją stronę. Była naprawdę piękna. Mogłem zatonąć w jej dużych brązowych oczach wpatrzonych we mnie. Zaczęła coś mówić, więc postarałem się otrząsnąć.

- ...bym nie odzyskała koszyka - powiedziała i uśmiechnęła się niepewnie. Starałem się mniej więcej zgadnąć co do mnie powiedziała.

- Nie ma za co. - powiedziałem i uśmiechnąłem się przyjaźnie. Mam wrażenie, że w jej oczach zobaczyłem ulgę, tylko nie wiem czemu jej ulżyło. W pewnym momencie jej oczy przybrały kształ talerzy, odwróciła się ode mnie i dała gościowi podnoszącemu się z ziemi z koszyka w twarz.

- Em ja wiem jak to wygląda ale zapewniam, że ten koleś sobie zasłużył - po tym co powiedziała wywnioskowałem, że typek na ziemi to złodziej koszyka, który ona teraz trzyma w rękach.

- Nic nie szkodzi - a przynajmniej mi. Staliśmy tak przez chwilę, w której starałem się wymyślić jakikolwiek sposób, by ,,do niej zagadać'', co jak co, ale to Thor jest dobry w gadaniu z dziewczynami ja w swoim życiu mało naprawdę BARDZO mało z nimi rozmawiałem.

- Jak masz na imię? - nie no Loki ty to jesteś normalnie cesarz podrywu, imperator pytań akermańskich, absolwent wyższej szkoły bajeru. Chyba jakąś nagrodę powinienem dostać za takie oryginalne pytanie.

- Kiara - powiedziała.

- A ty? - Zanim zdążyłem odpowiedzieć usłyszałem fanfary na dziedzińcu. Jeżeli szybko nie dostanę się do pałacu to z planu nici.

- Muszę iść - powiedzieliśmy jednocześnie. Tym samym wywołując uśmiechy u siebie nawzajem.

- Mam nadzieję, że się jeszcze zobaczymy - powiedziałem i pocałowałem jej dłoń.

Już chciałem odejść gdy powiedziała:

- Jak mamy się zobaczyć skoro nie wiem jak wyglądasz? - no tak, przecież ciągle mam na sobie pelerynę. No to może lekko zdziwić, gdy zobaczy kto przed nią stoi.

- To się da naprawić. - powiedziałem i zdjąłem kaptur. Patrzyła się na mnie przez chwilę, po czym uśmiechnęła się i powiedziała:

- To do zobaczenia. - i odeszła.

- Mam nadzieję, że niedługo. - powiedziałem bardziej do siebie niż do niej. Mam wrażenie, że mnie nie rozpoznała, chociaż może to i lepiej. Dobra, ale teraz muszę się skupić na planie. Wpierw udałem się do komnaty mojej matki. Stanąłem przed drzwiami i zapukałem, a gdy usłyszałem ciche ,,proszę'' otworzyłem drzwi. Frigga siedziała na fotelu w kąciku z książkami trzymając w ręku jedną z nich.

- Witaj Loki, co cię do mnie sprowadza? - zapytała miłym tonem.

- Mam złe wieści, przechodziłem kilka minut temu obok baru i ujrzałem pijanego Thora, a wiem też dobrze, że rodzina królewska chociaż na początku uroczystości musi być trzeźwa. Thor jak widać o tym zapomniał, a nie możemy go zlekceważyć i w związku z tym proponuje przełożyć bal o kilka godzin. - starałem się mówić jak najbardziej pasującym do moich słów tonem głosu. Jeżeli bal przesunął, to nie dość, że będę miał o kilka godzin więcej na siedzenie w bibliotece, to jeszcze Thorowi się nieźle dostanie.

Złoty Sen |Loki|Where stories live. Discover now