netflix

3.7K 255 187
                                    

 

– Keith?

Zachrypnięty głos rozległ się w ciemnym przedsionku. Chłopak zatrzymał serial.

– Przepraszam, jeśli się obudziłem. Już ściszam.

– Nie, nie, nie trzeba. – Lance wszedł do salonu i spojrzał na telewizor. – Przyjaciele?

Keith mruknął potwierdzająco i otulił się szczelniej kocem.

– Dlaczego nie śpisz? Dochodzi czwarta – zapytał McClain, ale usiadł obok niego.

– Nie mogłem zasnąć.

Lance pokiwał głową. Odkąd ze sobą zamieszkali, Keith wiedział, że budził go w nocy i swoim przewracaniem się z boku na bok, chodzeniem po pokoju. Mieli za cienkie ściany. Z czasem zaczął brać leki i wydawać by się mogło, że jest lepiej, ale wtedy przychodziły takie noce jak ta.

– Dalej, puszczaj. Zrobię ci herbaty.

W odpowiedzi otrzymał nieśmiały uśmiech.

Siedzieli razem oglądając po raz setny odcinki Przyjaciół, aż zaczęło robić się jasno. Keith pił przesłodzony, parujący napój. Miód pomaga na sen, stwierdził Lance, gdy brunet wziął pierwszy łyk i się skrzywił. Starał się skupić na serialu, ale śmiech Lance kompletnie go rozpraszał. Z czerwonymi policzkami zerkał na niego, udając, że to nic takiego. Lance najwyraźniej poczuł jego spojrzenie i odwrócił się do niego. Sięgnął po pilota i wyłączył telewizor, wraz z napisami końcowymi i odstawił kubek Keitha na stolik.

– Chodź. Pomogę ci zasnąć. – Wstał i chwycił Keitha za dłonie, próbując i go zmusić do podniesienia się.

– Nie, Lance…

– No chodź – Keith wreszcie wstał, wzdychając i z całej siły starał się nie myśleć o tym, że Lance trzyma go za ręce.

W swoim pokoju, Keith położył się i naciągnął na siebie kołdrę. Usłyszał jak Lance zamyka drzwi, a zaraz potem poczuł dodatkowy ciężar na łóżku. Z trudem ukrywał zdziwienie, tym bardziej, że nie myślał do końca racjonalnie, kiedy Lance położył się obok. Cały zesztywniał, gdy poczuł jak go objął. Lance najwyraźniej to zauważył, bo zaśmiał się i powiedział:

– Spokojnie, przecież nic ci nie zrobię.

Potem Keith usłyszał jak Lance śpiewa. Cicho, powoli i po hiszpańsku. Nie rozumiał żadnego ze słów, ale nagle coś sobie uświadomił. Wpadł po uszy. Potwornie bał się tego momentu, odkąd zdał sobie sprawę, że prawdopodobnie coś do niego czuje. Przez jakiś czas miał nadzieję, że mu przejdzie, ale takie sytuacje jak ta tylko pogłębiały jego uczucia. Teraz, kiedy leżał koło niego, czuł palce Lance na brzuchu i słyszał jego cudowny akcent, miał wrażenie, że jest tak czerwony, że mógłby stanąć w płomieniach. Głos stawał się cichszy, bardziej bełkotliwy, aż umilkł, a zastąpił go regularny oddech, który stawiał włoski na karku Keitha. Ten zakrył twarz dłońmi i wziął głęboki oddech. Myśląc tylko o tym, że Lance jest tak blisko, nawet nie zauważył, kiedy zasnął.

Obudził go dzwonek do drzwi. Zakrył głowę kołdrą, nie chcąc wstawać. Z salonu dobiegały znajome głosy i śmiech.

– Trochę ciszej, Keith jeszcze śpi – dosłyszał głos Lance’a. Zwinął się, gdy usłyszał otwierające się drzwi. – Keith? – Gdy w odpowiedzi otrzymał niezadowolone mruknięcie, dodał: – Idziemy z Hunkiem i Pidge do parku. Wiem, jesteś zmęczony, nie będziemy cię wyciągać. Jak już wstaniesz, w kuchni jest śniadanie, Pidge przyniosła ci kawę. Dobra, śpij dalej.

hey buddy | klance one-shotsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz