2.Z pamiętnika mamy 1/x Przybyłam

16 1 10
                                    

Jestem tu od pięciu miesięcy i udało mi się wybłagać od Jeffa zeszyt i długopis. Więc jak się tu znalazłam?

Był piątkowy wieczór, gdy oglądając film na słuchawkach, usłyszałam krzyki rodziców. Zawsze jak krzyczą to na mnie. Zdenerwowana poszłam do kuchni po nóż do obrony bo 'lepszy rydz nisz nic'. Kiedy zamykałam szufladę, zobaczyłam tuż przed sobą białą twarz. Odskoczyłam z krzykiem i zamachnełam się nożem na napastnika, ale nie trafiłam, bo go tam już nie było.
- Time to sleep - szepnoł do mojego ucha.

Obudziłam się przerzucona przez ramię Jeffa, moje ręce związane żółtą liną zasłaniały większość mojego pola widzenia.
- Ciężka jesteś, nie chcesz pójść kawałek sama?
Zostałam zżucona na miękki mech. Nie chętnie wstałam i powlokłam się za chłopakiem.

Szliśmy (bardziej truchtałam) dobre pół godziny gdy nagle Jeff się zatrzymał. Zmęczona tępem pochodu padłam na ziemie. Ledwo zamknełam na chwilę oczy, poczułam jak but porywacza boleśnie spotyka się z moimi żebrami. Syknełam cicho, poskutkowało to kilkoma kolejnymi kopnięciami. Mimo to nie wstałam, więc wkurzny chłopak przeturlał mnie pod najbliższe drzewo i do niego przywiązał.Potem odszedł w jakimś bliżej ne określonym kierunku. Zapowiadała się długa noc...

Przestraszona i osamotniona zauwarzyłam że zaczyna wreszcie świtać. W nocy zdażyłi mi się przysnąć kilka razy. Kiedy Jeff się łaskawie zjawił, było koło południa, a ja już pogodzilam się z myślą, że umrę przywiązana do jakiegoś drzewa.
- Wstawaj - powiedział chłopak.
- Szybciej nie można było? - bąknełam pod nosem.
- Jezu jakaś ty marudna... i głupia, ale da się coś z tym zrobić.
Jeff odwiązał mnie od drzewa, a ja zrobiłam w duszy facepalma, rzeczywiście jestem głupia mogłam sama się odwiązać.
- A teraz będziesz cicho - odezwał się Jeff kneblując mnie.
Ciągnoł mnie przez las do małej polanki z pagórkiem, ledwie na nią weszłam poczułam ukłucie w ramie. Zrobiłam krok może dwa w przód i zamglił mi się obraz, zdążyłam poczuć jak się przewracam poczym straciłam przytomność.

Obudziłam się w jakimś białym pomieszczeniu nie mogłam się ruszyć. Słyszałam glos Jeffa. Wydawało mi się że z kimś rozmawia ale nie słyszałam głosu drugiego rozmówcy.
-Jaka dziewczyna? O kim ty mówisz? ... A tamta. Zabiłem ją w lesie. ... Bo miałem taki kaprys! ... Ona nie żyje zozumiesz?! ... Jak to ją wyczuwasz?!! ... -rozmowa się urwała.
Leżałam chwilę zanim stało się cokolwiek.

Lunare Systeme [Wznowione]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz