1 Wilki

32 3 0
                                    

Jestem wilkiem, małym wilkiem nie wiem co tu robię i co się dzieje dookoła. Nic nie widzę mam zamknięte oczy i nie mogę ich otworzyć. Jestem głodna więc zaczynam piszczeć jednak to nic nie daje nikt nie przyszedł.

W takim razie co ja tu robię? Gdzie jest moja mama? Mam jeszcze pełno innych pytań na które nie znam odpowiedzi próbuje kogoś nawoływać piszcze i nic nie słyszę odpowiedzi.

Zapada noc jest zimno i nie mogę zasnąć gdy zasypiam budzę się w dzień i znów nawołuje mamy ale to znowu nie przynosi rozultatów. Gdy znowy zasypiam to jestem głodna i zasypiam tylko i wyłącznie z powodu tego że jestem wycieńczona.

Budzę się w jakimś ciepłym miejscu. Próbuję wstać ale moje łapy nie są jeszcze tak wytrzymałe więc upadam ja coś ciepłego i miękkiego. Dalej nie mogę otworzyć oczu i tylko słyszę jak ktoś coś mówi jeszcze nigdy nie słyszałam takiego języka czy też istot które mówią.

- Gdzie go znalezliscie? - pyta się jedna z tych istot

- To jest ona i znaleźliśmy ją pod krzakiem - słyszę inny głos więc jest tu wiele innych istot

Zaczęłam piszczeć ponieważ jestem głodna i pomyślałam że te dziwne stworzenia mogą mi dać jeść. Słyszę kroki są coraz bliżej mnie, ale ja nie przestaje piszczeć. To coś przykłada mi coś wąskiego do pyszczka od razu czuje przepiekny zapach. Próbuję złapać to w pyszczek ale mi nie wychodzi, za którymś razem udaje mi się i zaczynam to ssać. Gdy skończyłam to zasnęłam z myślą że teraz może być już tylko lepiej.

Obudziłam się i próbowałam wstać ale dalej mi nie wychodzi zrezygnowałam i zaczęłam piszczeć bo mój brzuch domagał się jedzenia. Codziennie było tak samo z dnia na dzień ktoś przychodził i dawał mi jeść.

Dziś wstałam i znów próbowałam otworzyć oczy tym razem mi się udało, rozejrzałam się i próbowałam wstać udało mi się ale się od razu przewróciłam. Nie poddawałam się i znowu próbowałam wstać.

Raz mi się udawało przejść kawałek a raz się potykałam o własne łapy. Gdy któryś raz z rzędu się przewróciłam to zaczęłam wołać. Do pomieszczenia weszła chyba dziewczyna miała długie blond włosy z czerwonymi końcówkami. Wzięła coś w czym było jedzenie i się odwróciła w moją stronę. Gdy zobaczyła że mam otwarte oczy to postawiła to coś i wyszła. Czyli co nie dostanę jeść? Po chwili weszła ta sama dziewczyna z drugą osobą która miała krótkie czarne włosy i brodę.

- Patrz - powiedziała blondynka

- No co wilk jak wilk - czarno włosy

- Ech nie rozumiesz ma otwarte oczy

- Dobra daj mi tą butelkę i idź zajmę się nią.

- Mam jeszcze pytanie, jak ją nazwiemy?

- A jak chcesz? - zapytała osoba z brodą

- Będzie miała na imię Luna

- Dobra idź, bo szef chce cie widzieć

Dziewczyna wyszła i zostałam sama z czarno włosym.

- No dobra to masz na imię Luna

Co to imię? A Luna to ta dziewczyna? Moje przemyślenia przerwał Pan idący z butelką do mnie. Tak się ucieszyłam, że aż zamerdałam ogonem. Gdy się najadłam stwierdziłam że się pobawię, więc zaczęłam gryźć to na czym leżałam.

- Hej Luna zostaw poduszke - powiedział pan

Już powoli wszystko zaczęłam rozumieć. Ale po co mówił imię tej dziewczyny? Nie mam pojęcia. Dalej bawiłam się poduszką a ten pan zawołał tą dziewczyne i już wiem że ta dziewczyna ma na imię Sam a nie Luna, więc kto ma na imię Luna? Sam powiedziała do pana że może iść i że ma na imię Aron. A więc Aron wyszedł a Sam została ze mną. Wyciągnęła mnie z tego metalowego czegoś.

I położyła na podłodze wstałam podeszłam się niej i zaczęłam gryźć jej buty. Coś tam do siebie szepnęła i odwróciła się w moją stronę by następnie usiąść ze mną na podłodze zaczęła mnie głaskać na co się położyłam na podłodze i oddałam się przyjemności. Po chwili poszła po coś i wróciła z jakimś paskiem. Założyła mi go na szyję i powiedziała że to jest obroża i że mam tego nie zdejmować. Ale ja nie rozumiem o co chodzi jej z tym "nie", więc zaczęłam kombinować jak mam to zdjąć, ale za żadne skarby się tego nie dało. Do tej obroży przyczepiła coś ale tym razem długiego. Zaczęłam to gryźć ale tym sposobem też mi się nie udało uwolnić. Wyszliśmy z pokoju i tak się rozglądałam że wpadłam na czyjeś buty.

- Witam szefie - powiedziała Sam

- Dzień dobry Sam, jak tam nasza podopieczna - powiedział to i spojrzał na mnie z góry. Na ten gest schowałam się za nogami Sam

- Właśnie miałam iść z nią na dwór

- Dobrze ale nie przywiązuj się tak do niej bo niedługo zostanie wypuszczona na wolność i.... - Sam nie dała mu dokończyć i sama zaczęła mówić

- Luna jest jeszcze szczeniakiem i jej nie wypuszcze - na dźwięk imienia Luna odwróciłam do niej głowę

- Dobrze to w takim razie damy ją do Zoo, a ponieważ jest to wilk który przez najbliższy czas będzie w śród ludzi to pewnie dadzą Lune na wybieg integracyjny gdzie każdy będzie mógł zobaczyć ją z bliska i ewentualnie pogłaskać.

- Dziękuję szefie - powiedziała sam. Wyminelismy szefa i wyszłyśmy na zewnątrz

Gdy wróciliśmy do domu było już ciemno. Dziś dowiedziałam się że mam już rok. Sam nie otworzyła drzwi pokoju w którym zwykle siedziałam więc chodziłam za nią bo nie znałam tego domu całego. Weszłyśmy do pokoju z dużym łóżkiem. Dziewczyna położyła się na nim i poklepala miejsce obok dając mi znać żebym weszła, więc to zrobiłam. Przysunełam się bliżej i zasnęłam.

Obudziłam się rozwalona na calusieńkim łóżku. Sam pewnie poszła zrobić dla mnie jedzenie. Na samą myśl o jedzeniu zamachałam ogonem. Przyszła Sam ale bez jedzenia. Podniosłam się i podeszłam do niej, po chwili przyszedł jakiś pan.

- Luna ten pan cię zabiera bądź grzeczna
- Da mi pani jakąś smycz lub linę?
- Proszę - podała mu moją różową smycz

Wziął ją od niej i przypiął mi do obroży. Pociągnął za nią żebym poszła za nim ale ja nie chcę zostawiać Sam.
Schyliła się do mnie i powiedziała mi żebym szła z min. Poszłam. Podeszlismy do auta, a on otworzył bagażnik, wskoczyłam do niego.

Jedziemy już długo, bardzo długo, chce mi sie siku, zaczęłam piszczeć i drapać w drzwi bagażnika. W końcu się zatrzymał i przypią mi smycz do obroży zaczął mnie prowadzić do jakiegoś wysokiego betonowego ogrodzenia wchodzimy przez bramę i widzę multum różnych zwierząt.

Idziemy jeszcze przez jaki czas aż doszliśmy do jakiegoś budynku, wszedł do środka ciągnąć za smycz tak, że omało się nie wywróciłam. Szliśmy jakimś długim korytarzem. Nareszcie jesteśmy na miejscu, otworzył drzwi, zobaczyłam dużo miejsca, jakiś podest i więcej takich jak ja odpiął mi smycz razem z obrorzą i zamknął drzwi sam nie wchodząc do środka.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

To jest serio mój sem mam nadzieję że jako pierwszy sen w tej książce się przyjmie

Rezerwat Snów Where stories live. Discover now