1. Villin

396 54 7
                                    

Kylie's POV

Z utęsknieniem odliczałam sekundy do upragnionego dźwięku szkolnego dzwonka. Uratowałby mnie on od bezsensowego stania pod tablicą, której całym sercem nienawidziłam. Co za ironia, że właśnie tak nielubiany przeze mnie przedmiot, wykorzystuje się praktycznie codziennie, a akurat z nim miałam największy problem. Początek lekcji, wszystko wydaje się dobrze, a potem zamykasz na sekunde oczy i masz wrażenie, że na tablicy jest przepis na rzucenie klątwy. Siedziałam na końcu klasy razem z Zoe. Może i nie umiałam matmy, ale nic straconego, bo ona też nie. Unikałam wzroku nauczyciela, aby się nie narazić, aż ktoś z tyłu postukał mnie w bark.

Dyskretnie spojrzałam w te stronę i zobaczyłam rękę Drake'a z karteczka w dłoni. Wzięłam ją i dyskretnie rozłożyłam. Po piśmie oczywiście rozpoznałam kto jest autorem wiadomości. Przecież nikt nie narażałby w tym momencie swojego życia, prócz Zacka Villana, mojego przyjaciela.

A właściwie to mojego najlepszego przyjaciela, takiego od piaskownicy. Pamiętam, że był ze mną od zawsze, a ja byłam z nim. Byliśmy nie rozłączni. Nauczyciele mieli nas dość, bo jeśli któreś z nas coś przeskrobało, drugie wkopywało się w kłopoty, bo skoro mieliśmy być karani to razem. Żadne nie zostawiało drugiego. Byliśmy albo razem albo wcale, bo osobno nic nie znaczyliśmy.

Ale on może sobie pozwolić na taką nieuwagę, bo nawet jakby w środku nocy zapytać go o coś z tego przedmiotu, odpowiedział by bezbłędnie. I tylko on tak bazgrze. Na karteczce było pytanie : Wracasz ze mną? . Odpowiedź była oczywista, bo nie miałam ochoty iść do domu sama. Tym bardziej pieszo. Wzięłam długopis i zaczęłam kreślić odpowiedź, ale wtedy w końcu zadzwonił dzwonek.

- O Boże nareszcie. - jęknęła Zoe. Uśmiechnęłam się na to i spakowałam zeszyt do plecaka, porzucając pisanie na skrawku papieru.

- Hej! Brown, czekaj! - zawołał za mną męski głos kiedy wyszłam na korytarz.

- Hm? - mruknęłam w jego stronę, zadzierając głowę do góry, bo Zack był pieprzoną żyrafą. Nic nie powiedział tylko patrzył na mnie, czekając na coś. - Co? A, tak jadę z tobą. Zajedziemy na jakieś shake'a? Chodzi za mną od tygodnia. - przywołałam na twarz swój błagalny wzrok, któremu wiedziałam, że Zack nie potrafi się oprzeć.

- Dobra, niech będzie. - westchnął, wywracając oczami. Uśmiechnęłam się triumfalnie, idąc tuż przed chłopakiem, w stronę wyjścia z budynku szkoły.

- Gdzie masz auto? - zapytałam, będąc już na parkingu.

- Na parkingu. - uśmiechnął się głupkowato, kręcąc kluczykami na palcu, kiedy na niego spojrzałam.

- Idiota. - sarknęłam, wznosząc oczy ku niebu.

- Och jak miło słyszeć takie drogie komplementy z twoich ust, mała. - teatralnie przyłożył wolną dłoń do serca, kierując się przed siebie. Podszedł do swojego auta od strony kierowcy, otwierając je chwilę wcześniej z pilota.

- Pamiętasz jeszcze moje imię? Serio, mała? Tandeta. - prychnęłam, stając przy drzwiach pasażera z założonymi rękami. - Słyszałam lepsze. - uśmiechnęłam się sztucznie, przechylając lekko głowę, zanim wsiadłam do auta, zdzierając z twarzy ten uśmiech.

- Co za desperat, miał odwagę się do ciebie zwracać? Co powiedział, krasnoludku? - zadrwił, sadowiąc się przy kierownicy swojego czarnego jak zło, dodge chellenger'a.

- No przepraszam, że stałam w kolejce po cycki, a nie po wzrost, jak niektórzy. - wyrzuciłam z kpiną, a ciemnowłosy bezceremonialnie zjechał wzrokiem na mój dekolt. - Kupić ci może śliniaczek, bo sobie ubranie zaraz zamoczysz. - uniosłam brwi, pstrykając palcami tuż przed jego oczyma.

Sunshine In My Head | ZAKOŃCZONEWhere stories live. Discover now