» Rozdział 8

638 45 2
                                    

Rozdział zawiera sceny o charakterze erotycznym. Czytasz na własną odpowiedzialność.

Leżałem na kanapie i skakałem po kanałach. Było późno, ale nie mogłem zasnąć. Mimo ciekawych programów nie byłem w stanie skupić się na nich. Byłem zajęty myśleniem. Może zrobiłem coś nie tak?

Bardzo ją lubie, ale widzę, że to coś leży w niej od dawna. Nie może się tego pozbyć, bo zbyt silnie odbiło się jej to na życiu. Nie wiem co i raczej prętko się niedowiem. Nie wygląda na osobę otwartą. Jednak coś w niej się zmienia. Może stara się otworzyć przede mną, ale jest to za ciężkie. Póki nic nie powie nie ma co o tym myśleć. Nakłaniać też jej nie będę, bo to ją tylko zniechęci.

Tak wogóle muszę jutro pojechać po rzeczy do domu. Rodziców nie będzie w domu, więc pojadę i wezmę wszystko co potrzebne. Muszę też znaleźć pracę, bo długo na oszczędnościach nie pociągnę. Mam nadzieje, że jakoś to będzie i nie spotkam ich. Nic nie chcę od moich rodziców, więc kluczę od domu zostawie na portierni.

Z zamysłu wyrwał mnie cichy jęk wydobywający się z pokoju Jess.

-Jesy? - zapukałem lekko do drzwi od jej pokoju - Wszystko w porządku?

Cisza.

-Jesy? - uchyliłem bardziej drewnianą powłokę. Leżała na łóżku zwinięta w kulkę, przykryta kocem. Podeszłem i usiadłem na skraju łóżka. Ona wygląda pięknie nawet jak śpi. Jest cudowna mimo wad, których i tak nie dostrzegam. Przejechałem kciukiem po jej policzku.

-Jesy... Obudź się - coś ją meczyło. Zaczeła się wiercić i coraz głośniej pomrukiwać.

-Nie, nie..

-Jesy?

-Nie! Zostaw mnie!

-Obudź się! - chwyciłem jej ramiona i potrząsłem nią. Zaczęła wierzgać nogami i krzyczeć.

-Odwal się!

-Jess obudź się w końcu do cholery! - krzyknąłem.

-Zayn... - otwarła szeroko oczy i wzięła głęboki oddech podnosząc się do pozycji siedzącej.

-To tylko ja - nie wiedziałem co powiedzieć, bo nie wiem co się jej śniło - już wszystko dobrze - przytuliłem ją i zacząłem gładzić jej plecy w celu dodania otuchy. Odwzajemniła uścisk co mnie bardzo, ale to bardzo ucieszyło i jejdnocześnie zdziwiło. Miła odmiana.

-Tylko ty - powtórzyła.

-Zgadza się.

Siedzieliśmy w ciszy. Słychać było tylko uspokajający się już jej oddech.

-Lepiej? - chciałem podtrzymać rozmowe, nie możemy siedzieć tu w nieskończoność.

-Tak, dzięki.

-Za co? - spytałem zdezorientowany.

-Że tu przyszedłeś, że w ogóle jesteś.

-Nie ma za co Jes. To drobiazg. - wziąłm głęboki, uspokajający wdech - Może spróbuj zasnąć, a ja już... pójdę, nie będę ci przeszkadzać - wstałem z łóżka i zacząłem zmierzać w stronę wyjścia z pokoju.

-Nie! - obróciłem się zaskoczony jej reakcją - to znaczy zostań jeszcze.

-Jesteś pewna?

-Tak. Połóż się... obok.

-Okej. - to sie robi dziwne. Jess miła? To mi do niej nie pasuje. Wolę zadziorną wersje. Bardziej mnie podnieca, ale skoro mni potrzebuje... postaram się opanować. Leżeć z nią w jedym łóżku to nie lada wyzwanie.

Other || z.m [1/2] ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz