Prolog - Czyli przedstawienie postaci

4 0 0
                                    

Była cieżka tchórzliwa noc wiał deszcz i padał wiatr Alekzander własnie wychodził z wanny, gdy za oknem ciulnął piorun - O jebło. - Wzdrygnął się Alekz wycierając się. Odwiesił ręcznik na haczyk specjalnie na to zaprojektowany i nagi wyruszył w stronę bogato ozdobionej sypialni. Wchodząc do sypialni niespodziewanie ujrzał postać czającą się w cieniu. - O to ty Janie, dobrze że jesteś. Przynieś mi szlafrok oraz ciepłej herbaty z kawą. - Powiedział do lokaja , po czym zdecydowanym ruchem wyskoczył przez okno i żwawym krokiem ruszył do samochodu, przy którym już czekał jego lokaj, wraz z szlafrokiem i Kawiarką. Przyodział się, wsiadł do auta po czym objechał całą posiadłość dookoła. Po około 6 godzin nieprzerwanej jazdy, wysiadł z auta i powiedział - Witaj mamo - Do wychodzącej z supermarketu matki - Pobawiłeś się już ? Jak tak to chodźmy, musimy odebrać twoją siostrę z przedszkola - Powiedziala matka wyciągając Olka z zabawkowego auta. Olkowi nie do konca się to podobało, lecz wobec siły wyższej nie miał żadnych szans i musiał podążyć za matką do zaparkowanego nieopodal auta Niepewnie wsiadł do olbrzymiego, jak dla niego auta. Z prespektywy 4 latka wiele rzeczy jest wielki czy olbrzymich...Łącznie z rodzicami czy innymi dorosłymi. Podczas podróży autem, Olek zastanawiał się nad wieloma witalnymi aspektami życia. Czy w końcu znajdzie sobie pasującą do niego dziewczynę, czy jego matka w końcu zaakceptuje fakt, że jej syn woli kobiety, a nie jak nakazuje tradycja czy religia facetów, oraz czy jego śwince morskiej przyjemnie w tej solance, w której ją przewozi. Trochę go smuciła pogoda panująca za oknem. Świeciło słońce i było nieprzyjemne dwadzieścia-kilka stopni i lekki chłodny wiaterek. Jakby nie mogło być porządnej i nagłej burzy z piorunami czy gradu. Czemu zawsze gdy jechał dopadała go taka tragiczna pogoda? Mial przynajmniej nadzieję, że jego nowa praca będzie w miarę przyjemna. -"Treser wirusów komputerowych"-Mruknął pod nosem. Jak absłurdalnie by to nie brzmiało, była to poważna oferta. Proponowano mu za to góry pieniędzy i spokojne mieszkanie w samym centrum Pekinu. W dodatku był najlepszy. Nie bez powodu sprowadzali go z samego centrum syberii, z jego przytulnego 12 piętrowego bloku. Teraz bedzie musiał się cisnąć w jakimś jednoosobowym domu, ale czego się nie robi dla pieniędzy ? - Pomyślał 4lek, mordując kolejne potwory w grze, Musiał zebrać 20kk na nowy topór, a jak narazie był na minusie. Koszty naprawy wysoce przewyższały aktualne zarobki. -To chyba jednak nie był dobry pomysł, coby zarabiać na 5 lvl-ów wyższych mobkach - Napisał do tankującego obok max levela. - Co ty mówisz ? Bardzo ładnie mi tu leci hajs. - Odpowiedział Rycerz Tsu, jednym ciosem rozjebawszy pół mapy. - Jeb, Jeb i pozamiatane... - Ej no weź ! Mam questa na zabicie 12 tysięcy mobków w tym tygodniu, miałeś mi nie kradnąć killów ! - Krzyknął Oburzony Alek. - Wiesz że nie zalicza mi low leveli tylko mój+ level... Teraz będę musiał poexpić godzine dłużej i poczekać na respawn - Całkiem już zły 4leks, był centymetr od kliknięcia przycisku RageQuit'a. -Ojć, wybacz- Skruszony rycerz, kichnięciem, zabił kolejnych dwóch szarżujących mobków. -Ale oni tak kuszą, a tankowanie jest takie nudneeeeee. - Przecież ci za to płacę, nie ? Więc tankuj ! - Oleksy wkurzył się tak bardzo, że zaczął zaczynać zdania od więc. W sumie trudno mu się dziwić, mało kto zdoła podołać dzisiejszym pracownikom stacji benzynowych, tym bezużytecznym pełnym apatii oraz negatywnie nastawionym do klienta człekom. W chwili obecnej czekał 20 minutę, aż łaskawie zatankują jego automobil. Jak tak dalej pójdzie rozjebie całą stację, tak jak za ostatnim razem... A tego by nie chciał, dużo sprzątania potem jest i całe paliwo by przepadło. Westchnął i pogrążył się w medytacji. - Auuuuuummmmmm. Auuuuuuuummmmm. - Muczała krowa, obok której własnie wychodził książe Aleksander III władca na dworze Astrachańskim, książe burgundii oraz pskova. -Skąd krowa na takiej wysokokści ? - Mruknął jego wysokość przez maskę tlenową. Jego zdziwienie było o tyle większe, że w himalajach widział praktyczne same Jaki, żadnych krów. Po chwili zobaczył świstaka zawijającego sreberka. - O i wszystko jasne, to tutaj produkują milkę ! - Palną się w głowę, nieuważnie kalecząć się o maskę. Aż dziwne, że fioletowa krowa nie dała mu wcześniej do myślenia. Ale no cóż, był z rodziny królewskiej nie musiał mieć lotnych myśli, wystarczy, że był pełen glorii i emanował władzą. Po chwili zamyślenia zebrał się w sobie i wyruszył w górę. Do końca tej hołdy zostało mu jeszcze z 40 metrów, a po tym musiał jeszcze zejść na przodek i skopać ściana. Aleksandriew otarł twarz z potu i brudu. Praca na "Grubie" jak to tutaj mówili była cięższa niż podejrzewał, ale za to przynajmniej miał za co wyżywić rodzinę. W Rosji było coraz ciężej, a tutaj na śląsku przynajmniej miał stałą pracę i było ciepło. Nawet zima była ciepła, max -20 stopni. W porównaniu z jego domowymi -35 latem, tutaj był upał. Mógł bez obaw zostawiać spiritus na dworze i nie zamarzał. Jedyne co go pokonywało był tutejszy język, śląski był bardzo dziwny i zupełnie niepodobny do polskiego. Pracował tutaj już 3 rok, a ciągle rozróżniał tylko poszczególne słowa. Na przykład, co to do cholery jest "Paciulok"? Używają go w bardzo różnych sytuacjach, niezależnie od pozycji społecznej... - Przeczytał na etykiecce aLeX. - Ty się nie zastanawiaj a wstrzykiwaj ! Dawno już nie byłem na haju - Szturchnął go Lily-chan. Mylące imię, ale jakoś się przypasowało do 2 i pół metrowego faceta. Bodajże dostał imię po matce, tak jak aLeX po ojcu. Było to conajmniej dziwne ale cóż poradzisz. - Już już, daj mi chwile - mniejszy z chłopaków zabrał się za wiązanie gumy na swoim ramieniu, aby zatamować przepływ krwii. Dzięki temu narkotyk rozejdzie się po ciele szybciej i będzie bardziej efektywny.
aLeX wbił strzykawkę i świat wokół niego zawirował. NeoMarklowice zawirowały i na miejscu blokowisk wykwitła ciemność, pozornie wypełniona ciemnością, Jednakże ku swojemu zaskoczeniu, do chłopca podszedł starzec. - Kim jesteś ? I gdzie ja jestem ? - spytał zdezorientowany chłopiec. - Jesteś w dupie - usłyszał przez radiostację Alex von Lasterdorf. - Tsss. Z prawej jadą na ciebie dwie T-34 wraz z drużyną przeciwpancerną. Wspomożemy cię ogniem, ale nie wiemy na ile to pomoże.Tsss- Znowu odezwała się radiostacja - Schaize - Przeklnął sobie pod nosem. Z jedną T-34 może by sobie poradził, ale z dwoma może mieć kłopot. Jakby to nie było wystarczające, miał odciętą drogę odwrotu. - Mein Gott - westchnał dowódca. Alex obrócił wieżyczkę w stronę nadjeżdżających czołgów i wycelował w najbliższego. - Gotowe, mein fuhrer. - Krzyknął do dowódcy. - Przeciwpancernym ładuj ! -usłyszał w odpowiedzi. I nagle wszystko wybucha i ogniem zieje. - To Bóg do mnie dzwoni, Łona co tam się dzieje? Święty Piotr wybrał losowo twój numer, więc przestań pieprzyć, mów co słychać. - Dokończył zwrotkę A-pale. Wprawdzie był biały, ale nie przeszkadzało mu to w byciu czarnym. Mógł mówić tak jak oni, ubierać tak jak oni i śpiewać tak jak oni. Niech żyją różnice rasowe ! Mimo swej chorej obsesji na punkcie murznów i czarnuchów, A-pale był całkiem inteligentny. Akurat w tym momencie do jego pokoju wparzyła mama. - Aleksandrze Błażeju Azbanowie ! Przycisz w tej chwili tą muzykę i przyjdz na kolacje! Nie wiem jak ty możesz cierpieć i to dobrowolnie ?! - Tak samo szybko jak wparowała, tak samo szybko wyparowała. A-pale pokręcił głowę. - Mamo ! - Odkrzyknął się matce. - Ja chce cierpieć ! - Chłopak przywiązany do łóżka krzyknął. - Chcesz cierpieć ? Będziesz cierpieć ! Nie powiem, sprawi mi to przyjemność. - Powiedział Oleksyn do swojego więźnia. Obu im ta zabawa sprawiała najwyraźniej przyjemność. Oleksyn lekko chwycił XXXXX za podbródek. - Chcesz się zabawić ? To może ja będę kretem, a ty glebą ? - zwrócił się do chłopaka. - Tragicznie dobierasz zabawy, moż..- Siarczysty policzek przerwał XXXXXXXXXXX. - Zamknij się ! Ziemia milczy. - Powiedział, napierając na niego. Delikatnym lecz stanowczym ruchem sciągnął mu spodnie. - Co my tu mamy.... - Powiedział Obłąkany Alek przeglądając kolekcję śmieci jednego z swoich klientów.- O to mi się może przydać, powiedział wyciągając z kolekcji zgniłą skórkę od banana i kilka przepalonych żarówek, dając w zamian kilkanaście kapsli.- Tyle powinno wystarczyć, nie? - Wprawdzie te kilka kapsli to było prawie nic dla pracujących poważnych ludzi, ale dla takich wyrzutków starczało na 2-3 dni przeżycia, a to było najważniejsze....

5*10^1 Twarzy AleksandraWhere stories live. Discover now