Rozdział 13

1.4K 110 38
                                    

— Trenuję karate — odpowiedziałem spokojnie, nie patrząc na Parka. Nie chciałem na niego patrzeć, bo bałem się, że poczuję coś innego, niż złość.

— Ah... Rozumiem... — powiedziała cicho i poprawiła synka na rękach.

— Jieun... — odezwał się wyższy — Nie no. Nie możesz znaleźć innej opieki dla niego? Ja serio nie chcę się nim zajmować — westchnął, na co wbiłem wzrok w malucha. Był słodki.

— Chanyeol, błagam cię... Zrób dla mnie tyle... — spojrzała na ekran potłuczonego telefonu — Przepraszam. Muszę iść — położyła małego na kanapie, zostawiła jego torbę i wybiegła szybko.

Byłem zdziwiony, bo nie rozumiałem z tego, zbyt wiele.

Chanyeol

Byłem zdenerwowany i zagubiony. Zostawiła mi bachora, nie mówiąc praktycznie nic! Nie wiedziałem nawet, jak on ma na imię!
Wbiłem wzrok w dzieciaka, a po chwili, złapałem śmiecia za włosy.

— Zajmij się nim. Sprawdź, co ma w torbie i co trzeba mu kupić. Tylko grzecznie — pchnąłem go dosyć brutalnie w stronę chłopca tak, że z lekkim trudem, w ostatniej chwili, zatrzymał się, żeby na niego nie spaść.
Poszedłem do kuchni, gdzie wstawiłem sobie wodę na kawę. Mimo, że była to już moja któraś z kolei w tym dniu, miałem to głęboko w dupie. Musiałem się uspokoić.

Gdy skończyłem, wszedłem do salonu, gdzie Byun siedział na dywanie. Ślady po żyletce były jeszcze mocno widoczne na jego udach. Śliczne...

— I co? — zapytałem sucho, mierząc go ostrym wzrokiem.

— Ma tu trochę ubrań, pampersy, mleko... Ma na imię Yedam. Park Yedam. No i 13 miesięcy. Trzeba kupić łóżeczko...

— Sróżeczko — przewróciłem oczami, zirytowany. Jeszcze czego! — Będzie spał ze mną, a ty na podłodze.

— I więcej rzeczy...

— W dupie to mam. Starczy mu tyle, co ma. Boże... — warknąłem — W co ja się wpakowałem...



[MY]PSYCHO ; chanbaekWhere stories live. Discover now