rozdział 11

175 12 2
                                    

-Oczywiście, że będziesz- powiedziała Dominika.-cieszę się, że znowu jesteśmy razem, a teraz chodźmy do rezydencji. Poznasz reszte!

~Dominika pov~

Ruszyliśmy całą armią do rezy i zrobilismy z buta wjeżdżam
Przedstawiłam reszcie Wiki i spędziliśmy resztę nocy grając w butelkę i zadając sobie duużo pytań.
W pewnym momencie film mi sie urwał. Widzialam jak E.J kleił się do Wiki,  a moja siostrzyczka zniknela w szafie z Helenem. Zasnęłam wtulona w tors Tobiego.

~♧~

Obudziłam się w Tobiasza pokoju. Jednak go nigdzie nie było. Zeszłam na dół. Wszyscy pewnie jeszcze spali. Nagle Helen wyszedł z naszej szafy w samych spodniach i potarganych włosach. Czyli dopiero wstał, ale mimo to postanowiłam zagadać.
-Hej Heleeeeen!- podeszłam do niego z uśmiechem.
-wiesz może gdzie reszta?- zapytałam patrząc na godzinę.-z tego co widzę jest po 10, więc wtf?-
Powiedziałam, a ten tylko się uśmiechnął. -ahh zobaczysz po 16- zasmiał się i odszedł -DOMINIKAA!- krzyknęła Wiktoria zaskakując ze schodów -Odziesz ze mna odwiedzić moją mamke i Lili! Ona na wieść, że zaginęłaś płakała czujesz? Wsumie tak samo jak ja - powiedziała z lekkim smutkiem -ale dobra chooodź!- powiedziała i wyciągnęła mnie z domu ,a ja zdążyłam zgarnąć tylko bluzę, żeby jakoś wyglądać i maskę dla Wiki.

~♧~
Jesteśmy pod domem Wiki spojrzałyśmy na siebie i weszłyśmy do środka -
M-Mamo..?!- krzyknęła słysząc płacz swojej Mamy -Ciociu!- krzyknęłam wchodząc do pokoju, w którym znajdowała się kobieta.
-Kim jesteś?- zapytała zdziwiona
-nie pamiętasz mnie już ciociu? To ja Dominika - uśmiechnęłam się do niej, poczym Wiktoria weszła do pokoju już bez maski .-MAMO!- krzyknęła i ją przytuliła. -jezu.. to wy..- przytuliła nas obie. -nic wam nie jest? Wracacie do domów prawda?- zapytała nerwowo -nie ciociu.. będziemy was odwiedzać, ale nie. Mamy nowy dom.-

~♧~
Po dwóch godzinach rozmowy i wyjasnianiu naszym mamom, że nie wracamy rozmawiałyśmy normalnie -Właśnie Dominika!- powiedziała mama. -wszystkiego najlepszego- powiedziały obie wręczając mi prezenty. -dziękuję waaaam!-

~♧~
Po 15 powoli zbierałyśmy się do willi. Szłyśmy powolnym krokiem, bo w na miejscu miałyśmy być dopiero o 16. Rozmawiałyśmy o wszyskim, a najbardziej wspominałyśmy dawne czasy, gdy dotarłyśmy na miejsce wszyscy wyskoczyli składając mi życzenia. Nigdy chyba nie byłam tak szczęśliwa.. poczułam, że mam prawdziwą rodzinę chciało mi się płakać, ale są wkońcu są moje urodziny! Przytuliłam każdego, gdy nagle wjechał Jeff z wózkiem pełnym alkocholu. 
-Jeffreey! Tyle, że ja pić nie mogę! To moja 17, ale wsumieee.. chuj z tyym!- wzięłam szampana i go otworzyłam, wtedy zaczęło się picie. Działo się tyle, że ojezu.
Rano obudziłam się z kacem uhhh.. mój łeb! Kto stworzył takie gówno?! Nie wiem!  Położyłam głowę na torsie Tobiego, który leżał obok i czekałam, aż się obudzi. Czekałam i czekałam tak z 40 minut, aż postanowiłam go obudzić.
-Tobyy!- nic.-skarbieeeeee- cisza.
-Mam gofry tępa dzido!- wstał odrazu.
-GDZIE?!- zapytał, a ja się śmiałamna całą rezydencję.
-teraz to raczył wstać gofrozjeb- powiedziałam na ten prychnął.  W pewnym momencie znow poczułam ten ból, tego majestatyczmego kaca nosz kurr.. Wyjęłam jedną tabletkę przeciwbólową i ją wzięłam popijając to dużą ilością wody. 
Wstałam z łóżka i podeszłam do szafy biorac z niej czarną koszulę w czaszki na krótki rękaw  i czarne rurki poszłam się przebrać i wróciłam. Pomalowałam się i wróciłam do Tobiego,  poczym poszliśmy na dół.

Remember, I'm a psychopath |Ticci Toby|Où les histoires vivent. Découvrez maintenant