One

51 9 1
                                    



    Alexander powłóczystym krokiem szedł ciemnymi, opustoszałymi uliczkami Nowego Yorku. Znajdował się w tej części miasta, gdzie nikt nie śpi a złowroga cisza trwa prawie całą dobę. Lampy nie rzucały na drogę żółtego, ciepłego światła - żarówki były zbite,albo przepalone, a nikt nie fatygował się żeby je wymienić. Zimny wiatr smagał zaczerwieniony nos i policzki siedemnastoletniego imigranta posyłając mu prosto na twarz kilka brązowożółtych wyschniętych liści zalatujących wilgocią. Przetarte rękawy odrobinę zbyt dużej bluzy przepuszczały podmuchy spowalniając krążenie w zmarzniętych dłoniach Hamiltona. Zatarł ręce,starając się pobudzić krew płynącą w jego żyłach i chociaż odrobinę rozgrzać łapki.

    Alex rozglądał się za kolejnym schronieniem na noc, będącym w stanie chociaż trochę osłonić go od lodowatego wiatru.
    Cóż, jesień obfitująca w noce podczas których temperatura powietrza ledwo ima się powyżej zera, brzmi cholernie kusząco.

    Przystanął,rozglądając się na boki, nie poruszając głową. Nie dostrzegł żadnego innego człowieka, więc nieco rozluźnił spięte ramiona.Szczerze, miał tego wszystko dość.

    Tylko, jak to tak naprawdę się zaczęło?
Wiele osób prawdopodobnie słyszało już tę historię - możliwe, że w różnych wersjach. W końcu,prawda przekazywana z ust do ust zmieniała swój kształt, czasami pozostawiając tylko plotki aż wreszcie nikt nie zna prawowitej wersji historii, wierząc w prawdziwość własnej, uważając że ta legitna jest fałszywa.

    Około dziewięć lat wstecz, na Karaibach, Alexander żył wraz ze swoim bratem i rodzicami. Egzystencja nie była łatwa, zwłaszcza zdobycie pieniędzy na chleb. Alex – jak to zazwyczaj dzieci – nie przejmował się tym zbytnio. Jego własne problemy zaczęły się kiedy na jego drodze stanął Ernesto – a raczej on stanął na JEGO drodze. Rosły młodzian o smagłej cerze, dość umięśniony o paskudnym charakterze i niesamowitym talencie aktorskim, dzięki któremu w kilka chwil był w stanie wkraść się w łaski miejscowych kupców. Dzięki któremu uważał, że był niemalże bezkarny. Swoim "urokiem osobistym" zawdzięczał przychylność przyjaciół swoich rodziców, a ci nie wierzyli iż Ernesto byłby w stanie kiedykolwiek zaatakować jedno z karaibskich dzieci bawiących się beztrosko nad morzem bądź w innym miejscu.

    Pierwsze spotkanie tamtej dwójki nie było zbyt korzystne dla Hamiltona - z rozciętej wargi płynęła szkarłatna strużka krwi. Ze łzami w oczach pobiegł do domu i wpadł do pokoju swojego starszego brata,Jamesa Juniora, łkając głośno. W pierwszym odruchu chłopak chciał wygonić młodszego braciszka, ale widząc jego stan, mocno się zaniepokoił.

    Wizyta u rodziców Ernesto nie należała do najprzyjemniejszych.

    A także dwa najbliższe tygodnie.

   Życie dla młodego Hamiltona stało się przedsionkiem piekła, aż wreszcie starał się unikać wychodzenia z domu jak tylko było to możliwe. Dopiero po czasie jego ojciec zwrócił na nietuzinkowe zachowanie najmłodszego syna swoją uwagę, a w zakątku umysłu zajaśniała iskra rodzicielstwa nakłaniająca do obrony swojego dziecka.

    Dla Jamesa Hamiltona czara goryczy przelała się, kiedy Alexander nie wrócił do domu na noc, chociaż wyszedł "tylko na pięć minut". Nie obchodził go zbytnio los swojej rodziny, głównie przez niego brakowało im pieniędzy na jedzenie, ale ten jeden jedyny raz postanowił że pomoże swojemu synowi. Rozjuszony opuścił dom i pobiegł w obranym przez młodego Hamiltona kierunku.

    Znalazł go pobitego do nieprzytomności w ciemnym zaułku. Skóra wokół podbitego oka odznaczała się niezdrowym kolorem na nienaturalnie bladej twarzy dziecka. Na przedramionach również było widać liczne siniaki, cięcia i zadrapania. Alexander jęknął bardzo cicho kiedy jego ojciec delikatnie wziął go na ręce i szepcząc uspokajające słowa po hiszpańsku – czyli w języku którego nigdy nie używał pomimo tego że go znał – wrócił z nim do domu.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Dec 22, 2019 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Sixty nine - Hamilton Modern Au [Jamilton]Where stories live. Discover now