Morze łez _ rozdział 1

3 0 0
                                    

Taehyung z uśmiechem na twarzy na progu jacuzzi swojego jachtu podał swojemu chłopakowi kieliszek wina

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Taehyung z uśmiechem na twarzy na progu jacuzzi swojego jachtu podał swojemu chłopakowi kieliszek wina.

-  Chung Dongmun – odparł cichym głosem przybliżając swoje usta do jego ucha – kocham cię.

- Ja ciebie też Kim – chłopak odchylił się, wyjął jedną rękę z wody i złapał nią policzek Tae całując go następnie lekko w usta.

- Mam nadzieję, że dzisiejsza noc będzie upojna. – oznajmił w końcu odkładając swoje wino na stolik obok i zdejmując koszulkę i spodnie pozostawiając czarne kąpielówki dołączył do mężczyzny.

- Oj będzie kochanie. – odparł głaszcząc go po włosach.

Taehyung tylko szeroko się uśmiechnął i zamknął oczy w ramach relaksu.

Gdy już nadszedł wieczór i zaczęły zbierać się komary oboje ubrali się oraz chwilę obserwowali morze wymieniając między sobą słodkie słówka. Nagle Chung uklęknął przed swoim wybrankiem i wyjął z kieszeni bluzy małe pudełko.

- Kim... Wyjdziesz za mnie? – spytał niepewnie otwierając przy tym opakowanie ukazując lśniący pierścionek.

- Dong... – jęknął w odpowiedzi.

Jego oczy wypełniły łzy szczęścia. Usiadł przed swoim chłopakiem i wtulił się w niego powtarzając jak długo na to czekał.

Czarnowłosy odetchnął w ulgą i wsunął małą, srebrną biżuterię na palec młodszego.

- Tak się cieszę, że się zgodziłeś... – sapnął mocno przytulając narzeczonego.

Siedzieli w ten sposób na ziemi przez dłuższy czas po czym zeszli do kabiny w której spali i położyli się na łóżku.

- Tae... Nie będziesz zły jeśli.... – zaczął Mun patrząc się chłopakowi w oczy.

- Nie będę – zaśmiał się namiętnie całując swojego przyszłego męża.

Oprócz jęków chłopaków można było usłyszeć krople deszczu stukające o pokład. Zaczął wiać coraz mocniejszy wiatr, co oznaczało, że zbliżała się porządna burza. Oni jednak ignorowaliby do momentu, gdy nagle rozległ się głośny huk a do ich kabiny zaczęła napływać woda. Oboje zerwali się z łóżka jak poparzeni, nałożyli coś na siebie, otworzyli powoli drzwi i uderzyła w nich spora ilość niekończącego się morza. Gdy w końcu dostali się na pokład ujrzeli potężną burze i ich tonący jacht.

- C – co robimy? – Tae drżał mówiąc te słowa i z każdą chwilą jego twarz była pełniejsza łez, które na zawsze miały zostać w oceanie japońskim.

- Weź koło ratunkowe, postaram się ciebie rzucić jak najdalej od statku. – odparł zachowując zimną krew.

- A – ale mamy tylko jedno...

- Kim! Pospiesz się! – warknął podchodząc do krawędzi.

- Chung, ale nie ja mogę! – załkał.

- Kim – odparł podchodząc do niego na tyle blisko by ich czoła mogły się zetknąć. – Proszę cię, zrób to dla mnie, to moja ostatnia prośba. Bądź szczęśliwy i znajdź sobie kogoś równie dobrego jak ja. A nawet lepszego. Niech da ci w cholerę szczęścia.

- Chung – Taehyung nie potrafił powstrzymać łez. Spływały po jego policzkach samoistnie. Nie chciał opuszczać swojej jedynej miłości. – Chcę żebyś to ty mnie uszczęśliwiał.

- Tae... – teraz to on płakał jak małe dziecko. Wtulił się w chłopaka z całej siły.

- Zawsze będziesz moim narzeczonym – wyszeptał załamującym się głosem.

- Myśl o mnie jak o mężu. – odparł chwytając koło i zakładając je na niego. – A teraz nie płacz już i mi zaufaj, okey? I proszę, żyj dla mnie, nie odbieraj sobie czegoś tak cudownego jak życie.

- Co to za życie gdy nie ma cię obok – starał się zdjąć z siebie to co przed chwilą zostało mu narzucone.

- Kim!! – krzyknął Chung wkładając koło z powrotem. – Uspokój się do jasnej cholery!! Myślisz, że dla mnie to jest takie proste??!!! Chcę widzieć jak spokojnie odpływasz!! Rozumiesz?!!?! I nie chcę już patrzeć na twoją zapłakaną twarz!!! – Wziął chłopaka na ręce i z całej siły jaka mu została rzucił go z dala od transportu wodnego. – Uśmiechnij się dla mnie ten ostatni raz. – odparł już spokojniej gdy prąd zaczęł go zaciągać pod wodę.

Taehyung uspokoił się chociaż było to naprawdę trudne, spojrzał swojemu narzeczonemu prosto w oczy i pomachał mu z szerokim uśmiechem na twarzy. Jednak nie trwało to długo i mimo iż deszcz zmywał mu łzy, one wciąż tam były. Wciąż zbierały się w jego oczach i skapywały do bezlitosnego morza, które zabrało mu jego ukochanego.



Sea of Taers Where stories live. Discover now