-Hej, czy to nie Isaac? - Zapytałam Jane, delikatnie kiwając głową w kierunku chłopaka.
-Tak, chodźmy się przywitać -zaproponowała i poszłyśmy do kolegi
_______________________________________-Cześć - powiedziałam podchodząc do chłopaka. Isaac z reguły był w grupie tym cichszym i spokojniejszym. Nie za dobrze go znałam, tak samo jak Jane. Mimo tego zawsze dobrze spędzało się z nim czas. Nie wydaje mi się, żeby miał jakichkolwiek wrogów. Wszyscy go lubili.
-O, cześć wam!- odpowiedział wyraźnie uradowany spotkaniem.
-Jak tam u ciebie? Jak mijają wakacje?- zapytała Jane.
-Wszystko dobrze. Przyjechali do mnie młodsi kuzyni i szczerze jestem już zmęczony ich obecnością. Dlatego z mamą postanowiliśmy na chwilę się urwać i przyjechać nad jezioro. Tylko wiecie, tutaj średnio jest co robić.
Pokiwałyśmy głowami. Siedzenie samemu w wodzie raczej nie jest szczególnie ciekawe.
-Może chcesz się z nami gdzieś przejść? Moja mama nas puści, Twoja pewnie też. Mogą razem porozmawiać czy coś- zaproponowała Jane. Byłam wtedy szczęśliwa, że ona jest taka otwarta. Isaac umierał z nudów, a teraz przynajmniej spędzi dzień trochę lepiej. I może się z nim poznamy, chociaż trochę. Bo na razie jest to Isaac, którego wszyscy lubią. I to na tyle. Tyle nam wiadomo o koledze z klasy.
-Byłoby super. Ale na pewno nie będę wam przeszkadzał?
-Oczywiście, że nie. Kim my jesteśmy, żebyś nam przeszkadzał? - zapytałam, uśmiechnęłam się i wszyscy ruszyliśmy w stronę naszych opiekunek.
Z Jane opatuliłyśmy się ręcznikami i podeszłyśmy do chłopaka.
Bez zbędnych pytań o to gdzie zamierzamy iść weszliśmy na wydeptaną ścieżkę.
-A wam jak mijają wakacje? - zapytał.
-Nic ciekawego nie robię. Dużo się nudzę - powiedziałam.
-Ja aktualnie też, ale odwiedziłam kilka osób: babcię, kuzynkę, koleżankę z obozu i inną z zeszłorocznych wakacji. Wiecie jakiego moja kuzynka ma ogromnego psa? Kurcze, jakby na mnie skoczył to leżałabym na ziemi jak długa- Jane uwielbiała mówić. Czasami to przeszkadzało, czasami ułatwiło sytuację.
Z Isaaciem zaśmialiśmy się. Jane po chwili również zaczęła się śmiać. W sumie nie wiedzieliśmy dlaczego się śmiejemy.
-Macie jakieś plany na wakacje? - zapytał chłopak próbując kontynuować rozmowę.
-Lecę z rodzicami na Hawaje i nie mogę się doczekać. Będziemy co prawda tylko dziesięć dni, ale będzie ekstra - powiedziała moja koleżanka.
-Mmm... Czekam na odwiedziny brata i potem jadę z rodzicami i Olivią, ale nie pamiętam gdzie- oczywiście, że pamiętałam. Jedziemy na castingi AGT. Powinnam teraz dużo ćwiczyć. Po powrocie do domu zacznę. Im wcześniej tym lepiej.
-A Ty?- zapytałyśmy równocześnie i zaśmiałyśmy się cicho.
-Oh, ja za tydzień jadę do taty. Tam zostanę na jakieś dwa tygodnie, potem wracam tu i pewnie będę siedział w domu i rysował.
-Do taty?- zapytała Jane.
-Mieszka w Springfield, jakieś trzy godziny stąd. Moi rodzice są po rozwodzie...
-Przepraszam, przykro mi- powiedziała szybko Jane.
-Nie masz za co. I mama i tata są szczęśliwi, znaleźli sobie nowych partnerów. Trochę szkoda, że rzadko widzę się z tatą, ale często do siebie dzwonimy.
-Rysujesz? - zapytałam zmieniając temat. Cisza po nim była trochę niezręczna.
-Tylko trochę. A w te wakacje mocno się wziąłem też za malowanie.
Nie miałam pojęcia, że Isaac rysuje. Na zajęciach artystycznych zawsze miał dobre oceny, ale o to nie było trudno. Wyglądał w sumie na artystę. A dlaczego, nie jestem w stanie wytłumaczyć.
-To świetnie!- powiedziałam i uśmiechnęłam się - co ostatnio namalowałeś.
-Eee... nie pamiętam. Chyba zachód słońca nad polem kukurydzy.
-Ciekawie. Wszyscy rysują takie standardowe krajobrazy i tak dalej. Że wiesz, jakiś zachód nad morzem, albo góry. Takie tam klasyki- powiedziała dziewczyna.
-Od czegoś trzeba zacząć. Najlepsze pomysły często rodzą się niespodziewanie, więc przed ich przyjściem czerpie się inspiracje z klasyków- powiedział chłopak.
Spacer z Jane i Isaaciem był naprawdę przyjemny. Nie szliśmy długo, ale mimo to było naprawdę fajnie. Wróciliśmy na plażę, pożegnaliśmy się i pojechaliśmy do domów.
Wpół do czwartej tata zawołał wszystkich na obiad. Zeszłym na dół i usiadłam do stołu. Nałożyłam sobie na talerz makaron z tuńczykiem i sałatkę. Wstałam od stołu i poszłam do kuchni. Postanowiłam na stole dzbanek z lemoniadą i przyniosłam wszystkim szklanki.
-Jak tam u Was?- zapytałam, gdy już siedzieliśmy wszyscy przy stole.
-Rozmawialiśmy z Jakobem. Przyjeżdża za tydzień.
Uśmiechnęłam się.
-To super.
-A Ty? Jak się bawiłaś?- zapytała mama.
-Było ekstra. Woda była ciepła i spotkałyśmy Isaaca, tego wiecie z naszej klasy i byliśmy na spacerze. Wiecie, że jego tata mieszka w Springfield?
-Serio?- zapytała Olivia- to daleko.
Pokonała głową.
-A co u Jane? - zapytał tata.
-Jeszcze jakiś czas będzie w domu, a później leci na Hawaje.
-Wow, no to super. Poproś, żeby robiła zdjęcia i pokazała potem. Hawaje są śliczne- powiedziała mama.
Przytaknęłam.
-Ale długo będzie musiała lecieć. Nie wiem czy bym wytrzymała.
-Wytrzymałabyś. Warto dla niektórych spraw - powiedziała Olivia.
Po obiedzie w udałam się do pokoju. Chwyciłam ukulele i sprawdziłam, czy jest nastrojone.
Postanowiłam, że najwyższy czas, aby zacząć ćwiczyć.
Z każdym powtórzeniem piosenki (a zaśpiewałaś ją jakieś 5 razy) czułam jak coraz bardziej we mnie wnika. Jak coraz bardziej staje się moja.
Byłam zadowolona z tego jak mi wychodziła. Stwierdziłam, że czas na inne piosenki. Pośpiewałam chwilę Ariane Grande i zeszłam do rodziców pooglądać telewizję.
================================
Nudna się robi ta książka, chcę ją szybko dokończyć.Pozdrowionka for everybody😘
![](https://img.wattpad.com/cover/148260061-288-k204898.jpg)
CZYTASZ
I won't live inside your world- Grace Vanderwaal
FanfictionFanfiction o Grace 😊 Grace Vanderwaal- piosenkarka i autorka piosenek, pisząca o życiu- nie zawsze łatwym.