Pośród niemych korytarzy starego zamczyska
którego mury utkane namiętnym tchnieniem,
poniósł się krzyk dziewiczy złączony
bezwstydnie z moim natchnieniem.
Przedarłszy się przez tabun moralności cegieł
twardniał tym bardziej
w pewności swych wierzeń ten szept.
Szept demonów nocy.
Albowiem nie człek każdy dostąpi zaszczytu,
by odkryć tajemnej wiedzy tej lico,
przeklętej i zbyt cudu bliskiej w swym pięknie
by czystą móc zostać zwaną.
Cichy wiatr mi opowieść wyśpiewał,
co rwie nocą niewieście suknie,
a okna,
co kochanków drzwiami, rozrywa.
Historia to nieczysta,
nikczemnym zamiarem spisana,
strzeż się więc czytelniku złej sławy.
Niestraszna autorom otchłań piekielna
więc grzechy swe odtajnią dla uszu ciekawych.
Dzieje aniołów każden już słyszał,
lecz jeden klątwą swe imię zataił,
wymazać kazano niegodne czyny,
by świętym mógł został nazwanym.
Gabriel brzmiało imię jego,
a postać równą boskiej mu dano,
by kusić mógł i nawracać,
za wnętrze okładką widziane.
Niewieście serca miał w łańcuch okuwać,
by na męskie uroki oporne były,
nauki swe prawił zgodnie w swej doli,
póki własnego na próbę nie przyszło wychylić.
Dane mu było natrafić w swej drodze
jedyną różę dlań piękną na ziemi.
***
Ciąg dalszy nastąpi