Jak zostać aniołem

10 0 0
                                    

 Było wczesne popołudnie. Dziewczyna nastawiła wodę w czajniku elektrycznym i wyciągnęła puszkę z kawą. W tym czasie poszła do łazienki zrobić szybki makijaż w celu zakrycia sinych policzków oraz czerwonej kreski na brodzie, sięgającej lewego kącika ust.

 Z opuchniętych, brązowych oczu wypływały kamienne łzy, kapiąc na wystające obojczyki. Ciemne, czekoladowe włosy opadały na wytrzymałe ramiona. Te ręce tyle przeżyły-widać to było od samej ich góry, aż do opuszków palców. Po kilku minutach twarz Dziewczyny wyglądała jak twarz lalki. Przynajmniej z pewnej odległości wydawała się gładka i sztuczna. Postać związała nieuporządkowane loki w rozwalający się kok. Wracajac do kuchni zauważyła, że woda dawno się już zagotowała, więc włączyłą czajnik po raz drugi i poszła do sypialni matki. Wyciągnęła ze starej szafy sweter ojca, wiecznie pachnący drogimi papierosami, po czym włożyła go na siebie. Kończąc przygotowywać sobie kawę zadzwoniła do przyjaciela.

Był to wysoki brunet o zielonych oczach. Miał oliwkową cerę, przez co zawsze równo się opalał. Na co dzień ubierał jeansy, bluzę i sportowe buty. Poruszał się szybko i energicznie. Dziewczynie bardzo odpowiadało jego, często nietypowe, poczucie humoru. 

-Dajesz radę?-spytał Chłopak, wchodząc do domu bez pukania.

Dziewczyna momentalnie rzuciła się z płaczem w jego ramiona. Przez następne kilka minut stali w drzwiach przytuleni do siebie. Chłopak głaskał Dziewczynę po głowie. 

-Może po prostu się przejdziemy? Świeże powietrze dobrze ci zrobi-zaproponował. 

-Dobrze-zgodziła się Dziewczyna, wiedząc, że przejście się nawet na krótszy spacer to dla niej wyzwanie.

-To minie-Chłopak kontynuował rozmowę-przecież cię znam, ty jesteś silna.

-Silna, ale tylko przy innych. Nie potrafię samodzielnie dostarczać sobie tego, co dawał mi ojciec. I to właśnie boli najbardziej-mówiła smutnym głosem.

-Zawsze możesz się tego nauczyć. Ja w ciebie wierzę, znam cię od dziecka-uśmiechnął się czule i pocałował ją w czoło. 

-A co, jeśli nie dam rady? Ja się boję jutra, boję się każdego kolejnego dnia! To jest takie męczące. Nie mam nikogo oprócz ciebie...-Dziewczyna wyrzuciła emocje i usiadła z przyjacielem na ich ulubionej ławce.

-Twoja mama bardzo cię kocha, wiesz? Tylko nie potrafi tego pokazać-szepnął z lekkim smutkiem w oczach.

-Może i tak...-powiedziała, otwierając paczkę Marlboro.

-Przecież wiesz, że nie wolno ci palić-przypomniał surowo, podczas gdy ona wkładała już papierosa do ust.

-Nie mogę przestać.

-Nie przywołasz ojca naśladowaniem go. Po prostu skończ z tym-Chłopak starał się przekonać przyjaciółkę.

-Ale jak?-spytała Dziewczyna, ciekawa odpowiedzi-Sam wiesz, że to nie takie proste. 

-Najpierw rzuć tą paczką jak najdalej przed siebie. Potem pomyślimy od czego zacząć-rzekł optymistycznie.

-Ale wrócisz się po nią?-powiedziała z uśmiechem-przecież nie może leżeć na środku drogi. Wyrzucę ją do kosza, jak będziemy wracać.

-Zgoda.

Dziewczyna rzuciła paczką papierosów tak daleko, jak tylko umiała. Pudełko wylądowało na chodniku po drugiej stronie ulicy.

-No brawo! Z takim podejściem do używek będziesz żyła wiecznie!-krzyknął Chłopak, biegnąc w kierunku jezdni, odwrócony przodem do uśmiechniętej przyjaciółki. 

W tym momencie jadący dość szybko kierowca nie zdążył zahamować w odpowiedniej chwili. Chłopak uderzył głową o przednią szybę białego samochodu. Czerwona krew spłynęła po perłowej masce. Dziewczyna stała nieruchoma na środku chodnika, słysząc jedynie szybkie bicie swojego serca i głuche krzyki ludzi. Nogi miała jak z waty, była przerażona. Ktoś płakał, ktoś dzwonił po karetkę, ktoś zakrywał dziecku oczy. To było nierealne. I jednocześnie nie do zniesienia. 

Minęło kilka tygodni. Dziewczyna przez ten czas  bardzo dużo myślała. "Chcę żyć wiecznie. Chcę żyć wiecznie. Zrobię to dla niego, będę taka, jak on!" W nocy często wychodziła na balkon i krzyczała. Od płaczu bolała ją głowa. Przestała się malować, myć i golić. W końcu nie dawała sobie rady z przygotowywaniem jedzenia, więc matka była zmuszona robić to za nią. Dziewczyna nie wiedziała na kim się skupić-na ojcu, czy na przyjacielu."Życie pozaziemskie jest wieczne. Będąc martwym, w pewnym sensie jest się nieśmiertelnym"-analizowała.

Dziecko rozpoczyna swoje życie, będąc w brzuchu swojej matki, pod jej sercem. Dziewczyna rozpoczęła swoje nowe życie, zatrzymując je. Swoje narodziny urządziła w wannie z otwartą tętnicą szyjną.

"Śpij słoneczko, Bóg cię kocha"-ktoś powiedział. "Ale ja teraz cierpię, bo nie możesz  być ze mną".

Ciało dziewczyny swoje ostatnie godziny spędziło w zimnej wodzie. To, gdzie przebywa jej dusza jest wiadome tylko dla nieśmiertelnych.


Obca perspektywaWhere stories live. Discover now