𝐈𝐈

16 4 0
                                    

    – Panno Argent, czyżby wszystko zajęte? Zawsze możesz usiąść ze mną – usłyszała miły, wdzięczny głos. Mina męczennicy przeobraziła się w delikatny uśmiech. Mira popatrzyła w stronę Very Rainville. Blondynka uśmiechała się w stronę Ślizgonki, a ta pokiwała głową i ruszyła w jej stronę. Już przebrana w szkolne szaty Krukonka ze swymi charakterystycznymi dużymi, złotymi kolczykami wyglądała cudnie jak zawsze. Zorganizowana, zawsze na czas. Zawsze w wolnym przedziale, którego Mira nigdy nie potrafiła znaleźć.

    – Czekam na rok, gdy w końcu nie usłyszę tego zdania – prychnęła Argent. Fakt był, że co roku słyszała to od Very i co roku siedziały podczas każdej podróży pociągiem. To chyba była już tradycja. Z pomocą blondynki Mira wpakowała się ze swoim kufrem do przedziału i z zaskoczeniem zauważyła Lunę Lovegood. Dziewczyna czytała Żonglera i standardowo była w swoim świecie. – Cześć – mruknęła Ślizgonka na powitanie, przywracając Lunę do realnego świata.

    – Cześć, Mira – usłyszała w odpowiedzi i nastąpiła cisza, ponieważ szarooka wróciła do lektury.

    Mira wymieniła uśmiech z Verą. Dziewczyna o blond włosach klasnęła i złapała za drzwiczki przedziału. Ciemnowłosa przechyliła głowę, nie wiedząc, o co może chodzić.

    – Spotkanie prefektów! – oświadczyła z powagą i uśmiechnęła się półgębkiem. – Wrócę wkrótce, dacie sobie radę same, prawda?

    Argent zdawała sobie sprawę, że Rainville może uznać, że ktoś taki może się bać lub wstydzić się zostać sama ze stosunkowo obcą osobą, lecz Mira nie miała żadnych przeciwwskazań. Nieraz spędzała czas z Luną, gdyż ta była Verze bardzo bliska; często wychodziły razem do Hogsmeade czy po prostu podróżowały w pociągu. Nastolatka lubiła tę ekscentryczną osobę i nie uważała czasu spędzonego z nią za coś uciążliwego.

    – Nie ma problemu. Idź, bo wielka Veronica Argent nie może się spóźnić. – Obnażyła ząbki w uśmiechu pełnym ironii. Vera wywróciła oczami i opuściła przedział.

    Wiedząc, że nie ma teraz co robić, Mira przymknęła oczy, chcąc zapaść w ten stan pomiędzy snem a jawą. Nie zdołałaby zasnąć w pociągu, a nie chciała odrywać młodszej Krukonki od gazety, tylko dlatego, że się nudziła. Jej kot spał, więc ona postanowiła pójść w jego ślady i przynajmniej spróbować zasnąć. Miarowy stukot szyn, ciepły, wywołujący miłe wspomnienia zapach pociągu do Hogwartu i świadomość spotkania kilku godnych uwagi osób, działały uspokajająco i byłyby w stanie wysłać ją do krainy snu, jednak...

Drzwi przedziału się otworzyły.

    – O, Mira! – usłyszała ten radosny, promienny głos i niczym porażona piorunem otworzyła oczy i usiadła prosto. Ponury, cichy przedział nagle rozświetlił się na wszystkie kolory tęczy, a wraz z Pamelą Arterberry do środka dostała się dawka szczęścia i beztroski. – Jak miło was widzieć, Luna, Mira! Możemy się z Neville'em dosiąść?

    I choć Gryfon nie wyglądał na takiego, który koniecznie chciał siedzieć z Argent w przedziale, ona kiwnęła głową. Widząc dwa długie kucyki, zielone, błyszczące oczy i te szalenie urocze piegi, mogłaby się zgodzić na wszystko.

    Tylko dlaczego?

    – Chcieliśmy siedzieć z Harrym i resztą, ale oni znowu mieli własne sprawy. Ale... O nie! Teraz Harry będzie sam, bo przecież Ron i Hermiona... – Puchonka wyglądała na niezwykle zmartwioną, czego Mira zupełnie nie potrafiła zrozumieć. Martwiła się o to, że ten przygłup został sam w przedziale. Argent profilaktycznie położyła dłoń na jej ramieniu i uśmiechnęła się. Zauważyła, iż każdy miły gest w stronę zielonookiej dziewczyny wywołuje na jej twarzy rumieńce i potrafi ją skusić do wszystkiego.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Aug 27, 2019 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

𝓵𝓸𝓼𝓽 𝓰𝓲𝓻𝓵𝓼 || 𝓶𝓪𝓻𝔃𝓮𝓷𝓲𝓮Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz