2

28 7 7
                                    

Ze słodko-dramatycznego snu wyrwał mnie nagle dziwny dźwięk, coś jak skrzypienie drzwi. Normalnie nie zaniepokoiłoby mnie to, ale ponieważ jestem sama w domu, a okna są po zamykane, więc nie ma szans, żeby zrzucić winę na przeciąg. Powili otwieram oczy i staram się dostrzec coś w ciemności, w tym momencie żałuje, że zainstalowałam sobie zasłony praktycznie nieprzepuszczające światła.
Po dłuższej chwili nasłuchiwania i wytężania mojego nędznego wzroku, postanawiam iść dalej spać i tłumaczę sobie całą sytuację moją nadwrażliwością na dźwięki związaną z nadmiernym oglądaniem horrorów. Pomimo wielkiego strachu co do zjawisk paranormalnych i tak „katuję się" horrorami o duchach, po prostu lubię się bać, nawet jeśli wiąże się to z nieprzespaną nocą bądź spaniem przy zapalonym świetle. Naprawdę warto czasami oderwać się od rzeczywistości.
Jednak tym razem nic mi się nie przewidziało, w cichym i ciemnym mieszkaniu rozległ się dźwięk bosych stóp na kafelkach, z charakterystycznym płaskiem.
O cholera, ktoś jest w moim domu!
Zanim udaje mi się sięgnąć po telefon na szafce nocnej, lampka na komodzie przy drzwiach zostaje zapalona. To co widzę zapiera mi dech w piersi. Nie jestem w stanie porządnie krzyknąć, czy wezwać pomocy. Dosłownie zamieram w miejscu w nadziei, że nieznajomy mnie nie zauważy. Jak pozbawione sensu wydaje się moje działanie, kiedy obcy człowiek, albo raczej dosłownie muskularny, mroczny, obcy mężczyzna wgapia się we mnie swoimi czarnymi jak obsydian oczami. Jedyne co jestem z siebie wydobyć po, jak mi się zadaje, całej wieczności to jedno słowo.
- Kurwa! - bardzo elokwentnie.
Nieznajomy jedynie podnosi prawą brew, w zdziwieniu? Trudno odczytać jego emocje, jego twarz jest jak kamienna maska. Dosłownie cały wygląda jak wyrzeźbiony w kamieniu, ciało jak u greckiego boga, ciemniejsza karnacja, długie czarne włosy spływające mu prawie do pasa prostą kaskadą. Rysy twarzy są silnie zarysowane, kości policzkowe dobrze widoczne, usta zaciśnięte w wąską kreskę nadają mu wygląd mrocznego, nieczułego zbieracza dusz. Wątpię żeby coś mogło nim wstrząsnąć.
Co dziwne ma na sobie tylko czarne, skórzane spodnie opinające jego umięśnione i masywne uda. Na oko ma około 2 metrów wysokości i ledwo mieści się w drzwiach. W tym momencie opiera się o framugę drzwi i nie przestaje obserwować mnie siedzącej na łóżku w całkowitym szoku.
- Czego tutaj szukasz?! Czego chcesz?! Wszystkie wartościowe przedmioty znajdują się w salonie. Zabierz je i odejdź! Weź wszystko i nie rób mi krzywdy! Możesz zabrać też ten kryształowy wazon z kuchni, jest brzydki, ale podobno bardzo wartościowy! - próbuje jakoś przekonać nieznajomego do odwrotu. No ej, wazon rzeczywiście jest okropny, co z tego, że to stara rodzinna pamiątka.
Pan Wielki jedynie unosi kącik ust ku górze w kpiącym uśmiechu. Po kilku sekundach, które dla mnie i mojego galopującego serca są wiecznością w końcu przemawia do mnie grubym, ciężkim, ale jakże seksownym głosem.
- Nie chcę twoich rzeczy.
- Czego więc ode mnie chcesz. Zostaw mnie w spokoju! - krzyczę zrozpaczonym głosem. Jeszcze chwila i po moich policzkach zaczną spływać kaskady łez strachu i bezsilności.
- Nie mogę, sama mnie wezwałaś - odpowiada nieznajomy.
- Słucham! Facet, zostaw mnie w spokoju! Po prostu opuść to mieszkanie, a ja zapomnę o całej sprawie, przysięgam nie wzywać policji, tylko po prostu już sobie idź. Proszę - koniec, siedzę przed półnagim mężczyzną i zalewam się łzami, moja odwaga poszła się walić zanim w ogóle do mnie przyszła.
- Nie mogę Heleno, sama mnie wezwałaś. Jeśli nie chciałaś mojej obecności tutaj trzeba było mnie tutaj nie zapraszać, teraz jest już za późno.
Co? Siedzę cała zdezorientowana, czego ten facet się nabrał?
Nieznajomy jedynie wzdycha ciężko widząc brak jakiegokolwiek zrozumienia z mojej strony, powoli zbliża się do mojego łóżka i siada na jego skraju wciąż nie spuszczając przenikliwego wzroku ze mnie.
Nagły ruch z jego strony wywołuje u mnie natychmiastową reakcję i odskakuje dalej od niego, przy okazji uderzając głową w metalową ramę łóżka. Ała. Czuję, że w moich oczach zbiera się jeszcze więcej łez, tym razem łez bólu.
Mroczny mężczyzna jedynie kręci głową i dalej wzdycha ciężko, jednak kontynuuje swoją absurdalną wypowiedź.
- Jestem Vincent. I jestem tu po to, żeby się tobą zaopiekować. Od teraz jestem twoim Stróżem i mam pomóc ci spełnić twoje marzenie.

⭐️ Starman ⭐️Where stories live. Discover now