Rzucone białe kartki, uderzają po raz kolejny o mój sufit.
Światło gaśnie, a ja wychodzę, szukając znowu nowego powietrza.
Przechodzę dalej, by znów spojrzeć w twe oczy
tak bezczelne, że aż zaczynam siępo raz kolejny uśmiechać.
Złoszczę się nieustannie o rzeczy tak banalne,
Że nawet śmierćnie zważyłaby tego dostrzegać.
Śmiejąc się nieustannie, robię to tak banalnie,
Że aż dla mnie to niewykonalne.
Męczę się próbując nagle nie wpaść w wir,
By skoczyć na żagle,Które smutek nazywa szczęściem.
YOU ARE READING
Tomik poezji niewypowiedzianej
PoetryMoją jedyną motywacją do pisania jest chęć dawania czegoś innym. Dlatego mam nadzieję, że znajdzie się tutaj chociaż jedna duszyczka, która po przeczytaniu zostanie o coś wzbogacona.