01. MALINY I ZACZAROWANA BUDKA

324 29 18
                                    

PENNY Stevens ostrożnie położyła niebieski kubek, gorącej malinowej herbaty, na drewnianym stoliku

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.


PENNY Stevens ostrożnie położyła niebieski kubek, gorącej malinowej herbaty, na drewnianym stoliku.

Dziewczyna od niespełna dwóch miesięcy powtarzała ten wieczorny rytuał, starając się nie obudzić pozostałych mieszkańców sierocińca.

Jej opiekunka-Heather Robinson-budziła się nawet za małym drgnięciem jakiegoś naczynia, przez co przygotowywanie sobie herbaty co wieczór było niesamowicie trudne, jednak kto nie lubi wyzwań? Dziewczyna westchnęła z ulgą gdy nie usłyszała za sobą, żadnych kroków i uśmiechnęła się zadowolona pod nosem.

Pani Heather, jakby to powiedzieć, była dosyć specyficzną kobietą a zasady jakie u niej panowały również nie były inne i trzeba było je traktować jak rzecz świętą, o czym Penny Stevens przekonała się niejednokrotnie. Na przykład gdy postanowiła, że wybierze się do parku nie powiadamiając o tym opiekunki, co skończyło się surową reprymendą o którą panienka Stevens na pewno nie raczyła się prosić.

Piętnastolatka oprócz tego nie lubiła swojego drugiego imienia, Juliet. Nikt nie wiedział z jakich powodów i podejrzewano nawet, że sama nastolatka nie jest do końca tego pewna, jednak jak zostało tak i było w skutek czego żaden z opiekunów nie raczył do niej mówić jej drugim imieniem.

Co do historii Stevens, była ona jedną z wielu dzieci z sierocińca i przypominała ona praktycznie każdą. I chociaż faktycznie było jej smutno i czasami miała ochotę pójść i rozpłakać się w kąt, to zawsze zbierała się w garść bo wiedziała, że musi być odpowiedzialna. A w jej mniemaniu dzieciństwo skończyło się już wieki temu, a bajeczki wciskane przez dorosłych nigdy nie staną się prawdziwe. Oczywiście Penny żyła w przekonaniu, że nie ma rzeczy niewyjaśnionych ani magii na tym świecie. Bo gdyby była, już dawna skakała by po magicznej łące u boku jednorożca.

Dziewczyna po odczekaniu krótkiej chwili wzięła łyk herbaty, lekko mrużąc oczy i zatapiając się w smaku jej rozkoszy. Świat mógłby płonąć i się walić, ale Penny wiedziałaby, że jedyną rzeczą którą musiała by wtedy zrobić to zabrać z sierocińca wszystkie zapasy malinowych herbat. Chociaż, może zostawiłaby parę dla dyrektora sierocińca, Roberta Owen'a.

Robert Owen, dyrektor sierocińca, niski chudy mężczyzna o którym wiele dzieci z sierocińca wypowiada się życzliwie. A w szczególności tym dzieckiem był właśnie nastolatka, która zawsze lubiła z nim rozmawiać. I choć fakt faktem te rozmowy odbywały się dość rzadko, dziewczyna zawsze czerpała całą przyjemność z tych chwil bo wiedziała, że potem mogą one już nie nadejść.
Bo otóż dobroduszny pan Owen, chorował na złośliwy nowotwór, którego ciężko było wyleczyć. Stevens nie robiła mu złudnych nadziei. Zawsze prosto z mostu mówiła to co chciała powiedzieć, czasami wychodziło to zbyt złośliwie ale lepsza czasem prawda od najgorszego kłamstwa. Wracając jednak, pan Robert Owen zawsze starał się myśleć optymistycznie co często zadziwiało Penny. Bo w końcu jak człowiek który za niedługo umrze mógłby się z czegokolwiek cieszyć? Sama Stevens miała babcie która zachorowała na podobną chorobę i zmarła po niespełna roku. Więc jak człowiek który zaraz umrze miałby być szczęśliwy i jeszcze tym szczęściem zarażać innych? To było coś czego Penny Stevens najzwyczajniej w świecie nie pojmowała. I chociaż próbowała to usprawiedliwiać różnymi zaburzeniami bądź odreagowaniem, nigdy przez głowę nie przeszła jej jedna myśl. Robert Owen był najzwyczajniej w świecie dorosłym dzieckiem. Żył w nadziei, że uda mu się zwalczyć chorobę, a gdy nawet by się tak nie stało, zawsze wyobrażał on sobie raj i spokój jaki panował w niebie. I może właśnie tego nastolatka nie pojmowała. Dziecięcej naiwności i wiary, którą straciła już dawno temu. Może była ona zbyt dorosła na ten świat? Była zbyt wielką realistką? Jednak co może osiągnąć człowiek bujając tylko i wyłącznie w obłokach? To pytanie dziewczyna zadawała sobie zawsze gdy sama gubiła się w swoich myślach i czynach, bądź gdy widziała tą beztroskość i radość w oczach mężczyzny.

ETERNITY • DOCTOR WHO [1]Where stories live. Discover now