Fela

361 47 57
                                    

Dzisiaj do domu Marinette Dupain-Cheng miało wpaść kilku przyjaciół by pomóc jej w wypiekach, potrzebnych na ważną uroczystość.

Z samego sobotniego rana, do ojca nastolatki zadzwoniła Nadia Schamack, prosząc go o całą stertę makaroników, dwa torty, croissanty i inne rzeczy, którymi zdążyli już zająć się rodzice dziewczyny.

Niestety, tego wieczora musieli wyjść, dlatego też makaroniki i croissanty przypadły fiołkowookiej. Udało jej się jednak namówić Adriena, Lilę, Julekę i Rose by jej pomogli. Z Félixem było trochę gorzej, aczkolwiek w końcu się zgodził za cenę kilku croissantów. Marinette wydawało się jednak, że bardziej przekonała go informacja o obecności Lilii.

Zdążyła akurat przygotować wszystkie potrzebne rzeczy do pieczenia, gdy usłyszała pukanie do drzwi, a kiedy krzyknęła "Proszę!" do środka weszły wszystkie zaproszone osoby, poza kuzynami Agreste.

— Pewnie się spóźnią. — stwierdziła Rose po kilku minutach czekania, gdy zauważyła zmartwioną minę granatowowłosej.

Tuż po tych słowach, Marinette odetchnęła z ulgą bo przez uchylone okno usłyszała głosy spóźnionej dwójki.

— Czekaj, trzeba chyba zapukać... — ten głos należał do Adriena.

— Daj spokój, to dom twojej dziewczyny. — odpowiedział mu drugi głos, po czym drzwi otworzyły się z hukiem, a przez nie wpadł Félix, a tuż za nim zdyszany Adrien.

— Przepraszamy za spóźnienie ale KTOŚ nie mógł znaleźć swojego ulubionego szalika. — oznajmił zielonooki, wymijając swojego kuzyna i podchodząc do nastolatki, by ją objąć. Félix na jego słowa zrobił obrażoną minę, poprawiając swój szalik, który i tak po chwili musiał zdjąć razem z kurtką i powiesić na wieszaku.

— Dobrze, to chodźmy teraz do piekarni. — oznajmiła nastolatka, po czym ruszyła w głąb domu do wspomnianego pomieszczenia, gdzie wcześniej przygotowała wszystkie rzeczy.

Gdy każdy zajął wyznaczone stanowisko, Marinette na chwilę się oddaliła, by zaraz po tym wrócić, trzymając w dłoniach jakiś materiał.

— Na tę okazję zrobiłam dla was fartuszki, każdy ma z własnym imieniem. — powiedziała dumnie, rozdając każdemu odpowiedni fartuszek.

— Ale extra! — krzyknęła z zachwytem Rose, spoglądając na swój biały fartuszek z jej wyszywanym na różowo imieniem.

— Chwila, a co znaczy napis na twoim fartuszku? — zapytała Lila, gdy Marinette założyła swój fartuszek, po czym wszystkie oczy zostały skierowane na nią, a może raczej na napis, który brzmiał "#1 Ship Fela". *

Marinette tylko uśmiechnęła się, spoglądając znacząco na szatynkę i stojącego obok niej Félixa.

— Zdejmij ten idiotyczny fartuch... — mruknął niebieskooki, odwracając wzrok od fartuszka dziewczyny, a Lila zauważyła jak jego policzki zaczynają się rumienić. Zaraz po tym odłożył swój prezent, oznajmiając, że idzie do łazienki.

Podczas, gdy Marinette poinstruowała chłopaka jak powinien trafić do właściwego pomieszczenia, Adrien i Juleka dorwali wodoodporny marker, którym złożyli pewien podpis na fartuszku Félixa, pilnując by odłożyć go w ten sam sposób co chłopak wcześniej.

Gdy blondyn wrócił z łazienki, jego policzki znów były w normalnym stanie. Niechętnie zabrał się za zakładanie fartuszka, przy czym Adrien i Juleka uważnie mu się przyglądali, chichocząc przy tym.

Gdy chłopak skończył wiązać swój fartuch, wszystkie pozostałe osoby wybuchły głośnym, niekontrolowanym śmiechem. Félix spojrzał na nich zdezorientowany.

Effronté Mais Classe | [𝓛𝓲𝓵𝓪&𝓕𝓮𝓵𝓲𝔁] Where stories live. Discover now