WSTĘP

5 0 0
                                    


Jest jesień godzina czternasta...wiatr powiewa tak mocno że liście z drzew ledwo się na nich utrzymują. Słychać kroki ludzi oraz ich głosy. W miasteczku Setdale to normalne że cała ulica wypełniona jest zaprzyjaźnionymi głosami ludzi. Miasto liczy mało osób co czyni go wyjątkowym...wszyscy znają się ze sobą jak jedna wielka rodzina. Jak zwykle nastolatkowie Alice , Candy i Kevin wracają do domu śmiejąc się ze wszystkiego oraz popijając gorąca czekoladę. Mają zamiar wstąpić do domu Alice by skończyć ostatecznie projekt na historie. Gdy skręcają w główna ulice zauważają pełno policji i karetkę bez wahania biegną chcąc dowiedzieć co się stało...widzą jak do czarnego worka chowane są zwłoki dziewczyny z obciętą ręka...zamarli nie wiedząc co się stało ale szybko przytomnieją gdy słyszą głos ojca Alice komisarza policji w Setdale.

 -Dzieci odsunie się...dajcie nam pracować- odezwał się komisarz

 -Tato co tu się stało?- odezwała się Alice

 -Córciu ustalamy to ale najprawdopodobniej doszło do morderstwa więcej nie mogę ci powiedzieć wracaj do domu. 

-Tato ale...

 -Nie ma ale...Kevin zabierz dziewczyny do mnie do domu są w szoku. Moja żona na was czeka idzie i coś zjedzcie. 

-Tak jest proszę pana- odsalutował Kevin...nawet w takich sytuacjach nie umie być poważny...wziął dziewczyny pod pachę i szybkim krokiem udał się z nimi do domu Komisarza. Na miejscu czekała na nich zaniepokojona mama Alice gdy tylko zobaczyła jak przekraczają próg salonu wstała z kanapy i uściskała ich z taką mocą jakby biła w worek treningowy.

 -Dzięki Bogu nic wam nie jest...martwiłam się o wasza trójkę i dosłownie przed chwila zadzwoniłam po waszych rodziców by po was przyjechali maja być za godzine przez ten czas posiedzicie u nas. Zrobiłam brownie mam nadzieje ze zjecie.-odezwała się kobieta. 

-Oczywiście ze zjem...przecież pani ciasta są takie pyszne.-odezwał się Kevin

 -Ty nawet w takiej sytuacji umiesz jeść? Widok tej zamordowanej kobiety nie wzruszył cię?- powiedziała głośno Candy

 -Kochana ja zawsze jestem głodny choćbym widział jak ktoś puszcza solidnego pawia to i tak zjem wszystko.

 -Kevin to obrzydliwe a już nabierałam ochoty na jedzenie . 

-Alice ? Kochanie? Wszystko dobrze ? -spytała mama 

-Tak...znaczy nie...znaczy nie wiem... ehhh bo w naszym mieście doszło do morderstwa...ktoś kogoś zabił przecież takie rzeczy dzieją się w moich ulubionych książka kryminalnych a nie w tym mieście- powiedziała coś wreszcie Alice od powrotu do domu

 -Myszko nic jeszcze nie wiadomo sprawę prowadzą najlepsi komisarze w tym twój ojciec dojdą jaka jest prawda.-powiedziała matka

 -Masz racje jeszcze nic nie wiemy...tata przyjdzie i się dowiemy... 

-Jakiej czekolady użyła Pani do browni ? -wtrącił nastolatek.

 -Tej z nowej firmy...jak ona się nazywała?Hmmm...nie pamiętam ale ma 98 procent kakaa 

 -Jezuuuu Kev ty tylko o żarciu- zbulwersowała się Candy

 -Lepiej o żarciu niż o seksie...-zaśmiał się Kevin aż kawałek ciasta wypadł mu z buzi

 -Boże no idiota...idiota-powiedziała Candy uderzając się ręka w czoło. 

Nagle rozległ się dzwonek do drzwi. Gospodyni poszła otworzyć i w drzwiach ujrzała matkę Kevina oraz tatę Candy. 

-Candy jesteś cała chodź wracamy do domu -powiedział Bob tata Candy. W tym samym czasie odezwał się głos mamy Kevina

 -Kawalerze zapraszam do samochodu .

 -Już idzę-odpowiedzieli jednocześnie nastolatkowie. 

Pożegnali się z przyjaciółka oraz jej mama i wyszli.

 -Córciu nic nie zjadłaś...-zaniepokoiła się matka

 -A ty byś miała apetyt mamo gdybys trupa widziała?- odezwała się Alice -No nie ale... 

-Pójdę się położyć-oznajmiła dziewczyna

 -Dobrze...

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Oct 11, 2019 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

KRAWIECWhere stories live. Discover now